[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Przedtemmogła być prawdziwym, a teraz fałszywym.Wcią\ jednak trudno mi uwierzyć, \eona& Nie miała wyboru.Musi dostosować się do reguł Gry. Tak! Pamiętasz?  zapytała Jenny. To ona zaproponowała ci, byś zmieniłTowarzyszy.Prawdopodobnie dlatego, \e nie chciała; cię oszukiwać.Mózg Duga pracował na wysokich obrotach.Nagle poszczególne kawałeczkiukładanki zaczęły układać się w jedną całość.Czemu Kom Pluter był taki pewien, \e mnie pokona, myślał.Mo\e dlatego, \ewiedział, \e Nada to Fałszywy Towarzysz? I czekał tylko na dobrą okazję? Czemuodpowiadała półsłówkami? Czemu nie była szczera? Jej stosunek do mnie troszeczkęsię zmienił! Zachowywała się tak, jakby coś ją gnębiło, jakby była smutna.Dokładnietak, jakby musiała zdradzić kogoś, komu poprzednio pragnęła pomóc.Im dłu\ej o tym rozmyślał, tym bardziej był pewien, \e to prawda.Nada byłaFałszywym Towarzyszem.Nie próbowała go zniszczyć, gdy\ nie zaszedł jeszcze natyle daleko, by to mogło mieć jakieś znaczenie.Gdyby za wcześnie przegrał,ponownie zacząłby od nowa i wybrał nowego Towarzysza.Albo znowu ją.Mo\e ju\nie byłaby wtedy fałszywa.Musiała więc czekać i liczyć na to, \e sam się wyło\y.Gdyby tak się nie stało i sięgałby po nagrodę, uknułaby jakiś spisek udaremniającyzwycięstwo.Teraz, gdy o tym wiedział, mógł wziąć w tym spisku udział i w odpowiednimmomencie odrzucić jej rady.Gdy mówiła: w lewo, pójść w prawo.Nale\ało jedyniewyczuć, kiedy kłamie.Wiedział ju\, jak się bronić, choć podstęp to podstęp.Wszystko mogło się przydarzyć.Bolało go, \e Nada jest jego skrytym wrogiem.Przestał ją podglądać, ale wcią\\ywił nadzieję, \e zdobędzie jej przychylność.Obecnie było to niemo\liwe. Chłopie  mruknął do siebie. Ona jest niczym wirus, który tylko patrzy, bypogrą\yć tego, przy którym jest. Dobrze, \e wymieniłeś się Towarzyszem, co?  zagadnął go Sherlock. Nie zrobiłem tego z tego powodu  zapewnił go Dug. Nie miałempojęcia& Ale Kim!  krzyknął. Ma Fałszywego Towarzysza! Ma kłopoty! A to znaczy, \e przegra  zgodził się z nim Sherlock. Chyba, \e zacznie od nowa.Ale wtedy być mo\e ja ju\ zdobędę nagrodę.Toniehonorowe. A wiec?  dopytywał się Murzyn. Poszukam Kim i jej o tym powiem  zadecydował chłopiec. Albo odbioręswojego Fałszywego Towarzysza.Nie mam zamiaru, dla własnej korzyści, wystawiaćjej do wiatru. Będzie ci cię\ko ją znalezć.Prawdopodobnie będziesz musiał zboczyć zprzygotowanego dla ciebie szlaku. Wiem.Nie będzie mi łatwo.Nie mam prawa nara\ać cię na niebezpieczeństwa.Chyba powinniśmy się tu po\egnać.Przykro mi, \e nie natrafiliśmy na \adne ziemie,na których twój lud mógłby się osiedlić.Ale zapewne mógłbyś udać się prosto doZamku Dobrego Maga i go o to zapytać.Jenny na pewno wskazałaby ci drogę.  Ju\ skończyłeś? Nie ma mowy  zaprotestował Sherlock. Jeszcze cię nieopuszczę. Ale to ju\ nie będzie prawdziwa Gra.Jeśli zginę, to wyląduję w Mundanii.Jeślitobie się coś stanie, zapłacą za to twoi ludzie.Ryzykujesz bardziej ode mnie. I w razie czego więcej zyskam.Skąd mamy wiedzieć, gdzie le\y jakieś dogodnedla nas miejsce? Niewykluczone, \e tam, gdzie grając, nigdy nie miałeś dojść.Te\mogę je sobie obejrzeć.Poza tym we trójkę razniej wędrować! Szczególnie, gdy ktoś się rozchoruje  zgodził się Dug.Kamień mu spadł zserca. Cieszę się, \e nadal chcesz mi towarzyszyć.Jak myślisz, dokąd poszła Kim?Gdzie najlepiej zagrodzić jej drogę? Sammy ci podpowie  odpowiedziała Jenny.Kot zeskoczył na ziemię. Poczekaj!  krzyknęła puściwszy się za nim biegiem.Wystartowali. 14.OdlewniaKim dr\ała z gorąca.Była przepocona, obolała, zasapana i zmęczona.Słowemwykończona.Dobrze, dobrze.To niby tylko Gra.W rzeczywistości podobno czuję się lepiej& Aniech to! Wszystko wydaje się takie realne.Naprawdę dostałam w kość.To samochyba mo\na powiedzieć o Bani! Chocia\ ona nigdy się nie skar\y, pomyślała igłośno oświadczyła: Muszę odpocząć!Zobaczyła rozło\yste drzewo, którego wielkie, powykręcane korzenie wystawałyponad ziemię.Usiadła pod nim, oparła się o pień i przyciągnęła sukę do siebie. Co, staruszko! Nie masz ochoty wędrować przez takie chaszcze.Mo\epowinnam była cię zostawić w dryfującej mydlanej bańce?  Bania zaskomlała ispuściła ogon.Dziewczyna przytuliła się do niej. Nie.Nie mogłabym ci tegozrobić.Potrzebowałaś kogoś, kto by się tobą zaopiekował.A ja tak bardzo chciałammieć czworono\nego przyjaciela.Nigdy przedtem nie miałam psa.Cieszę się, \e cięznalazłam.Nagle, tu\ obok, pojawił się olbrzymi wą\. Och, jesteście tutaj  zawołał, zmieniwszy gadzią głowę na ludzką. Ju\myślałam, \e was zgubiłam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl