[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.linii ognia, tak by mogła położyć go celnym strzałem w głowę lub w brzuch.Lepiej w - Zaczekaj! - poprosiła.brzuch, będzie krzyczał, pomyślała.Miała nadzieję, że szturmowcy, do których się - Nie ma czasu.Asherni mają niedaleko obóz z zaimprowizowanym zbiornikiemzbliżała, też zaczną wrzeszczeć.Ze strachu.Sama wydała bojowy okrzyk, by wywołać bacty.panikę w szeregach wroga.- Nie o to mi chodziło.- Spróbowała otrząsnąć się z ogarniającej ją słabości.-Nagle jeden ze szturmowców wstał.Skierowała na niego lufę, ale on wycelował w Chciałabym tylko, żebyście nie zostawiali tu ciał.Zabierzcie je jak najdalej stąd.Niechnią karabin laserowy i puścił serię, zanim zdążyła wystrzelić.Zobaczyła, że w jej stronę ci szturmowcy po prostu znikną.Tamci bardziej się przestraszą, nie wiedząc, co sięlecą ze świstem trzy szkarłatne promienie i uznała, że tylko cud może sprawić, żeby ją właściwie stało.Sprzątnijcie też ciała naszych.Niech Isard nie wie, jakie szkody namominęły.Poczuła, że coś ją uderzyło w lewe udo.Zwiat zawirował wokół niej; wylą- wyrządziła.dowała twarzą w grząskim błocie pod drzewem.Kichnęła, by oczyścić nozdrza i zaczę- Sixtus uśmiechnął się.ła się zastanawiać, co się właściwie stało.Dopiero wtedy poczuła pierwszą falę bólu.- Dziwne.Przeturlała się na plecy i spojrzała w dół.Spalona, czarna tkanka na lewym udzie - Co?okalała ranę, z której sączyła się krew.Zagryzła wargi, by zdusić krzyk, odpięła pas na - Widzę, że to ty, ale czuję się, jakbym słuchał Elscol.- Przestąpił nad gałęzią iblastery i zerwała z bioder.Wcisnęła kaburę do rany i obwiązała nogę pasem, tak moc- szedł dalej wąską ścieżką wydeptaną w dżungli.-Nie sądziłem, że potrafisz wymyślićno, że o mało nie zemdlała.Czarne plamy zaczęły przesłaniać jej wzrok.coś takiego.Wydawało jej się, że nie straciła przytomności, ale kiedy doszła do siebie, zoba- - Wiem jedno, Sixtus: wysokie straty nie oznaczają zwycięstwa, tylko po prostu to,czyła nachylonego nad sobą szturmowca.Coś mówił, ale nie była w stanie skupić się na że zginęło wiele istot.- Iella wskazała ruchem głowy na wioskę.- Tam zginęło ichtyle, by zrozumieć słowa.Widziała tylko jego pancerz, o wiele za duży, z napierśnika- mnóstwo, ale niewiedza o tym, co właściwie tu zaszło, zmusi naszych wrogów do my-mi spadającymi aż na brzuch i hełmem opartym o kołnierz.ślenia.A jeśli potem uznają, że nie chcą walczyć, wówczas będziemy wygrani.Szturmowiec machnął karabinem laserowym, ale Iella nie zrozumiała, o co muchodzi.Próbowała, ale dziwny szum zagłuszył jego słowa.Trójkątny cień pojawił sięna ziemi za jego plecami, a szturmowiec, przy akompaniamencie przerazliwych zgrzy-tów, zaczął składać się jak teleskop, wciskany w ziemię.Odwrócił się tyłem, ukazującIelli widok poszarpanych, równoległych ran biegnących przez całe plecy.Stojący zanim z zakrwawionymi pazurami czarny wojownik Vratiksów przycisnął ramiona doboków, kiwnął głową, wyprostował potężne tylne kończyny i podskoczył do góry, zni-kając z pola widzenia Ielli.Gdyby nie martwe ciało żołnierza leżące u jej stóp, mogłabysądzić, że nigdy go tu nie było.Patrząc na ciało szturmowca nieświadomie westchnęła.Te pazury przebiły pan-cerz z taką łatwością, z jaką wampa filetuje tauntauna, pomyślała.Oparła się o drzewo,dziwnie uspokojona dotykiem szorstkiej kory.Usłyszała dochodzące gdzieś z oddalikrzyki, a potem znowu zgrzyt i trzaski, których natury wolała nie roztrząsać.- Iella? Podniosła wzrok.- Sixtus! Znalazłeś Elscol?Olbrzym przytaknął, pochylił się i wziął ją na ręce. Michael A.Stackpole X-Wingi IV  Wojna o Bactę179 180bieży, ochrona przez piratami planet takich jak Elshandruu Pica, na której się właśnieznajdował - to były misje, którym nikt nie mógł odmówić uzasadnienia.Rebeliantówczęsto uznawano za piratów i traktowano z całą surowością ale Yonka nie miał z tegoROZ DZ I AApowodu wyrzutów sumienia.Wielu piratów twierdziło, że są Rebeliantami tylko po to,by usprawiedliwić najazdy na placówki Imperium.Od czasu śmierci Imperatora usprawiedliwiał przed sobą to, co robił, konieczno-ścią obrony Imperium.Do tego dochodziła autentyczna troska o własnych ludzi i chęćupewnienia się, że nie zostaną wysłani do bezsensownej walki na rozkaz jakiegoś sa-mozwańczego admirała.Zsinj próbował go skaptować, ale Yonka zdecydowanie od-29mówił przyjmowania jakichkolwiek rozkazów, które nie wyszły z Coruscant.Trzymałsię Ysanny Isard, bo wydawało się, że nikt nie ma sensowniejszego planu rozprawieniasię z Rebeliantami.Jej koncepcja, by najpierw ich zniszczyć, a dopiero potem przywró-cić Imperium, wydawała mu się najbardziej sensowna z wszystkich możliwości.Kapitan Sair Yonka z imperialnego gwiezdnego niszczyciela  Skąpiec" patrzył toA potem Isard straciła Coruscant, pomyślał Yonka i odepchnął się od barierki.na jeden, to na drugi komplet ubrań, który prezentował mu robot protokolarny.W pra-Wykonywał jej rozkazy i pomógł jej zawładnąć Thyferrą, ale stało się to, jeszcze zanimwym ręku robot miał konserwatywny czarny garnitur o nieco militarnym kroju.Yonkasię dowiedział o wirusie Krytos [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl