[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ta kobieta była wyborną aktorką.Przecież wiedziała już wtedy, co zamierza zrobić.Po jakichś dziesięciu minutach przyniosła piwo.Amyas pogrążony był w pracy.Nalała piwa do szklanki i postawiła ją przy nim.Żadne z nas nie patrzyło na nią.Amyas był całkowicie zaabsorbowany malowaniem, ja zaś nie mogłam zmienić pozy.Amyas jak zwykle wypił piwo duszkiem.Potem skrzywił się i powiedział, że piwo ma wstrętny smak, ale przynajmniej jest zimne.Ale nawet kiedy to powiedział, nie zrodziło się we mnie żadne podejrzenie.Roześmiałam się tylko i powiedziałam:- Aha.wątróbka!Karolina odeszła, gdy zobaczyła, że wypił piwo.Mniej więcej w czterdzieści minut później Amyas zaczął się skarżyć na bóle i sztywność kończyn.Wyraził przypuszczenie, że to reumatyzm.Amyas zawsze niechętnie przyznawał się do wszelkich dolegliwości i nie znosił, żeby się przy nim krzątano.Zakończył więc lekkim tonem:- To pewno starość.Wzięłaś sobie zgrzybiałego starucha, Elzo.Odpowiedziałam równie lekko, zauważyłam jednak, że nogi ma sztywne, porusza się dziwnie i skrzywił się kilka razy.Ani na chwilę nie przyszło mi do głowy, że to może nie być reumatyzm.Wysunął ławkę, usiadł na niej i tylko co pewien czas dotykał pędzlem płótna tu i ówdzie.Zachowywał się tak niekiedy podczas pracy.Siedział bez ruchu, przenosząc wzrok ze mnie na płótno.Potrafił tak siedzieć choćby pół godziny, nie widziałam więc w tym nic szczególnego.Usłyszeliśmy gong wzywający na obiad, ale Amyas oświadczył, że nie pójdzie.Zostanie tutaj i nie chce nic jeść.To mu się też nieraz zdarzało, a poza tym wolał nie jeść, niż znaleźć się znów twarzą w twarz z Karoliną.Mówił jakoś dziwnie bełkotliwie.Ale i to mu się zdarzało, kiedy praca nie szła mu tak, jak sobie życzył.Tymczasem przyszedł po mnie Meredith Blake.Powiedział coś do Amyasa, ale ten tylko odburknął niewyraźnie.Poszliśmy więc razem do domu, zostawiając Amyasa w ogrodzie.Zostawiliśmy go tam na samotną śmierć.Mało stykałam się dotąd z chorobami - niewiele się na nich znałam.Sądziłam, że Amyas jest po prostu w złym humorze, jak to się zdarza artystom.Gdybym wiedziała.gdybym sobie zdawała sprawę.może szybka pomoc lekarska zdołałaby go jeszcze uratować.O Boże! Czemuż.ale nie warto teraz o tym myśleć.Byłam ślepa.Ślepa, tępa kretynka!Niewiele już zostało do powiedzenia!Po lunchu Karolina i guwernantka poszły do ogrodu.Meredith poszedł za nimi.Po chwili jak szalony przybiegł z powrotem i powiedział, że Amyas nie żyje.Wtedy zrozumiałam! To znaczy, zrozumiałam, że to dzieło Karoliny.Ale wciąż jeszcze nie myślałam o truciźnie.Myślałam raczej, że poszła tam i zastrzeliła go albo zasztyletowała.Chciałam się na nią rzucić.zabić ją.Jak mogła to zrobić! Jak mogła? Był taki pełen życia energii.Zniszczyć to, sprawić, żeby stał się zimny i bezwładny! Żeby tylko nie odszedł do mnie!Straszna kobieta.Straszna, okrutna, mściwa kobieta.Nienawidzę jej.Wciąż jeszcze jej nienawidzę.I nawet jej nie powiesili.Powinni byli ją powiesić.Ale nawet taka kara była dla niej za lekka.Nienawidzę jej.nienawidzę.nienawidzę.Opowiadanie Cecylii WilliamsSzanowny Panie!Przesyłam panu opis tych wypadków z września 19.których sama byłam świadkiem.Opisałam wszystko najzupełniej szczerze, nic nie zatajając.Może pan to pokazać Karli Crale.Będzie to może dla niej bolesne, ale zawsze byłam zwolenniczką prawdy.Wszelkie półśrodki przynoszą tylko szkodę.Człowiek musi odważnie patrzeć prawdzie w oczy.Bez takiej odwagi życie nie ma dla niego wartości.Najwięcej krzywdy w życiu robią nam ludzie, którzy chronią nas przed rzeczywistością.Z wyrazami poważania Cecylia WilliamsNazywam się Cecylia Williams.W r.19.pani Crale zaangażowała mnie jako guwernantkę do swej przyrodniej siostry, Angeli Warren.Miałam wówczas czterdzieści osiem lat.Przystąpiłam do pełnienia obowiązków w Alderbury, bardzo pięknej posiadłości ziemskiej w południowym Devonie, należącej od wielu pokoleń do rodziny Crale'ów.Wiedziałam, że pan Crale jest znanym malarzem, ale nie widziałam go nigdy do chwili, kiedy zamieszkałam w Alderbury.Domownikami byli państwo Crale'owie, Angela Warren (wówczas piętnastoletnia dziewczynka) oraz troje służących, zatrudnionych tam już od wielu lat.Moja uczennica okazała się bardzo interesującym i obiecującym dzieckiem.Była wybitnie uzdolniona i nauczanie jej stanowiło prawdziwą przyjemność.Była wprawdzie dość dzika i niesforna, wynikało to jednak równie z jej żywego usposobienia, a zawsze lubiłam żywe uczennice.Nadmiar żywości zazwyczaj można skierować na tory pożytecznej pracy i samodoskonalenia.Angela na ogół dość łatwo poddawała się dyscyplinie.Była nieco rozpieszczona.Winę za to ponosiła przede wszystkim pani Crale, która okazywała jej zbyt wielką pobłażliwość.Pan Crale był czynnikiem, że tak powiem, dezorganizującym.Jednego dnia pozwalał dziewczynce na wszystko, innego znów traktował ją z nadmierną surowością.Można by go określić jako człowieka kierującego się nastrojami - prawdopodobnie z powodu tak zwanego artystycznego temperamentu.Ja osobiście nigdy nie mogłam zrozumieć, dlaczego posiadanie zdolności artystycznych ma zwalniać człowieka od trzymania się w karbach.Zresztą obrazy pana Crale'a nie były specjalnie w moim guście.Rysunek wydawał mi się wadliwy, kolory przesadzone, ale oczywiście nie czułam się powołana do wydawania opinii w tych sprawach.Wkrótce przywiązałam się głęboko do pani Crale.Podziwiałam jej charakter i męstwo, z którym stawiała czoło trudnościom swego życia.Pan Crale nie był specjalnie wzorowym małżonkiem i sądzę, że jego postępowanie przysparzało jej licznych cierpień.Kobieta o silniejszym charakterze dawno by już opuściła takiego męża, ale pani Crale nie myślała nawet nigdy o takim kroku.Tolerowała zdrady i wybaczała mu je - aczkolwiek nie w pokorze i milczeniu.Protestowała, i to bardzo gwałtownie.Mówiono w sądzie, że żyli ze sobą jak pies z kotem.Nie użyłabym takiego określenia: pani Crale miała zbyt wiele godności osobistej, aby można było w ten sposób o niej powiedzieć.Kłócili się jednak nieraz.W tych warunkach zresztą było to moim zdaniem zupełnie naturalne.Przebywałam już od dwóch lat w domu państwa Crale'ów, kiedy na horyzoncie zjawiła się panna Elza Greer.Przyjechała do Alderbury w lecie 19.Pani Crale nie znała jej przedtem.Była przyjaciółką pana Crale'a i, jak mówiono, zjechała do Alderbury po to, żeby pozować mu do portretu.Od razu rzucało się w oczy, że Crale jest zakochany w dziewczynie, ona zaś nie robi nic, żeby go zniechęcić.Zachowywała się moim zdaniem okropnie, była niesłychanie arogancka w stosunku do pani Crale i jawnie flirtowała z jej mężem.Pani Crale, rzecz prosta, nie rozmawiała o tym ze mną, ale doskonale się orientowałam, że jest zaniepokojona i zmartwiona, toteż robiłam wszystko, co mogłam, żeby ją rozerwać i jej ulżyć.Panna Greer codziennie pozowała panu Crale'owi, zauważyłam jednak, że portret nie postępuje naprzód tak, jak powinien.Widocznie mieli sobie moc do powiedzenia.Uczennica moja, dzięki Bogu, nie bardzo się orientowała w całej sytuacji.Chociaż doskonale rozwinięta umysłowo, Angela była pod pewnymi względami jeszcze zupełnie dziecinna.Nie interesowała się wcale nieodpowiednią dla niej lekturą ani nie zdradzała niezdrowej ciekawości, jaką można często zaobserwować u dziewcząt w jej wieku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl