[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(Co za nazwisko!Nale\ał do licznych Lunarian, których rodzice, drwiąc sobie z prawa, nie zgłosili w urzędzienarodzin dziecka.On sam nie naprawił ich zaniedbania.Nazwisko George Hanover byłofałszywe, mimo \e niektórzy Lunarianie rzeczywiście u\ywali ziemskich przydomków na zmianęz lunariańskimi.Aatwo było podrobić zapis w księdze urodzeń.Linie danych roiły się odwywrotowych operatorów i wirusów, które wpuszczali do komputerów).Przewo\ono gow tajemnicy, poniewa\ w trakcie pobytu w Port Bo wen stał się zbyt istotnym symbolem walki.Selenici z ziemskimi genami mogliby rozpocząć zamieszki, Lunarianie  zorganizować próbęuwolnienia, albo.Nastąpiłaby eskalacja przemocy i łamania prawa, gdy naokoło czaiła siępró\nia i promieniowanie.Archimedes był fortem; dało się sprawdzić, kto doń wchodzi i kto zeńwychodzi.Z drugiej strony łącza telekomunikacyjne wszelkiego rodzaju gwarantowałyoskar\onemu jego prawa.Powinni go byli przewiezć do Archimedesa na samym początku.Alekto jest w stanie ogarnąć wszystkie sprawy?Monitor wyświetlał sfilmowaną na miejscu scenę.Wylądował odrzutowiec.Wyskoczyłoz niego kilku mę\czyzn w skafandrach i za pomocą sprzętu łączności krótkiego zasięgu za\ądałowpuszczenia do policyjnej furgonetki.Mieli przy sobie broń, którą mogli otworzyć sobie wejściedo pojazdu.Pozostawała tylko kapitulacja.Mę\czyzni wkroczyli do środka, wsadzili Darenna dokapsuły ratunkowej i zabrali go do swojego wolanta.Oddalili się, zanim na miejsce zdą\yłprzybyć jakikolwiek pojazd policyjny.Wahl uderzył się pięścią w kolano.To oznaczało, \e wróg przeniknął do korpusupolicyjnego, ziemskiego stra\nika porządku na Lunie.Skoncentrował się z powrotem na doniesieniu. Satelity kontrolne równie\ zarejestrowały incydent, lecz nie dysponowały urządzeniami dojego interpretacji.Dowiedziano się, \e wolant wystartował z kosmodromu w Tychopolis.(Dalsześledztwo jest zbędne.Przy obecnym natę\eniu ruchu Kontrola zadowalała się niedopuszczaniemdo kolizji i nie pytała ju\ o planowane trasy lotów powierzchniowych).Po zabraniu na pokładDarenna i jego wyzwolicieli pojazd pomknął na Drugą Stronę, do Bazy Gagarina.Stamtądtransportem naziemnym uciekinierzy mogli skierować się w dowolne miejsce, zachowującanonimowość.Wolanta pozostawili w bazie.Czyli ktoś postanowił spisać go na straty, a nie byłto koszt niewart wzmianki, dla dobra całej operacji.Detektywi stwierdzili, \e rejestracja statku jest fałszywa, a zawartość bazy danych usunięta.Będą szukać odcisków palców, resztek włosów i komórek skóry, lecz nie liczyli na zbyt wiele.Darenn znajduje się ju\ na pewno w ukryciu i zmienia twarz, wy\łobienia skóry i wszystkie innedetale z wyjątkiem mo\e DNA  albo czeka na moment, kiedy Brandirowi znów będziepotrzebny zabójca.Brandir? Nie mo\na być niesprawiedliwym.Mo\liwe, \e za sprawą stoi jakiś inny magnat.Niewykluczone, \e chodzi o zupełnie innego rodzaju spisek.Akurat w to Wahl wątpił.Sygnałybyły łatwo rozpoznawalne: Selenarcha nakazuje wykonanie aktu sprawiedliwości, a następniewspiera egzekutora, tak jak ka\dego wasala.Ziemianie z reguły porównywali Lunarian do kotów.Wahlowi przychodziły do głowy wilki.Trzeba sobie najpierw przypomnieć całą sprawę.Nie zapowiadała się na wa\ną.Skomplikowana, nieprzyjemna, być mo\e grozna, gdy zacznie wrzeć krew, ale nie warta jegouwagi.Teraz było inaczej.Polecił zaprezentowanie jej historii.Komenda główna dobrze skonstruowała archiwum.Błyskawicznie otrzymał frapującąopowieść.Rafael Adair urodził się na Ziemi, lecz mieszkał od dwudziestu lat na Księ\ycu.Nawiązałromans z Lunarianką Yrazul.Byli prawdopodobnie kochankami, co nie zdarzało się często,a jeśli ju\, to nie trwało długo.Mieli zamiar prowadzić poszukiwania przy brzegach MareAustrale, pustkowia, gdzie, jak sądzili, znajdują się cenne zło\a minerałów; to zdarzało się naLunie naprawdę rzadko.Według relacji znajomych, którzy wyrazili chęć, by o tym mówić,związek zaczynał się burzliwie, a skończył wrogością.Mo\liwe, \e ze swoim przedsięwzięciemwiązali nadzieje na pogodzenie się, mo\e chcieli się po prostu wzbogacić.Pewnego dnia tak się zło\yło, \e Adair był w obozie, nadzorując analizę próbek, natomiastYrazul pracowała w terenie.Poruszała się lundo\erem, szybkim i sprawnym, ale pozbawionymosłony.Prognozowano słoneczny błysk.Zamierzała schronić się pod dach przed wybuchemprotonowej burzy.Lunarianie bardzo lubili igrać z niebezpieczeństwem.Meteoryt uderzył w samochód, przebił się do wnętrza, unieruchomił silnik i zniszczyłłączność.Samoizolator zadziałał chyba szybko, zamykając kabinę kierowcy, co umo\liwiło dziewczynie zało\enie skafandra, zanim wyczerpało się powietrze.Była zdana praktycznie tylkona siebie.Urwała się łączność z podległymi jej robotami, które i tak nie na wiele by się przydały.Jeden z satelitów zarejestrował wypadek i przekazał wiadomość Centralnemu Kontrolerowi; aleprzekaz był ciągły, program nie nastawiony na sygnalizowanie tak mało prawdopodobnychincydentów, zresztą po błysku pogotowie miało pełne ręce roboty.Gdy nie wracała i nie dawała znaku \ycia, Adair powinien był wsiąść w dobrze opancerzonypojazd i ruszyć na jej poszukiwanie.Tymczasem czekał całymi godzinami.(Wściekłość,tchórzostwo, chciwość?) W końcu pojechał.Pózniej tłumaczył, i\ myślał, \e znalazła sięw jaskini lub pod jakąś skalną półką.Bo w przeciwnym razie czemu nie podniosła alarmu?Niezale\nie od burzy, satelita na pewno przekazałby komunikat.Rozsądne tłumaczenie, choć nie przynoszące mu zaszczytu.Pozostały jednak pewnekłopotliwe ślady.Inspektor Hopkins zbyt gorliwie zajął się ich badaniem.Wjego wersji Adair zobaczył pojazd Yrazul.Kobieta wybiegła mu na spotkanie, wtedy onzawrócił i oddalił się.Wówczas zrozumiała, \e umrze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl