[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otrzymała też nowy szlafrok, ten, który akurat miała na sobie, jako wyraz wdzięczności zalata  wiernej służby.Sugar znała życie i wiedziała, że za wszystkie uprzejmości będzie musiała zapłacić.I topewnie drogo.O co chodzi z tym facetem? Nie wygląda ani na prawnika, ani na policjanta.Za nerwowy iza blady jak na jej gust.A może ta sprytna  mamuśka chce ją wrobić w jakąś nieczystąsprawę? Może teraz tak ją smaruje masłem, żeby potem łatwiej ją było upiec?- Pan Sheldon cieszy się moimi specjalnymi względami - podkreśliła Priscilla.- Jednakdzisiaj jest u nas służbowo.Jak zapewne wiesz, do naszego domu oraz do  Pół Akra Piekłatrafiają, niestety, różni kryminaliści.Pan Sheldon często szuka u nas odprężenia, jako że jegopraca jest bardzo wyczerpująca.- Czym on się zajmuje? - Sugar nalała do szklanki solidną porcję alkoholu.- Poszukuje przestępców.Sugar podejrzliwie spojrzała na Priscillę, potem na Sheldona.- Pamiętasz historię, jaką mi opowiedziałaś o Rossie Colemanie? Pan Sheldon równieżchętnie by ją usłyszał.- Dlaczego?- Chciałby sprawdzić, czy to w ogóle możliwe.A poza tym, byłaby szkoda, gdyby przepadła poważna nagroda.- Nagroda? - Sugar po raz pierwszy od wejścia do pokoju wykazała zainteresowanierozmową.- Jak mówiłeś, ile ona wynosi? - spytała niewinnie Priscilla.- Hm, chyba pięćset dolarów - improwizował.- Zdawało mi się, że wspomniałeś o tysiącu.- No tak, dwie raty po pięćset.Nadal był zdezorientowany, lecz skoro sprawa dotyczyła Rossa, to mogło być interesujące.- Dasz mi tysiąc dolarów, jeśli ci opowiem historię o Colemanie? - zawołała Sugar.-Dlaczego?- To może być bardzo ważne - odpowiedziała Priscilla wymijająco.Sugar momentalnie stała się podejrzliwa.Tych dwoje coś knuło.Czuła to wyraznie.- Nie chcę, żeby ktoś miał przeze mnie kłopoty.- Nawet jeśli to jest przestępca? - wpadła jej w słowo Priscilla.Grady spojrzał na Priscillę ze zdumieniem.Coleman przestępcą? O, diablica!Chrząknął i rzekł bardzo oficjalnie:- Jeśli wiesz coś, co mogłoby się przyczynić do aresztowania kogoś poszukiwanego przezprawo, a zataisz to, możesz być oskarżona o współudział w przestępstwie.Priscilla spojrzałana niego z uznaniem.- Nie chcę, żeby ktoś miał przeze mnie kłopoty - powtórzyła Sugar; stała się czujna.Przypomniała sobie tych dwóch miłych chłopaków, którzy odnosili się do niej z pełnymszacunkiem, Jake'a, który zawsze traktował ją uprzejmie.Z drugiej jednak strony nie chciała skończyć jako żebraczka pod miejskimi stajniami.Tu w Ogrodzie miała ciepły kąt, łóżko, a od czasu do czasu nawet butelkę.Za pieniądze sprzedawała się niemal całe swe życie; raz więcej, raz mniej - co za różnica?- Co chcesz wiedzieć? - spytała Grady'ego.Priscilla położyła rękę na jej ramieniu.- Opowiedz tę historię panu Sheldonowi, tak jak opowiadałaś mnie.Sugar spojrzała na Grady'ego.Starał się nie okazywać zniecierpliwienia i ciekawości.- Pracowałam w Arkansas - zaczęła niepewnie.- To było w 1872 roku - uzupełniła Priscilla.Sugar potwierdziła skinieniem głowy.- Pracowałam dla zdziry, która nazywała się LaRue.Była to.- Trzymaj się sprawy Colemana - przerwała jej Priscilla.- Kiedy spotkałaś go po razpierwszy?- No tak.Nasz wóz rozwalił się za miastem.Niedaleko tego miejsca nad strumieniem obozował jakiś tabor.Przysłany stamtąd facet pomógł nam.Potem nawet pojechał z nami domiasta.Każda z nas miała na niego oko, ale chyba żadnej się nie udało.A pózniej to jużmusiałyśmy się zająć tymi z kolei, bo byli napaleni jak stado byków.Tak to było.A pózniejjuż go nie widziałam.Grady spojrzał pytająco na Priscillę.Odwiedzić burdel to żadne przestępstwo.Gdyby takbyło, to połowa mężczyzn znalazłaby się za kratkami.Priscilla uśmiechnęła się uspokajająco.- Mów dalej, Sugar.- Już byśmy o nim zapomniały, gdyby nie pojawił się szeryf, taki Pinkerton, który szukałColemana.Miał ze sobą jego teścia.- Ojca Lydii? - spytał Grady.Priscilla pokręciła przecząco głową.- Nie.To musiał być ojciec pierwszej żony Rossa.- Matki Lee? - domyślił się Grady.- Czemu szukali Colemana?Sugar bez skrępowania zaczęła drapać się pod pachami.- Ktoś zamordował jedną z naszych dziewczyn.Nikt nie miał pojęcia, kto to mógł zrobić.Coleman na pewno nie, bo go z nami wtedy nie było.- Ciągle nie rozumiem.- Grady kręcił się niespokojnie na krześle.- Niejasne w całej sprawie było to - ciągnęła Sugar - że ten Coleman to tak naprawdę niebył Coleman.- Co? - Grady wyprostował się i natężył uwagę.- To nie był Coleman?- Nie.To był Clark, Sonny Clark.Z bandy braci James.Możecie sobie wyobrazićpodniecenie dziewczyn, gdy dowiedziały się, że ocierały się biodrami o jednego z tej bandy?A ta suka LaRue zrobiła na tym fortunę; wszystkim rozpowiadała o tym fakcie.Oczywiście,kiedy został zabity, ona.- Zabity?- W tym miejscu sprawa zaczyna być naprawdę interesująca - wtrąciła się Priscilla.-Opowiadaj dalej, Sugar.- Dwa miesiące pózniej LaRue dostała list od tego Pinkertona, że Sonny Clark zostałzastrzelony.Wszystkim dziewczynom było go szkoda; był przystojny i miał taką ładną żonę iwszystko.Pociągnęła łyk ze szklanki.- Przez całe lata nawet o tym nie myślałam.Dopiero jak spotkałam się z Priscillą i jakzaczęłyśmy wspominać dawne dzieje, przypomniałam to sobie.Bo Priscillą powiedziała, żetaka rodzina Colemanów mieszka na wschodzie Teksasu.Może to tylko zbieg okoliczności z tym nazwiskiem? To zresztą nie mój interes.Grady siedział bez ruchu.Starał się ułożyć wszystkie te informacje w jakąś logiczną całość.Wynikało z nich, że Ross Coleman to jeden z członków bandy braci James, złodziej,morderca, ukrywający się pod zmienionym nazwiskiem przez tyle lat.Grady najchętniej skakałby z radości.Musiał jednak zachować powagę.- Czy jeszcze coś? - zwrócił się do Sugar.- Nie.- Bardzo mi pomogłaś.Jutro dostaniesz nagrodę.- Dziękuję ci, Sugar.- Priscillą wstała, dając jej do zrozumienia, że spotkanie zakończone.Odprowadziła ją do drzwi.- Wyglądasz na zmęczoną.To było chyba bardzo wyczerpujące, co? Idz się połóż.Przyślę cido pokoju jakąś buteleczkę.Priscillą zamknęła za nią drzwi i wolno odwróciła się do Sheldona.- Co ty na to?Podbiegł do niej, chwycił ją w ramiona, uniósł i rozpoczął taniec radości.- Kupię ci futra i obsypię diamentami!- To mi niepotrzebne - zawołała.- Prosiłabym tylko o możliwość współuczestniczenia wtwoim interesie drzewnym.Masz świetne pomysły, a ja mogę wnieść jako swój udziałpoważną gotówkę na ich sfinansowanie.Przestał tańczyć i postawił ją na podłodze.Nigdy nie zastanawiał się nad zawiązaniemspółki.A już na pewno nie ze znaną w całym stanie prostytutką.Ale to będzie problememdopiero w przyszłości, ponieważ teraz zamierza świętować.- Dam ci wszystko, co chcesz, Pris.Nigdy nie czułem się tak szczęśliwy.Po chwili przestał się śmiać.- A jeśli to są wymysły pijanej dziwki, która chce zwrócić na siebie uwagę?Jednak wszystko, co Sugar powiedziała, pasowało do siebie: Ross nie miał żadnej dalszejrodziny, nie był przeciętniakiem, który mógł bez trudu zginąć w tłumie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl