[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- To w takim raziepiwo bezalkoholowe.Długo będę czekać na tę jajecznicę?- Momencik! - mówi wesoło brzydki pan i stawia przed panem Grze-siem piwo bezalkoholowe i plastikowy kubek.Pan Grzesio wędruje po przepełnionym wagonie restauracyjnym,znajduje miejsce naprzeciwko du\ej, umalowanej blondynki, która sie-dzi przed swoim laptopem i popija wodę mineralną.- Mo\na? - pyta pan Grzesio, pani wzrusza ramionami i wraca wzro-kiem do swojego laptopa, na którego ekranie widnieje zdjęcie cudow-nego perskiego kotka.Skoro pani ewidentnie nie chce konwersować z panem Grzesiem,ten\e równie\ zaczyna zajmować się swoim laptopem.Szlachetne twa-rze obojga płoną tajemniczym, delikatnym łaptopowym blaskiem.Odzywa się sygnał komórki pana Grzesia.- Jedziesz?- Tak, szefie, jadę.- Natychmiast po przyjezdzie melduj się u mnie.- Tak, łatwo szefowi mówić, ale pan Staszek po mnie nie przyjedzie,pojechał gdzieś tam, do Ciechanowa, a ten człowiek, z którym rozma-wiałem, był dla mnie bardzo nieprzyjemny i powiedział, \e nie mają\adnego auta, co by po mnie przyjechało, więc.- No to wez taksówkę - mówi olbrzym i rozłącza się.Pan Grzesio jest wściekły.- Jajeczniczka dla pana szanownego! - woła pracownik gastronomii.I tu następuje apogeum wściekłości pana Grzesia.- Ccco to jessst?- Jajeczniczka.- Ccco to? Ttto koppperek?- Kopereczek.- Czy tu w jadłospisie jest napisane, \e jest to jajecznica z koper-kiem? Czy pan mnie poinformował, \e nasypie pan tego obrzydlistwado jajecznicy? Czy pan oszalał? Nigdy w \yciu nie jadam koperku! Ni-gdy w \yciu! Brzydzę się koperkiem od dzieciństwa! Mam traumę! Wiepan, co to jest trauma? Proszę pana, gdybym wiedział, \e dosypie pantego świństwa, to bym tego gówna nie zamawiał, co pan sobie w ogólemyśli?149 - Nie ma sprawy, proszę pana, sam chętnie sobie zjem jajecznicęz koperkiem - mówi pan beztrosko.- A panu zrobię bez koperku, pro-szę się nie denerwować, cały pan zsiniał.- Bezzzczelność.Ja zsiniałem! - krzyczy pan Grzesio, chwytającsię za serce.- Ja po prostu nie-na-wi-dzę koperku! I mam prawo jakoklient \ądać jajecznicy bez koperku!!!- Ale\ ju\ robię, ju\ robię, proszę szanownego pana - mówi wesołopan i, pogwizdując, zabiera się do roboty.- Słyszała pani? - mówi pan Grzesio po powrocie do stolika.- Słyszałam - odpowiada pani.- Wyobra\a pani sobie? Jajecznica z ko-per-kiem! Co za chory umysłwpadł na taki pomysł?- Hm - mówi pani.- Jajecznica z ko-per-kiem! Zwiat się kończy! Co oni jeszcze wy-myślą, ci barbarzyńcy?Oj, wielu klientów warsu patrzy w stronę pana Grzesia z zacieka-wieniem, a niezra\ony pan Grzesio płonie gniewem i lamentuje w spra-wie koperku jeszcze przez wiele minut.- Jajeczniczka bez koperku raz, bardzo szanownego pana proszę! -mówi uśmiechnięty pan z warsu.*Podró\ dobiega kresu.Oto ju\ miejscowości podwarszawskie.A oto ju\ Warszawa.Warszawa jest stolicą naszej ojczyzny.Co za ruch, co za rwetes, co za harmider!Ile tu aut!A tam tramwaj.Z ka\dym dniem pięknieje nasza stolica pod dobrymi rządami do-brych gospodarzy.Tu nowy dom.I tam nowy dom.Tu bank.A tam hotel.150 Najpierw jest Warszawa Zachodnia, pociąg stoi chwilę, a potem ru-sza dostojnie.Tu\ przed Warszawą Centralną, kiedy Porucznik stoi ju\ na koryta-rzu, przygotowany do wysiadania, z baga\em w dłoni, z płaszczem prze-rzuconym przez ramię, kiedy ju\ wje\d\ają w tunel, kiedy pociągzwalnia, nagle widzi Porucznik przy ścianie ozdobionej kolorowymigraffiti postać mę\czyzny stojącego w półmroku, przodem do pociągu.Mę\czyzna ma opuszczone spodnie i z zapałem, pospiesznie, tryum-falnie się masturbuje.Tak oto wita stolica przyjezdnych.151 Rozdział dziewiąty- A zastanawiam się, czy ludzie poświęcają tyle czasu Panu Bogu,co oglądaniu telewizji? Chyba nie.