[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Skradała się cicho, jak myśliwy polujący na grubą zwierzynę, który próbuje podejść stado antylop.W ten sposób okrążyła domek pana Rafiela i znalazła się za jego rogiem.Wtedy założyła jeden z zabranych butów, a przy drugim urwała całkowicie obcas.Osunęła się łagodnie na kolana, położywszy się na brzuchu pod oknem.Gdyby Jackson coś usłyszał i podszedł do okna, zobaczyłby starszą panią, która właśnie upadła, ponieważ złamał jej się obcas.Najwyraźniej jednak Jackson niczego nie słyszał.Panna Marple powolutku uniosła głowę.Okno domku znajdowało się nisko.Zasłaniając się jakimś pnączem, zajrzała do środka…Jackson klęczał na kolanach przed otwartą walizką.Panna Marple dostrzegła, że wewnątrz znajdowały się specjalne przegródki wypełnione różnymi dokumentami.Jackson przeglądał papiery, od czasu do czasu, wyciągając któryś z podłużnej koperty.Panna Marple nie zajmowała długo swego punktu obserwacyjnego.Chciała tylko wiedzieć, co Jackson robił.I dowiedziała się.Szperał w cudzych rzeczach.Niezależnie od tego, czy szukał czegoś konkretnego, czy jedynie zaspokajał swoją wrodzoną ciekawość, wiedziała, co o nim myśleć.Potwierdziło się jej przekonanie, ze Arthur Jackson i Jonas Parry byli do siebie podobni nie tylko z twarzy.Musiała się teraz jakoś wycofać.Bardzo ostrożnie opadła z.powrotem na brzuch, przeczołgała się wzdłuż rabatki, aż do miejsca, w którym zniknęła z pola widzenia Jacksona.Wróciła do bungalowu, powoli zdjęła but i odłożyła oderwany obcas… Spojrzała na buty z zadowoleniem.To dobry pomysł, który będzie mogła jeszcze w razie potrzeby wykorzystać.Założyła znów sandały i ruszyła zamyślona na plażę.Panna Marple wybrała moment, kiedy Esther Walters była w morzu.Przesiadła się na jej miejsce.Greg i Lucky śmiali się bardzo hałaśliwie, rozmawiając z seńorą de Caspearo.Staruszka cicho, prawie szeptem powiedziała, nie patrząc na Rafiela.— Czy wie pan, że Jackson szpera w pańskich rzeczach?— Wcale mnie to nie dziwi — odparł.— Przyłapała go pani na tym?— Udało mi się podejrzeć go przez okno.Otworzył jedną z pańskich walizek i przeglądał dokumenty.— Musiał zdobyć do niej klucz.Zaradny facet.Ale będzie rozczarowany.Nie dowie się w ten sposób niczego, co mogłoby go ucieszyć.— Właśnie tu idzie — rzekła panna Marple, spoglądając w kierunku hotelu.— Czas na tę idiotyczną kąpiel — powiedział i dodał bardzo cicho: — A pani niech nie będzie zbyt przedsiębiorcza.Nie chciałbym, aby jako następny odbył się pani pogrzeb.Niech pani pamięta o swoim wieku i zachowa ostrożność.Na wyspie jest ktoś, kto nie ma najmniejszych skrupułów.Proszę pamiętać!Rozdział dwudziestyNocny alarmNadszedł wieczór.Zapalono lampy na tarasie.Goście jedli kolację, rozmawiali i śmiali się, ale znacznie ciszej i mniej radośnie niż podczas poprzednich dni.Grała orkiestra.Dansing zakończył się jednak wcześnie.Ziewający goście rozeszli się do łóżek.Pogasły światła.Zapanowała ciemność i cisza.Wszyscy w Złotej Palmie zapadli w sen…— Evelyn.Evelyn! — Szept brzmiał natarczywie.Evelyn Hillingdon poruszyła się na poduszce.— Evelyn! Proszę, obudź się.Evelyn usiadła nagle.W drzwiach stał Tim Kendal.Patrzyła na niego zaskoczona.— Evelyn; proszę cię, czy możesz pójść ze mną? Chodzi o Molly.Źle się czuje.Nie wiem, co się z nią dzieje.Musiała chyba coś połknąć…Evelyn zareagowała szybko i zdecydowanie.— Dobrze, Tim.Już idę.Wracaj do niej.Zaraz do ciebie dołączę.Tim Kendal zniknął.Evelyn zsunęła się z łóżka, zarzuciła szlafrok i spojrzała na drugie posłanie.Jej mąż nie obudził się.Leżał spokojnie, z odwróconą głową, oddychając miarowo.Evelyn zawahała się przez moment, potem jednak postanowiła go nie budzić.Wyszła z domku, minęła główny budynek i pobiegła dalej, do bungalowu, który zajmowali Kendalowie.Dogoniła Tima w drzwiach.Molly leżała w łóżku.Miała zamknięte oczy i oddychała nierównomiernie.Evelyn pochyliła się nad nią, uniosła powiekę dziewczyny, sprawdziła puls, a potem spojrzała na stoliczek przy łóżku.Stała tam pusta szklanka i opróżniona fiolka.Wzięła ją do ręki.— To jej tabletki nasenne — powiedział Tim — ale jeszcze wczoraj buteleczka była do połowy wypełniona.Musiała chyba połknąć wszystkie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl