[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jaka by to byÅ‚a satysfakcja, być wysÅ‚annikiem Å›mierci!Zaskoczony dojrzaÅ‚ grupkÄ™ odzianych na biaÅ‚o templariuszy wstÄ™pujÄ…cych poschodach koÅ›cioÅ‚a, by przyÅ‚Ä…czyć siÄ™ do biskupów.Dwóch z nich jak Gwidon nosiÅ‚odÅ‚ugie, czarne brody.UcaÅ‚owawszy biskupie pierÅ›cienie, zajÄ™li miejsca przy bocz-nym portalu.Nawet oni.PoczuÅ‚ siÄ™ tak, jakby zostaÅ‚ zdradzony.Wszyscy plamiÄ… siÄ™ tÄ… samÄ…zbrodniÄ….Bogu dziÄ™ki, że nie ma tu Ludwika. 285Scena na placu przepeÅ‚niaÅ‚a go uczuciem goryczy.Tyle zachodu i ceremonii dladokonania masowego morderstwa.Widzowie wyczekiwali jego poczÄ…tku z wyraznÄ…przyjemnoÅ›ciÄ….Niech wjadÄ™ tam pomiÄ™dzy te wieprze, niechże mnie zabijÄ….Do diabÅ‚a, z takimżywotem.Nie ma nadziei, żadnej nadziei.- Cóż - odezwaÅ‚ siÄ™ do stojÄ…cej obok niego trójki - może katarowie majÄ… racjÄ™,że ten Å›wiat naprawdÄ™ jest tworem zÅ‚ego boga.MaÅ‚y Marcin przytaknÄ…Å‚: - Oni majÄ… racjÄ™.OdwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ na chÅ‚opca.Jakże dziwnie to brzmi w jego ustach.CzyDiana miaÅ‚a na niego aż taki wpÅ‚yw?Jego wzrok przyciÄ…gnÄ…Å‚ teraz bÅ‚ysk srebrnych koron i purpurowych peleryn.Al-maryk de Gobignon i Nicoletta weszli po schodach koÅ›cioÅ‚a i zajÄ™li miejsca obokbiskupów.Na jej widok serce Rolanda stopniaÅ‚o.Czy pewnego dnia opowie o mniechÅ‚opcu?Z jakÄ… przyjemnoÅ›ciÄ… Almaryk bÄ™dzie oglÄ…daÅ‚ mojÄ… Å›mierć.Nie pomogÄ™ Dianie, przyczyniÄ™ mÄ…k Nicoletcie, rozkoszy Almarykowi i Hugo-nowi.Co ja czyniÄ™?Na moment muzyka ustaÅ‚a, po czym pół tuzina bÄ™bnów podjęło na nowo ponu-ry, monotonny, żaÅ‚obny rytm.Ze swojego miejsca mógÅ‚ widzieć jednÄ… z uliczek za koÅ›cioÅ‚em, prowadzÄ…cÄ… dowieży miejskiej.DojrzaÅ‚ otwierajÄ…ce siÄ™ drzwi i wychodzÄ…cÄ… z nich grupkÄ™ ludzi wwysokich, stożkowatych papierowych czapach, naÅ‚ożonych w przeÅ›miewczym geÅ›cieskazanym heretykom.CzuÅ‚ rozrywajÄ…cy ból w piersi, wiedziaÅ‚ jednak, że najgorszedopiero nadejdzie.StaraÅ‚ siÄ™ panować nad sobÄ….Prowadzona ulicÄ… za koÅ›cioÅ‚em przez Å›piewajÄ…cych mnichów niosÄ…cych wielkikrzyż posuwaÅ‚a siÄ™ dÅ‚uga procesja idÄ…cych dwójkami kacerzy.SkazaÅ„com towarzy-szyli Å‚ucznicy i włócznicy w purpurowo-bÅ‚Ä™kitnych barwach Gobignonów.Każdy zeskazanych niósÅ‚ w dÅ‚oni zapalonÄ… Å›wiecÄ™, nie mieli na sobie nic poza papierowymiczapami i cienkimi biaÅ‚ymi szatami.Wygolono im gÅ‚owy i Roland nie potrafiÅ‚ od-różnić kobiet od mężczyzn.WypatrywaÅ‚ wÅ›ród nich Diany, pragnÄ…c i lÄ™kajÄ…c siÄ™ jÄ…ujrzeć.Pierwszy ze skazanych zniknÄ…Å‚ za stosem, po czym kolejno, popychani przezstraże, wszyscy zaczÄ™li wspinać siÄ™ po drabinach na miejsce kazni.Trzech oprawców 286ubranych w czerwone kaptury i tuniki zaczęło wiÄ…zać ich do pali.Wtedy dojrzaÅ‚ DianÄ™.ZrobiÅ‚o mu siÄ™ zimno, jakby caÅ‚a krew odpÅ‚ynęła z żyÅ‚.Po jej rudych wÅ‚osach nie zostaÅ‚o Å›ladu, ale nie mógÅ‚ nie rozpoznać ksztaÅ‚tnejgÅ‚owy i szczupÅ‚ej, wysokiej sylwetki.Dwóch ze straży wciÄ…gaÅ‚o jÄ… na stos, tak jakbynie mogÅ‚a poruszać siÄ™ o wÅ‚asnych siÅ‚ach.Stopy szuraÅ‚y po podÅ‚ożu.SÅ‚odki Jezu, maprzetrÄ…cone nogi! Nie może zupeÅ‚nie poruszać czÅ‚onkami.Ciche Å‚kanie dobyÅ‚o siÄ™ z zaciÅ›niÄ™tych ust.Tylko zagryzajÄ…c do krwi wargi, mógÅ‚powstrzymać krzyk, oczy przesÅ‚oniÅ‚a czarna zasÅ‚ona.ZatoczyÅ‚ siÄ™ i przytrzymaÅ‚ ba-lustrady, by nie upaść.Odwrócili jÄ… plecami do Rolanda, twarzÄ… w stronÄ™ koÅ›cioÅ‚a, przywiÄ…zali rÄ™ce dodrewnianego pala, potem skrÄ™powali sznurami caÅ‚e ciaÅ‚o.Osunęła siÄ™ nieco, jakbybyÅ‚a zemdlona.TyÅ‚ koszuli splamiony byÅ‚ krwiÄ….Roland chciaÅ‚ wznieść siÄ™gajÄ…cy niebios jÄ™k.Ból caÅ‚opalenia żywcem nie mógÅ‚być wiÄ™kszy, niż widok tego, co pozostaÅ‚o z ukochanej niegdyÅ› kobiety.- Boże - szeptaÅ‚, a Å‚zy spÅ‚ywaÅ‚y mu po policzkach - Boże, Boże.Moja sÅ‚odka,szlachetna Diano, jak oni mogli ci coÅ› takiego zrobić?SkryÅ‚ twarz w dÅ‚oniach i zaszlochaÅ‚.Gdyby zostawiÅ‚ jÄ… na Mont Ségur, nie musia-Å‚aby cierpieć tego wszystkiego.Czy pobÅ‚Ä…dziÅ‚em, że jÄ… ratowaÅ‚em?JeÅ›li tak, niech moja Å›mierć bÄ™dzie za to odkupieniem.Wszystko byÅ‚o przesÄ…dzone.Po tym, co zobaczyÅ‚, życie nie byÅ‚o nic warte.Pozo-staÅ‚a tylko jedna droga.Umrzeć, umrzeć w walce, jeÅ›li możliwe, z mieczem w rÄ™ku.- Czas na mnie - zwróciÅ‚ siÄ™ do swoich towarzyszy.- Tak, panie.ChciaÅ‚ coÅ› powiedzieć, zostawić im ostatnie sÅ‚owo.- JesteÅ›cie mÅ‚odzi.- zaczaj Å‚amiÄ…cym siÄ™ gÅ‚osem.- Tak, panie.- CaÅ‚a trójka pÅ‚akaÅ‚a.- Nie zostawajcie w nienawiÅ›ci do Å›wiata.Nie myÅ›laÅ‚em tego, com o nim po-wiedziaÅ‚.Cokolwiek siÄ™ dzisiaj wydarzy, wierzÄ™, że Å›wiat jest piÄ™kny i że jego Stwór-cÄ… jest Bóg MiÅ‚oÅ›ci.Nic nie odpowiedzieli. 287Do izby wszedÅ‚ Perrin, twarz miaÅ‚ wilgotnÄ… od Å‚ez.W rÄ™ku trzymaÅ‚ postronek.- Czy koÅ„ gotów?- Wybacz mi, panie.- Mocne rÄ™ce pochwyciÅ‚y Rolanda, Perrin zarzuciÅ‚ musznur na ramiona.Marcin zdjÄ…Å‚ mu z gÅ‚owy heÅ‚m i odÅ‚ożyÅ‚ na łóżko.Przez chwilÄ™ Roland byÅ‚ zbyt zaskoczony, żeby wykonać jakikolwiek ruch.KiedytrochÄ™ ochÅ‚onÄ…Å‚ i zaczÄ…Å‚ siÄ™ mocować, byÅ‚ już skrÄ™powany.- Perrinie, na Boga, nie z twojej rÄ™ki!Perrin odstÄ…piÅ‚ kilka kroków, Gotier i Horacy nadal go trzymali, chociaż mocnewiÄ™zy czyniÅ‚y go bezwolnym.- Nie ma w tym zdrady, panie, robiÄ™, co nakazaÅ‚a pani Diana.- Nie mogÅ‚eÅ› z niÄ… mówić.- Kiedy opuszczaÅ‚a nasz paryski dom, miaÅ‚a ze mnÄ… ostatniÄ… rozmowÄ™ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl