[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Anestezjolog otrzymał za darmo do dyspozycji wspaniale wyposażone laboratorium doświadczalne, ten lekarz domowy wycofał się z praktyki, otrzymał jacht i piękną posiadłość w Broads.Matka daje wszystkim swoim dzieciom pierwszorzędne wykształcenie, kucyki w czasie wakacji, piękny dom na prowincji, z pięknym ogrodem i paddockiem.Pokiwał wolno głową.- W każdym zawodzie, w każdej sferze, zawsze jest ktoś, kto ulegnie pokusie.Nasz kłopot polega na tym, że Morley nie uległ pokusie, prawda?- Sądzi pan, że tak było? - spytał Herkules Poirot.- Tak myślę - odrzekł Barnes.- Chyba rozumie pan, że niełatwo dotrzeć do któregokolwiek z tych wielkich ludzi; są dobrze pilnowani.Na przykład wypadek z samochodem był ryzykowny, takie zadania nie zawsze uwieńczone są sukcesem.Jednak na fotelu dentystycznym ludzie są bezbronni.Zdjął pince-nez, przetarł i znów założył.- Taka jest moja teoria! - oświadczył.- Morley nie chciał tego zrobić! Wiedział zbyt wiele, musieli go usunąć.- Oni? - zapytał niecierpliwie Poirot.- Kiedy mówię oni, mam na myśli organizacje, która za tym stoi.Ale, ma się rozumieć, obecnie działa tylko jedna.- Konkretnie, kto?- Mogę tylko zgadywać - powiedział pan Barnes - ale to tylko domysły.Mogę się mylić.Poirot rzekł cicho:- Reilly?- Oczywiście! Tylko on mógł być tą osobą.Prawdopodobnie nigdy nie prosili Morleya, aby robotę wykonał osobiście.Morley miał w ostatniej chwili przekazać Blunta Reilly'emu.Miał nagle poczuć się źle czy coś w tym sensie.To Reilly powinien był to załatwić - i znów nastąpiłby godny ubolewania wypadek: śmierć znanego bankiera.Nieszczęsny, młody i niedoświadczony dentysta byłby tak roztrzęsiony, że z pewnością dostałby niski wymiar kary lub zostałby przez sąd uniewinniony.Później prawdopodobnie rzuciłby praktykę i osiadł gdzieś na prowincji z ładnym rocznym dochodem kilku tysięcy funtów.Barnes spojrzał na Poirota.- Proszę nie myśleć, że mam zbyt wybujałą fantazję - powiedział.- Takie rzeczy się zdarzają.- Tak, tak, wiem, że się zdarzają.Pan Barnes kontynuował, stukając palcem w książkę sensacyjną, która leżała przed nim na stole.- Czytałem mnóstwo takich szpiegowskich historii.Niektóre są wręcz fantastyczne! Czasem jednak rzeczywistość je przerasta! Zdarzają się piękne awanturnice, podejrzane, ciemne typy z obcym akcentem, międzynarodowe gangi i superoszuści! Rumieniłbym się, gdybym zobaczył to w książce - nikt by w to nie uwierzył ani przez chwilę!- Jaka jest według pana rola Amberiotisa w tej historii? - zapytał Poirot.- Nie jestem zupełnie pewien.Myślę, że Amberiotis miał być kozłem ofiarnym.Niejednokrotnie brał udział w podwójnej grze i mogę się domyślać, że został w coś wrobiony.Ale jest to tylko przypuszczenie, oczywiście.- Zakładając, że pańskie domysły są prawdziwe - rzekł Poirot cicho - co teraz powinno wydarzyć się dalej?Pan Barnes potarł nos.- Spróbują go znów dostać - powiedział.- O, tak.Spróbują jeszcze raz.Czasu jest mało.Założę się, że Blunt ma ludzi do ochrony.Muszą teraz specjalnie uważać.To nie będzie człowiek ukryty w krzakach z rewolwerem w ręku.Takie prymitywne zagranie nie wchodzi w rachubę.Trzeba ostrzec go przed zwykłymi ludźmi, przed krewnymi, służbą, ludźmi związanymi z medycyną, sprzedawcami win, którzy będą chcieli zaopatrzyć jego piwnicę i tym podobnych.Sprzątnięcie Blunta jest gratką dla wielu, a to zadziwiające, co ludzie potrafią zrobić dla pieniędzy, na przykład za cztery tysiące na rok.- Aż tyle?- Może nawet więcej.Poirot milczał przez chwilę, po czym powiedział:- Od samego początku brałem pod uwagę Reilly'ego.- Jest Irlandczykiem? Może to IRA?- Nie jestem pewien.Na dywanie znalazłem ślad, który wskazywał na to, że zwłoki były przesuwane.Jeżeli Morleya zastrzelił któryś z pacjentów, mógł to zrobić w gabinecie lekarskim i nie musiałby ruszać zwłok.Dlatego też od początku podejrzewałem, że zastrzelono go w sąsiednim pokoju, a następnie zwłoki przesunięto do gabinetu.Tak więc sądzę, że to nie pacjent go zastrzelił, ale ktoś z domowników.- Zręcznie - powiedział pan Barnes z uznaniem.Herkules Poirot podniósł się i wyciągnął rękę.- Dziękuję - powiedział.- Bardzo mi pan pomógł.IVPo drodze do domu Poirot odwiedził hotel "Glengowrie Court".W wyniku tej wizyty zadzwonił następnego ranka do Jappa.- Bonjour, mon ami.Będzie dziś przesłuchanie czy nie?- Tak.Będziesz obecny?- Nie sądzę.- Przypuszczam, że nic ciekawego dla ciebie nie zostało [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl