[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nigdy nie rozmawiała o tym z obcymi, zaciekawione spojrzenia nie sprawiały jej przyjemności, ale zawsze,przy okazji każdej rocznicy zaginięcia Owena, znajdował się jakiś mądrala, który mówił:  Pogadajcie z Min,ona wie wszystko o tej sprawie".Czy naprawdę wiedziała cokolwiek o sprawie Owena Cassidy'ego? Wiedziała jedno - chłopiec zniknął inigdy nie udało się go odnalezć.Wiedziała więc dokładnie tyle, co ojciec dziecka, którego twarz nagle zoba-czyła przez oszklone drzwi, prowadzące z ogólnej poczekalni na komisariacie do jej pokoju.- Czego on chce? - zapytała Hennigana, dyżurującego sierżanta, który po nią przyszedł.Hennigan wzruszył ramionami.- A jak ci się wydaje? Tego samego, co my wszyscy.- Przecież ja nie mogę mu pomóc, nie teraz, nie po tych wszystkich latach.- Cofnęła się, mając nadzie-ję, że Nick Cassidy jej nie dostrzegł.- Możesz sobie tak myśleć, może zresztą ja też tak uważam, ale szef powiedział, że masz z nim poroz-mawiać.On na pewno cię pamięta, więc pozbędziesz się go szybciej i bardziej bezboleśnie niż którykolwiek znas, no nie? - Otworzył drzwi i odsunął się, żeby ją przepuścić.Piętno czy aureola? Wystarczyło spojrzeć na twarz Nicka Cassidy'ego, żeby odgadnąć, którą wersję bywybrał.Min z trudem przełknęła ślinę, podeszła do czekającego i podała mu rękę.- Dzień dobry, panie Cassidy - powiedziała.- Podobno chciał się pan ze mną zobaczyć.RLT Rozdział dziewiątyStrata nikomu nie dodaje uroku, pomyślała Min, siadając po drugiej stronie biurka.Wciąż pamiętałaNicka Cassidy'ego takim, jakim był w dniu, kiedy zobaczyła go pierwszy raz.A wtedy na jego widok dosłow-nie zaparło jej dech w piersiach.Zrobił wrażenie nawet na jej kolegach, niektórych potwornie męczyła za-zdrość.I nie chodziło tylko o to, że był bardzo przystojny, chociaż, naturalnie, również i to.Cassidy był wyso-ki, szczupły, świetnie zbudowany i umięśniony, z długimi nogami i wąskimi biodrami.Z pociągłej, śniadej twa-rzy o wyraznych rysach patrzyły intensywnie błękitne oczy.Miał ciemne włosy do ramion, układające się wnaturalne fale, i uśmiech, który sprawiał, że można było tylko uśmiechnąć się słabo w odpowiedzi.Ważny był jednak także jego sposób bycia.Nick Cassidy był naprawdę miłym facetem.Czarującym,bez dwóch zdań, chociaż jego urok stał się mniej widoczny pod wpływem rozpaczy i gorączkowej aktywności,jaka opanowała go w pierwszych dniach i tygodniach po zniknięciu syna, i wtedy spod tej wierzchniej warstwywyłoniło się coś innego, chyba jeszcze lepszego.Głębia, ciepło, szczerość.Trudno było dopasować to do obra-zu olśniewającego uwodziciela, który przeleciał te wszystkie kobiety, nie myśląc chyba ani o swojej żonie, anio mężach swoich kochanek.Teraz Min miała przed sobą zupełnie innego mężczyznę.Ten Nick Cassidy robił wrażenie zmęczonegożyciem, pokonanego.Mówiły o tym nie tylko zmarszczki wokół oczu i ust czy pasma siwizny w ciemnychwłosach.Był po prostu inny i to dawało się wyczuć.Przecież ja też się zmieniłam, pomyślała, patrząc na swojedłonie, które nerwowo skubały leżące na biurku teczki z aktami.Mnie także strata nie dodała uroku.Podniosła wzrok i napotkała wpatrzone w nią oczy.- Nie słucha mnie pani, prawda? - Jego głos nagle wypełnił cały nieduży pokój.- Może dla pani nie mato wielkiego znaczenia, może widzi to pani jako kolejną zamkniętą sprawę, czy jak tam nazywacie takie przy-padki, ale dla mnie jest to bardzo ważne i oczekuję przynajmniej odrobiny uprzejmości, nie aroganckiej obojęt-ności!- Chwileczkę, chwileczkę! - Min uniosła się na krześle, do żywego dotknięta oskarżeniem.- Spokojnie!Sprawa pańskiego syna nie jest zamknięta, to po pierwsze! Jak wszystkie dochodzenia, które nie zakończyły sięwszczęciem postępowania prokuratorskiego i skazaniem winnego, wciąż pozostaje otwarta.Problem polega natym, że wyczerpaliśmy wszystkie możliwości dalszego prowadzenia śledztwa, jak sam pan dobrze wie, i do po-jawienia się jakichś nowych wskazówek niewiele możemy poradzić.Przerwała.Oderwała ręce od biurka, usiadła i odchrząknęła.- Proszę posłuchać.- zaczęła.- Pamiętam, przez co przeszliście, pan i pańska żona.Może nie przypo-mina pan sobie tego, ale tamte wydarzenia dotknęły także i mnie.Spędzałam wtedy z wami dużo czasu, praw-da? Wiem, jak to było.Może mi pan wierzyć, że nie zapomnieliśmy o tej sprawie, ani ja, ani żaden z moichkolegów.Wszyscy pragniemy z całego serca, żeby dochodzenie zakończyło się jakimś konkretnym wynikiem.Nie jesteśmy dumni z faktu, że nie udało nam się nawet znalezć ciała waszego syna i potwierdzić, że nie żyje.Wcale nie jesteśmy z tego dumni.I wiele byśmy dali, żeby to zmienić.- Więc dlaczego nie chce pani ponownie otworzyć dochodzenia?RLT - Tłumaczyłam już panu, że dochodzenie nie jest zamknięte, pozostaje tylko w stanie zawieszenia i niemożna nic z tym zrobić, dopóki nie otrzymamy jakiejś nowej informacji lub dowodu.- Bzdury! - Nick wstał.- Nie do wiary! Nie mogę uwierzyć, że nie przejrzeliście jeszcze raz zebranychwtedy danych, wszystkich zeznań, wszystkich tych kwestionariuszy! Pamiętam, ile tego było! Pamiętam, żeznaliście praktycznie każdy krok zamieszanych w sprawę osób, wiedzieliście, co kto robił tamtego dnia i wdniach poprzednich.Nie wierzę, że wśród tych wszystkich szczegółów nie kryje się klucz do zniknięcia Owe-na! Na miłość boską, wciąż pamiętam, jak przesłuchiwał mnie ten bezczelny mądrala, zaraz, zaraz, jak on sięnazywał.Sierżant Carrol, O'Carrol, Callaghan, coś takiego.Skoro ten facet potrafił w ciągu pół godzinyzmusić mnie do złożenia najbardziej niewygodnych zeznań, to dlaczego nie zrobił tego z innymi?!- Zrobił, ale nic z tego nie wynikło.- Min podniosła głos, nie panując nad poczuciem bezradności [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl