[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Muszę to sprawdzić, jestem mu towinna.- Jesteś mu to winna? - zdziwił się Paul, podnosząc nieco głos.- Twoją powinnościąjest uszanowanie jego ostatniej woli, w której kazał ci trzymać się z dala od tej sprawy,cokolwiek by się działo.Do cholery, Rachel, masz już czterdzieści lat! Kiedy w końcuwydoroślejesz?Stała zupełnie spokojna, zastanawiając się, jak zareagować na taką połajankę.- Nie chcę z tobą walczyć, Paul.Proszę, żebyś zaopiekował się dziećmi.Mogę naciebie liczyć? - Cała Rachel! Leci w ogień jak ćma.Zrobi pierwszą rzecz, jaka jej przyjdzie dogłowy.Nie pomyśli.Po prostu zrobi to.- Zajmiesz się dziećmi?- Czy gdybym powiedział  nie , zostałabyś?- Poprosiłabym o to twojego brata.Paul usiadł.Z jego twarzy wywnioskowała, że się poddał.- Możesz mieszkać w domu - dodała.- Tak będzie łatwiej dzieciom.Wciąż sąwstrząśnięte śmiercią taty.- Byłyby jeszcze bardziej wstrząśnięte, gdyby wiedziały, co zamierza ich matka.Zapomniałaś o kampanii wyborczej?Zostało niecałe osiem tygodni; masz dwóch przeciwników, którzy usilnie pracują, byzrzucić cię ze stołka.Teraz na dodatek dofinansowani zostali przez Marcusa Nettlesa.- Pieprzę wybory.Nettles może sobie kupić to przeklęte sędziostwo.To jestważniejsze.- Co jest ważniejsze? Nie wiemy nawet, o co chodzi.A co z rozprawami, które są nawokandzie? Jak możesz - ot, tak po prostu - wstać i wziąć urlop?Uznała za zasadne dwa z jego argumentów, nie osłabiło to jednak jej determinacji.- Prezes sądu wykazał zrozumienie.Powiedziałam, że potrzebuję nieco czasu naochłonięcie po śmierci ojca.Od dwóch lat nie miałam wakacji.Mam mnóstwo urlopu dowykorzystania.Paul kręcił z niedowierzaniem głową.- Zamierzasz gonić wiatr po polach Bawarii w poszukiwaniu człowieka, któryprawdopodobnie nie żyje, oraz czegoś, co prawdopodobnie jest bezpowrotnie utracone.Nie typierwsza chcesz odnalezć Bursztynową Komnatę.Ludzie poświęcali życie na jejposzukiwania i nic nie znalezli.Nie miała zamiaru ustąpić.- Tata wiedział o czymś ważnym.Czuję to.Ten Czapajew może o tym równieżwiedzieć.- Bujasz w obłokach.- A ty jesteś tchórzem - wyrzuciła z siebie i natychmiast pożałowała tych słów oraztonu.Nie było potrzeby go ranić.- Puszczam to mimo uszu, bo wiem, że jesteś zdenerwowana - odparł powoli.- Jutro wieczorem lecę do Monachium.Potrzebne mi będą kopie listów ojca orazartykuły z jego segregatorów. - Podrzucę ci je w drodze do domu - w jego głosie jak zwykle zabrzmiała kapitulacja.- Zadzwonię do ciebie z Niemiec i dam znać, gdzie się zatrzymałam - rzuciła, kierującsię już w stronę drzwi.Odbierz jutro dzieciaki ze szkoły.- Rachel.Zatrzymała się, lecz nie odwróciła.- Bądz ostrożna.Otworzyła drzwi i wyszła. CZZ DRUGA 21CZWARTEK, 15 MAJA, 10.15Knoll opuścił hotel i złapał podmiejski pociąg, którym dojechał do gmachu sąduhrabstwa Fulton.Z notatki KGB, którą wykradł z archiwum w Sankt Petersburgu, wiedział,że Rachel Cutler jest prawnikiem.Znalazł w niej także adres jej firmy.Jednak wczorajszawizyta w tym miejscu okazała się bezowocna.Przed czterema laty opuściła kancelarię, gdyżzostała wybrana na sędziego sądu okręgowego.Recepcjonistka była wyjątkowo uprzejma,podając mu nowy numer telefonu oraz adres.Zdecydował, że telefon może skończyć sięszybką i suchą odmową, dlatego niezapowiedziana wizyta wydała mu się lepszymrozwiązaniem.Minęło pięć dni, odkąd zamordował Karola Borię.Musiał się upewnić, czy córka wie cokolwiek o Bursztynowej Komnacie.Być możeojciec wspomniał coś w minionych latach.Może wiedziała coś o Czapajewie.W sumie tostara historia, ale teraz wszystko zaczęło mu się wymykać z rąk i nie powinien przegapićnajdrobniejszej informacji.Trop, który jeszcze niedawno wydawał się intrygujący,zaprowadził go donikąd.Wsiadł do zatłoczonej windy i wjechał na szóstą kondygnację gmachu sądowego.Poobu stronach korytarza znajdowały się sale rozpraw oraz biura pełne klientów.Miał na sobieszary garnitur, koszulę w paski oraz bladożółty jedwabny krawat, który kupił wczoraj wsklepie z męską garderobą.Z rozmysłem dobrał pastelowe kolory, by wyglądać na solidnego konserwatystę.Pchnął szklane drzwi z napisem SDZIA RACHEL CUTLER i wszedł do pustegoprzedpokoju, w którym za biurkiem siedziała trzydziestokilkuletnia czarnoskóra kobieta.Naidentyfikatorze widniało jej imię i nazwisko: SAMI LUFFMAN.- Dzień dobry - powiedział najlepszą angielszczyzną, na jaką było go stać.Kobieta sięuśmiechnęła i odwzajemniła pozdrowienie.- Nazywam się Christian Knoll [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl