[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.216 Tajemnicza sprawa.Musieliśmy zacząć od matki, a potem dotrzeć do sfory Helki.- Możesz zdradzić mi jej imię?Zastanawiał się przez chwilę nad moim pytaniem.- Jak brzmiało imię partnera, z którym byłaś tuż przed tym, zanim zjawiłem się ja iTalon?- Nie mam zielonego pojęcia.Wyszczerzył zęby w uśmiechu.- W takim razie spróbuj sobie przypomnieć i użyj żeńskiej formy tego imienia.- Cholera.- Cóż, nie wydaje mi się, żeby to było właśnie to imię.Rzuciłam mu mordercze spojrzenie.- A co z nazwiskiem?- Nie mogę podać ci wszystkiego na talerzu.Oboje wiemy, że jeśli to zrobię,natychmiast się stąd ulotnisz.- Zaczął przebiegać palcami w górę i w dół po mojej nodze.-Mam zamiar przeciągać to tyle, ile tylko się da.Mogłam się tego domyślić.- Nie odpowiedziałeś na moje pytanie.- Jak ono brzmi? Wyciągnął rękę, by mnie dotknąć, ale uprzedziłam go, łapiąc zanadgarstek i ściskając odrobinę mocniej, niż to było konieczne, by przypomnieć mu, że byłamczymś więcej niż tylko wilkołakiem.%7łe nie poradziłby sobie ze mną, gdyby sprawy przybrałypaskudny obrót.- Dlaczego tu jesteś?- Bo wszystko jest grą, a ja mam jej już dość.Chcę normalnie przeżyć ten czas, którymi został.Cień smutku w jego głosie przekonał mnie, że mówi prawdę.Jednak z drugiej stronyMisha potrafił być niezłym aktorem.Przez ostatni rok doskonale udawał, że jest miłym iuprzejmym gościem.A prawda była taka, że okazał się kimś zupełnie innym.Robił to zkonkretnych powodów, z których musiał się przede mną wytłumaczyć.Chwycił mnie za nadgarstek i ściągnął z siedziska między swoje nogi.- Wystarczy na dzisiaj.Chcę reszty swojej zapłaty.- Nie dostaniesz niczego, dopóki nie dasz mi jakiegoś punktu zaczepienia.Przyglądał mi się bacznie przez chwilę.- Są dwa laboratoria.Siostra prowadzi to drugie.- Wydawało mi się, że mówiłeś, że on był jedynakiem.217 - Powiedziałem tylko, że ojciec miał tylko jedno dziecko poczęte w naturalny sposób.Nie mówiłem, że matka urodziła tylko jedno.- Jego przyrodnia siostra jest Helki? Kiwnął twierdząco.- I zajmuje się prowadzeniem drugiego laboratorium.- To w Librasce?- Tak.Dałem ci punkt zaczepienia, więc domagam się reszty zapłaty.Dostał ją, a ja chwilę pózniej wyszłam z klubu.Odetchnęłam głęboko, rozglądając siępo ulicy.Mimo że świt dopiero zaczął barwić niebo różowymi smugami, Lygon Streetpulsowała życiem i muzyką.Powietrze było gęste od zapachu wilków i ludzi oraz licznycharomatów smakowitych mięsnych potraw i świeżo wypiekanego chleba.Dzięki bliskiemusąsiedztwu dwóch klubów ten koniec ulicy stał się strefą spotkań wilkołaków.Mnóstworestauracji otwierało swoje podwoje, by zaspokoić głód wędrującego nocą tłumu.Mój żołądek zaburczał z głodu, przypominając, że nie jadłam od dłuższego czasu.Spojrzałam tęsknym wzrokiem w stronę włoskiej restauracji po drugiej stronie drogi.Doskonałe zdawałam sobie sprawę z tego, że ludzie obserwujący The Rocker zdążyli jużzgłosić moje pojawienie się na ulicy przed klubem.Wkurzanie Jacka nigdy nie było dobrym pomysłem.Jeśli chciałam tego uniknąć,musiałam bezzwłocznie się do niego zgłosić.Jedzenie musiało zaczekać do momentu, wktórym zdam raport.Ignorując burczenie, przegrzebałam torebkę w poszukiwaniu telefonu, który dał miwcześniej Jack.Połączenie zostało odebrane po trzech sygnałach.- Bądz tam za pięć minut - odezwał się głęboki, seksowny głos.Zamrugałam ze zdziwienia.- Kade? Do cholery, dlaczego to ty odebrałeś telefon?- Jack i Rhoan rozmawiają jeszcze z Rossem Jamesem.Kazano mi czekać na ciebie wpogotowiu.- A Quinn?- Jeszcze się nie pojawił.Do zobaczenia wkrótce.Mruknęłam pod nosem i rozłączyłam się.Skrzyżowałam ramiona i oparłam się opleksiglasową ściankę pobliskiej budki telefonicznej, przyglądając się rosnącemustrumieniowi aut ciągnących Lygon Street.Część z nich zmierzała w stronę centrum miasta,część na przedmieścia i w stronę wielu osiedli mieszkaniowych rozsianych na skrajuMelbourne.Mimo że dochodziła zaledwie szósta, pełzające sznury samochodów już za218 godzinę utkną w korkach.Z tego też powodu jezdziłam do pracy transportem publicznym,mimo że miałam własny samochód - w ten sposób mogłam przynajmniej uciąć sobiedodatkową półtoragodzinną drzemkę.%7łółta taksówka zatrzymała się przy krawężniku.Zajrzałam do środka i dostrzegłamsiedzącego za kierownicą Kade'a.Otworzyłam drzwi i wsunęłam się na tylne siedzenie.- Wyglądasz na zmęczoną - powiedział, dołączając do ruchu ulicznego ze sprawnościązawodowego taksówkarza.- Bo jestem zmęczona - odparłam, węsząc w powietrzu.Zlina napłynęła mi do ust, gdytylko poczułam znajomy, kuszący zapach.- Czy ja dobrze czuję? To kawa?Jego spojrzenie skrzyżowało się z moim w lusterku.Na ustach Kade'a pojawił sięciepły uśmiech.- Pomyślałem, że pewnie będziesz tego potrzebowała po nocy spędzonej w pracy.Sięgnął ręką po leżącą obok niego torebkę.Podał mi nie tylko olbrzymi kubek kawy,ale również smakowitego hamburgera.Gdyby nie trzymał kierownicy, mogłabym się teraz naniego rzucić i uściskać go.Nie tylko dlatego, że doskonale wiedział, czego w tej chwilipotrzebowałam, ale dlatego, że nie pokazał po sobie żadnych emocji związanych z tym, codzisiaj robiłam.Po prostu przyjął to do wiadomości.Albo miał to gdzieś.Tak czy inaczej to byłonaprawdę miłe.Zdjęłam przykrywkę z kubka na kawę.Aromatyczna orzechowa woń połaskotała mojenozdrza.Zaciągnęłam się głęboko, a potem uśmiechnęłam.Może powinnam dać sobie spokójz facetami i zadowolić się kawą.W końcu dawała dużo przyjemności bez dodatkowychkłopotów.- Dziękuję - powiedziałam i upiłam łyk.Jego uśmiech odbił się w lusterku.- Wiesz, miałem w tym ukryty cel.- No coś ty? A ja myślałam, że zrobiłeś to wszystko z dobroci serca.- Och, to też.Uśmiechnęłam się szeroko.- Trzeba będzie czegoś więcej niż kawy, żeby postawić mnie teraz na nogi.- Co powiesz na wannę pełną pachnących olejków?- To zależy, o jakich olejkach mówimy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl