X


[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Evelyn, nie zwracając uwagi na rozgrywającą się przed nią scenę miłosną,nie uświadamiała sobie, co ta para wyrabia.Przebiegła w zawrotnym tempieostatnie dziesięć jardów i chwyciła rudą flirciarę za obie ręce.- Ach, Merry! Tak mi przykro, kochanie! - wołała.- Pewnie szalałaś zniepokoju! Wybacz, że tak cię przestraszyłam! Ja&Nagle urwała.Jej oczy za przyciemnionymi szkłami okularów wydawałysię jeszcze większe.Przypominała jakiegoś osobliwego owada z tymiogromnymi oczyskami i z gałązkami sterczącymi z głowy niczym czułki.- O! - zaśmiała się nerwowo.- Widzi pan, panie Powell? Od razumówiłam, że niepotrzebnie się pan zamartwia!- Wcale się nie zamartwiałem.Zignorowała jego uwagę.- Nasza nieobecność nie trwała aż tak długo, jak pan sądził.Ale cóż, czassię dłuży, gdy ktoś się błąka po lesie.- Ja się nie błąkałem.- No więc.traci orientację - burknęła.- Może pani ją straciła, ale ja z pewnością.- Panie Powell! - Odwróciła się raptownie i uśmiechnęła do niego zprzesadnym ożywieniem.- Chyba jeszcze nie przedstawiłam pana na�szejniezrównanej modystce, podporze firmy Wytworne Weseliska Whyte'ów? Mademoiselle Merry Moliere, oto pan Powell, który zechciał nam udostępnićswoją rodową siedzibę.- Miło mi panią poznać, panno Moliere - powiedział Justin.Ruda zeskoczyła z bryczki i dygnęła.- Enchante, panie Powell!- Beverly zaprowadził cię do naszych pokojów? - spytała Evie.- Jeszcze go o to nie prosiłam - wyznała cichutkim głosem Merry.- Doprawdy? A to dlaczego? - Evie zaniechała dalszych pytań.- No, tak.Więc może zrobisz to teraz?- Już lecę! - przytaknęła Meny i pomknęła do dworu, pozostawiającdaleko za sobą uśmiechniętą niepewnie Evelyn i Bucka Newtona.Evie jest absolutnie nieprzewidywalna! - sarkał w duchu Justin.I takcałkowicie pozbawiona kobiecej próżności.Do tego stopnia nie dba o swójwygląd, że człowiek czuje się skrępowany, jakby była naga!Nie korzysta z ogólnie stosowanych upiększeń, nie nosi ozdóbek anibłyskotek, którymi obwieszają się inne kobiety, nie wie, co to falbanki, koronkiczy kokardki! %7ładnych wabików, które przyciągnęłyby męskie oko i skłoniły doprawienia komplementów miłych damskim uszom.Mogłoby to wydać siężałosne komuś, kto by nie dostrzegł innych, znacz�nie potężniejszych atutówEvie - jej inteligencji, wyobrazni, przedsię�biorczości&Ale po jakie licho - zżymał się w duchu Justin, widząc, jak Evie zmierzaw stronę drzwi frontowych, wlokąc za sobą wielką walizę - tracę tyle czasu namyślenie o jakiejś tam Evelyn Cummings Whyte, kiedy mam - odebrał jej walizębez pytania, zarzucił sobie na ramię i wniósł do głównego holu - znacznieważniejsze sprawy na głowie?! Choćby rozpracowanie tych dwóchpodejrzanych typków, którzy się zagniezdzili w domku Cookesów!Pierwsze popołudnie po przyjezdzie do North Cross Abbey Justin spędziłw pobliskim miasteczku, a konkretnie w gospodzie, gawędząc o tym i owym zokoliczną młodzieżą.Dowiedział się między innymi, że Cookesowie wynajęliswój letni domek jakimś cudzoziemcom, podobno braciom, którym sięzachciało świeżego wiejskiego powietrza.Gdy Justin wyraził zdumienie, że Cookesowie zadali sobie tyle trudu,zamieszczając ogłoszenie i szukając chętnych, natychmiast wyprowadzono go z błędu.Obyło się bez ogłoszeń.Chętni znalezli się sami, i to z kupą pieniędzy!Ciekawe, kto finansował tę inwestycję, pomyślał Justin i postanowił to zbadać.Rzekomi bracia mogli być agentami obcego wywiadu, którzy mieliprzejąć skrzynkę zaadresowaną do North Cross Abbey.Póki Justin wiedział,gdzie są, nie stanowili większego zagrożenia.Stare, mądre powiedzenie:  Miejzawsze przyjaciół pod ręką, a wrogów na oku" było idealnym drogowskazemdla ludzi jego profesji.Justin codziennie wyruszał z lornetką do lasu, by przynajmniej przezgodzinę obserwować ptaki.i upewnić się, że interesujące go okazy niewyfrunęły z gniazdka Cookesów.Nieoczekiwany przyjazd Evie tego właś�niepopołudnia omal nie spowodował katastrofy.Kiedy skutecznie unieruchomił dziewczynę i zakneblował jej usta, byłzbyt rozkojarzony, by skoncentrować się należycie na osobnikach, któ�rychśledził i w końcu wyraznie zobaczył.Justin nie potrafił wyjaśnić swegozachowania.Co prawda, dziewczyna była pociągająca, ale.Niech będzie, paliłsię do niej jak diabli!Dawniej też niekiedy odczuwał pożądanie.Ale nigdy nie ogłupiało go dotego stopnia, by przeszkadzać w pracy! Tylko jak mógł się skupić, gdy czuł podsobą jej smukłe ciało, ruchliwe, sprężyste, a jednocześnie wraż�liwe i uległe?Gdy wdychał zapach jej włosów, dotykał palcem aksamit�nych warg.Kiedy Evie wstała, zdumiał się, że to uosobienie kobiecego wdzięku tymrazem włożyło ohydną,  praktyczną" kieckę, kompletne bezguście -zamiastpodniecających spodenek i chłopięcej bluzy, które miała na so�bie, gdy włamałasię do jego domu.Któż by rozpoznał tamtego bystrookiego, nieznośnego urwisa w tejniepozornej starej pannie w ciemnych okularach? Justin nie był eksper�tem wdziedzinie mody, ale znał się na sztuce kamuflażu.Dzięki temu odkrył, żeEvelyn Cummings Whyte kryje się za swym strojem.Diabli wiedzą, po co!Nie powinien jednak marnować czasu i uwagi na rozszyfrowanieoso�bowości Evelyn.Miał zadanie do wykonania.Był agentem wywiadu, bezreszty oddanym swej pracy.Nie pora na flirty! Gdyby się głupio zaanga�żował,zle by się to skończyło i dla niego, i dla niej.Zdjął z bryki ostatni kufer i uginając się pod jego ciężarem, poczłapał dodrzwi.Przy pierwszej sposobności przeprosi Evie za swoje głupie żarty. Wysiłek fizyczny zawsze pomagał Evelyn spojrzeć na wszystko zwłaściwej perspektywy.Zanim wspólnie z Buckiem Newtonem i JustinemPowellem wyładowali z bryczki cały bagaż, odzyskała w pełni równowagęducha.Justin bez wątpienia tylko się z nią przekomarzał.Odkąd wrócili dodworu, prawie jej nie dostrzegał.A jeśli już spojrzał, to nie z miną groznegodrapieżcy, ale skruszonego grzesznika, co nie wiedzieć czemu, irytowałoEvelyn.Czyżby miał wyrzuty sumienia z powodu swych żartobliwych umizgów?Bo to przecież były umizgi, może nie? Niech to licho! Szkoda, że nie miaławięcej doświadczenia w dziedzinie flirtu, którego uroki wy�chwalali wszyscypowieściopisarze.A może, zaświtała jej wyjątkowo przykra myśl, może Justin Powell mataką minę, bo się obawia, że potraktowała zbyt serio jego zaloty? %7łe uwa�ża sięza jego wybrankę? Nie była przecież taka głupia!Dobrze znała swoje braki.Wiedziała, że niczym nie przypomina ko�biet,które przyciągały uwagę mężczyzn w rodzaju Powella.Zdawała so�bie sprawę,że Justin tylko żartuje i nie miała nic przeciw temu, by po�śmiać się razem znim.Ha, ha! Czemu nie?Ostatecznie miała już dwadzieścia pięć lat.Zdążyła niezle poznać życie.Co prawda nie z pierwszej ręki, ale od czego są oczy i uszy? Wystarczypoobserwować choćby taką Merry! - pomyślała, gdy Francuzka wyszła z domu iod razu zaczęła się wdzięczyć do Bucka Newtona.Merry była - jakby to określić - w ciągłym ruchu.I wszystko wskazywałona to, że gotowa jest do kolejnej rundy z nowym partnerem.Cały problemkochanej rudowłosej dziewczyny polegał na tym, że odziedziczyła po przodkachfrancuski temperament, ale ani krztyny tak charakterystycznego dla Francuzekzdrowego rozsądku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl
  • Drogi uĚźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.