- Albo czy poświęcają tyle czasu Panu Bogu, co zarabianiu pieniędzy?- Chyba nie.- A piciu wódki?- Zaraz, zaraz.Z wódką to jest coś zupełnie innego, proszę pana.Jakja, proszę pana, piję wódkę, to tak jakbym się modlił.- powiada mistrz.Siedzą w warszawskiej kawiarni Amatorska na Nowym Zwiecie,mistrz i jakiś pan, co się dosiadł, bo chciał porozmawiać, bo i w stolicyzdarzają się ludzie skłonni do pogawędki na tematy ró\ne.Amatorska trochę przypomina mistrzowi krakowski Zwis, oczy-wiście tylko trochę, ale wszystkie inne knajpy nie przypominają Zwisuw ogóle, więc tu postanowił mistrz zakotwiczyć i siedzi tu codziennie,po kilka godzin.Na zewnątrz trwają przygotowania do wizyty papieskiej, nasz uko-chany nowy papie\ nadjedzie ju\ w przyszłym tygodniu, najpierw na-wiedzi stolicę, bo stolica to serce kraju, więc stolica ustawia barierki i barie-ry, ustala sektory, pojawia się coraz więcej policji, jest coraz grozniej,coraz niebezpieczniej.Dzisiaj jest piątek, dziewiętnastego maja.Mistrz ju\ od wielu dni siedzi w tym wielkim obcym mieście ozdobio-nym złowieszczym Pałacem Kultury i Nauki, mistrz ju\ od wielu dni siętu ukrywa, mistrz usiłuje utonąć w tym potę\nym, nieludzkim tłumie.Stara się nie myśleć o tym, co odnalazł w swoim krakowskim mieszka-niu na Małym Rynku, stara się zapomnieć, to na pewno jakiś delirycznysen był, nie warto do tego wracać.152 Mistrz ma mnóstwo pieniędzy.Jak\e dziwacznie brzmi to zdanie:  mistrz ma mnóstwo pieniędzy"!Mistrz ma mnóstwo pieniędzy, więc mieszka w hotelu, w pokoju z wido-kiem na plac Zamkowy, wprawdzie ten widok nie umywa się do jego kra-kowskiego widoku z okna, wprawdzie jest to widok na atrapę, a nie auten-tyk, ale cala Warszawa wszak prawdopodobnie jest atrapą, ale wszyscy ciludzie przypuszczalnie są atrapami, więc naprawdę nie ma się czym przej-mować.A skąd mistrz ma te pieniądze?Cofnijmy się do pierwszego dnia jego pobytu w Warszawie.*- Proszę bardzo - mówi kelner z kawiarni w hotelu Sheraton w nie-dzielę, siódmego maja.- Och, dziękuję panu uprzejmie - mówi mistrz, a kelner patrzy naniego ze zdumieniem.Kelner nie jest przyzwyczajony do grzecznych klientów.A ten tu klient uzurpuje sobie prawo do grzeczności, która przynale\ywszak do kelnera.To kelner winien być grzeczny.Klient ma prawo być niegrzeczny i grymasić.Niedobrze.Mistrz przyszedł za wcześnie.Obawiał się, \e nie trafi, \e będzie się dłu\ej szukało tego miejsca, \enie będą chcieli go wpuścić, \e jakiś potę\ny selekcjoner warknie:  gdziemi tu lezie?".Ale znalazł ten hotel, tę hotelową kawiarnię bez trudu, wszedł bezkłopotu.Wybrał sobie taki stolik, \eby widzieć wszystkich wchodzących.Zamawia sobie małą kawę i czeka.Przygląda się ludziom, którzy mieszkają w tym hotelu.Widzi jak chodzą.Widzi jak są ubrani.Ma przeró\ne refleksje.153 I wchodzi ten człowiek, z którym mistrz jest w tej eleganckiej war-szawskiej hotelowej kawiarni umówiony, to jest kompletnie nieznajomyczłowiek, i idzie ten człowiek ku mistrzowi z wyciągniętą ręką, od razurozpoznał mistrza, i jest w tym coś nieprzyjemnego, w tej sytuacji, w tymczłowieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl