[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Tego pragnę.- Więc wyjdz za mnie.Teraz - zażądał markiz.Szybko pocałował żonę, ubiegając jej sprzeciw.-Pospiesz się, Christino.Chcę.Christino, nie ruszaj się w ten sposób - błagał.- To tortura.- Lubisz to.Szept ogrzał jego skórę.Christina wbiła mu w ramię zęby, a potem paznokcie.Poruszała biodrami, a piersiami ocierała się o jego pierś.Jednak kiedy chciała, by Lyon w nią wszedł, sprzeciwił się.Położył dłonie na jej biodrach izatrzymał je w oddali.- Jeszcze nie, Christino - powiedział.- Czy nadal jesteśmy rozwiedzeni?- Lyonie, błagam - jęknęła.Markiz podciągnął ją na siebie, po czym wsunął w jej łono palce.- Czy chcesz, żebym przestał? - spytał ochryple.- Nie, nie przestawaj.- Czy jesteśmy małżeństwem?Christina poddała się.- Tak, Lyonie.Miałeś się najpierw do mnie zalecać.- Jęknęła, bo mąż szybciej poruszał palcami.Ugryzła go w dolną wragę.- Kompromis - wyszeptał markiz, wolno opuszczając Christinę na swoją twardą męskość.Nie rozumiała, o czym mówił, i już chciała go o to zapytać, ale Lyon niespodziewanie wbił się wnią głęboko.Poruszał się w niej mocno i sprężyście.Przestała myśleć.Unosiła ją rozkosz, która wkrótce znalazła swą słodką ulgę.Powinniśmy zejść na obiad na dół, nie chcę by twoja matka sądziła, że może kryć się w swoimpokoju.Musi spożywać wszystkie swoje posiłki z nami, mężu.Lyon zignorował tę uwagę, przyciągnął żonę do siebie, a kiedy zobaczył że drży z zimna, przykryłją kocem.- Christino, czy twój ojciec nigdy na ciebie nie krzyczał, kiedy byłaś małą dziewczynką?Nim odpowiedziała, odwróciła się i oparła podbródek na piersi męża.- To dziwne pytanie.Tak, krzyczał na mnie.- Ale nigdy w obecności innych?  dociekał Lyon. - No cóż, raz stracił panowanie nad sobą- przyznała.Byłam zbyt mała, żeby to pamiętać, alewszystko opowiedziała mi mama i szaman.- Szaman?- Nasz święty mąż  wyjaśniła Christina. Taki jak ten, który udzielił nam ślubu.Tylko że naszświęty mąż nigdy nie nosi na głowie takiego nakrycia  stwierdziła i wzruszyła ramionami.- Z jakiego powodu twój ojciec stracił nad sobą panowanie?  pytał dalej Lyon.- Nie będziesz się śmiał?- Nie będę.Christina utkwiła wzrok w piersi męża, żeby się nie rozpraszać.- Mój brat przyniósł do domu pięknego węża.Ojciec był z tego powodu bardzo zadowolony.- Naprawdę?- To był wspaniały wąż, Lyonie.- Rozumiem.Christina zauważyła cień rozbawienia w jego głosie, ale mówiła dalej.- Matka także się ucieszyła.Musiałam się przyglądać, kiedy brat chwalił się swoją zdobyczą, aszaman powiedział, że widocznie byłam zazdrosna o uwagę, jaką mu poświęcono, bo wyruszyłamna poszukiwanie własnego węża.Zniknęłam na kilka godzin i nikt nie mógł mnie znalezć.Byłambardzo mała i ciągle psociłam.- I właśnie dlatego twój ojciec się zdenerwował  domyślił się Lyon.- Twoje zniknięcie musiało.- Nie, nie o to poszło - przerwała mu Christina.- Choć oczywiście nie był zadowolony, że opuściłam wioskę.- Wiec co? - naciskał markiz, bo Christina milczała.- Wszyscy gorączkowo mnie szukali, ale wreszcie wróciłam do wioski.Szłam dumna jak paw,naśladując chód brata.Wspomnienie historii, której słuchała w dzieciństwie tysiące razy, przywołało uśmiech na jej usta.- Czy wracałaś z wężem, krocząc tak dumnie?  niecierpliwił się Lyon.- O tak - potwierdziła.- Szaman opowiadał, że trzymałam go w ten sam sposób, jak wcześniejtrzymał swojego Biały Orzeł.Ojciec stał przy ognisku, a koło niego matka.%7ładne nie okazałozadowolenia na mój widok.Jak mi pózniej powiedzieli, nie chcieli, bym się przestraszyła i puściławęża.Tak czy inaczej - dodała z westchnieniem  ojciec podszedł do mnie, wziął ode mnie węża,zabił go a potem zaczął na mnie krzyczeć.Matka wiedziała, że nie rozumiałam, z jakiego powoduto uczynił.Rozumiesz, ojciec nagrodził mojego brata, a na mnie krzyczał.- Czy wiesz, dlaczego tak się stało? - spytał Lyon przeczuwając, jaka padnie odpowiedz.- Wąż, którego złapał mój brat, nie był jadowity.- Och, Boże.Drżenie w głosie markiza zmusiło Christinę do śmiechu.- Ojcu szybko przeszła złość.Szaman obwieścił, że ochroniły mnie duchy.Rozumiesz, byłam ichlwicą.Mama powiedziała mi, że ojcu było przykro, że doprowadził mnie do płaczu.Tegopopołudnia wziął mnie ze sobą na przejażdżkę konną i podczas kolacji pozwolił siedzieć naswoich kolanach.Podobieństwo sytuacji było aż zbyt oczywiste.- Twój ojciec się przestraszył - zawołał Lyon. Kochał cię, Christino.tak bardzo, że kiedyzobaczył, iż grozi ci niebezpieczeństwo, puściły mu nerwy.Tak jak i mnie, kiedy zobaczyłem cięwczoraj w tawernie.Wciągnął żonę na siebie.- To był jego obowiązek, powinien był pilnować mojej lwicy.Christina powoli pokiwała głową.- Myślę, że polubiłbyś mojego ojca.Bardzo go przypominasz.Jesteś tak samo hardy jak on i jakon lubisz się chwalić.Christina mówiła tak poważnym tonem, że markiz postanowił się nie obrażać.- Jak brzmi imię twojego ojca? - zaciekawił się.- Czarny Wilk. - A czy on by mnie polubił?- Nie.Lyon nie obraził się, słysząc tę krótką odpowiedz.Chciało mu się śmiać.- Mogłabyś mi wyjaśnić, z jakiego powodu?- On nienawidzi białych.Nie ufa im.- Ty także z tego powodu jesteś taka podejrzliwa, prawda?- Nie wiem - wyznała z westchnieniem.- Ja ci ufam, moja najsłodsza.Całkowicie.Księżniczka nie zareagowała na to wyznanie.- Christino, chcę, byśmy byli przed sobą otwarci.Zmuszę cię, byś mi zaufała.I nie na dzień czydwa.To są moje warunki.Christina powoli uniosła głowę i popatrzyła na męża.- A jeśli nie będę w stanie ich wypełnić? - spytała.Markiz dostrzegł przestrach czający się w jej oczach.- Ty mi na to odpowiedz - szepnął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl