[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.J., ponieważ V.J.nie zamierzała jeść jej z ręki.Dręczyła Jona za każdym razem, gdy organizował ten zjazd.Miałapełnić rolę gospodyni, ale na przemian wpadała we wściekłość, albo znikała.Wiem, że Jon chciał z niązerwać.- Może i mieli problemy, ale skąd ta pewność, że rozwiedliby się? 77- Znam Jona - wyjaśniła Susan.Odchyliła się w krześle i zaczęła gestykulować.- Nie tylko Jonwalczył wtedy z Cassandrą.Ona i Anna Lee Zane warczały na siebie przez cały tydzień.Cassandrawypowiedziała się zjadliwie o jej książce, w telewizji, w Stanach.A książka była świetna.Poza tymAnna od lat przyjazniła się z Jonem.Cassandra nie rozumiała, co oznacza przyjazń, zwłaszczamężczyzny i kobiety, nawet jeśli ta niekoniecznie preferuje płeć odmienną.Tak nawiasem mówiąc.ja też nie mogę tego do końca zrozumieć.To dziwne lubić mężczyznę i nie chcieć pójść z nim dołóżka.- Wzruszyła ramionami.- Ale nie o to chodzi.Cassie zjechała również w swojej recenzji TomaHearta.Mogło go to kosztować utratę miejsca w naprawdę ważnej antologii, tej, która ukazała się wzeszłym roku.Oczywiście, była też przekonana, że Jon sypia z którąś z goszczących tu kobiet.Samateż chyba z kimś sypiała.Nie jestem tego pewna, bo ona uwielbiała Jona.Naprawdę.Tylko nie umiałabyć jego żoną.Ciągle była zazdrosna, ciągle coś mu zarzucała i dawała do zrozumienia, że pożąda jejjakiś inny mężczyzna.Chodziło o to, żeby Jon wiedział, jaka jest niezwykła.Jonowi to się oczywiścienie podobało.Poza tym mu groziła.Zresztą.groziła chyba każdemu, kogo znała.Tak jakby musiałatrzymać topór nad głową każdej istoty ludzkiej, którą napotkała na drodze. 78- Ty też z nią walczyłaś?- Jasne - odparła Susan i uśmiechnęła się.-Przyznaję, że jej nie znosiłam.To była najgorsza suka, jakąmożna sobie wyobrazić.- Och, daj spokój - wykrzyknął Brett, który właśnie wchodził do sali.Nalał sobie kawę i usiadł przySabrinie.- Naprawdę? A może nikt jej nie rozumiał? Może nie jest łatwo być żoną Jona Stuarta ispełniać wszystkie jego kaprysy? Lubiła miasto, a on zaszywał się tutaj na wsi i słuchał, jak wiejewiatr.- To nieprawda - zaprotestowała Susan.- Jon ma też mieszkania w Londynie, Nowym Jorku i LosAngeles.- Biedaczek! - mruknął ironicznie Brett.- Masz rację - skomentowała V.J., zbliżając się do nich z uśmiechem.- Ty, oczywiście, też klepieszbiedę.- Masz rację, nie jest aż tak zle.A w przyszłości będę naprawdę bogaty.Powinnaś za mnie wyjść,Sabrino.- Obawiam się, że nie ma na to szans.- To zostań moją kochanką.Mężczyzni zawsze kupują kochankom prezenty.No i przecież jest namdobrze razem, prawda?Susan i V.J.spojrzały na Sabrinę.- Brett! - obruszyła się.Zignorował jej protest i spojrzał nagle na Susan. 79- Widzisz, Sue, bronisz teraz Jona, ale chyba jesteś absolutnie przekonana, że to on zabił Cas-sandrę.- Nie bądz głupi! Był na zewnątrz, gdy wypadła.- Mógł komuś za to zapłacić - zauważył Brett.- Czy to nie jest niegrzeczne? - wtrąciła się V.J.- Siedzimy tutaj i mówimy o naszym gospodarzu jak omordercy.- Usprawiedliwia nas fakt, że to Tydzień Tajemnic - odpowiedział Brett.W tej właśnie chwili weszła Camy Clark ze stertą kopert.- Dzień dobry wszystkim - powiedziała.- Nie ma tu wszystkich - przerwała jej złośliwie Susan.Sabrina zmarszczyła brwi.Zastanawiała się, dlaczego Susan jest zawsze tak niegrzeczna wobecasystentki Jona.Przecież Camy nikomu nie przeszkadzała.Nawet starała się trzymać nieco na uboczu.- Rzeczywiście, jest jeszcze wcześnie.Gdyby jednak państwo chcieli.- Ach, ma pani opisy ról i instrukcje! - uśmiechnął się do niej Brett.Camy zaczerwieniła się i uśmiechnęła.- Tak.Teraz dowiecie się państwo tylko, jakie odgrywacie postaci.Dalsze instrukcje będą 80pózniej.Oczywiście morderca wie, kto będzie jego ofiarą i gdzie ma znalezć narzędzia zbrodni.Uwaga, morderca może mieć wspólnika.Ofiara nie żyje, ale funkcjonuje jako duch.Może ostrzegaćinnych przed niebezpieczeństwami i pomagać w rozwiązaniu zagadki.- Umieram z ciekawości - powiedziała Susan, akcentując słowo  umieram".W trakcie rozdawania kopert zaczęli się pojawiać następni goście.Przyszedł też Jon.Był w dżinsach igranatowej koszuli z podwiniętymi rękawami.Miał mokre włosy, jakby właśnie wyszedł spodprysznica.Sabrina nie mogła odpędzić myśli, że wstał pózno, bo pózno położył się spać, krążąc wnocy po swym zamku.Nie mógł przecież wejść do mojego pokoju, pomyślała.Drzwi były zamknięte.No i właściwie po co miałby to robić, zreflektowała się.Wstała, by dolać sobie kawy.V.J.stanęła obok niej i podsunęła swoją filiżankę.- Widzę, że obserwujesz naszego gospodarza - szepnęła.Jon rozmawiał z Camy i Joshuą.- Tak, to intrygujący człowiek - rzuciła obojętnym tonem Sabrina.- I, oczywiście, pozostaje pytanie,czy jest mordercą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl