[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Gdyby podejrzewał, że stanowi dla niego zagrożenie, na pewno by tego nie zrobił.Może najpierw z nim rozmawiała i dopiero w którymś momencie zdradziła swoją tożsamość.Wtedy musiał pojąć, że sytuacja jest dla niego niebezpieczna.Wkłucia w obrębie pleców świadczą, że był od niej odwrócony.Może chciał uciec albo chociażby szybko się oddalić.Katrin Ortrup spojrzała na policjanta z osłupieniem.– Sądzi pan, że mój ojciec się zorientował, co mu grozi?Käfer wzruszył ramionami.– Trudno powiedzieć.Ale wszystko wskazuje na to, że chciał odejść.Stąd można wysnuć wniosek, że wiedział, iż ze strony kobiety grozi mu niebezpieczeństwo.– Mamo, czy nic ci nie powiedział, jak wróciłaś? – zapytała Katrin Ortrup.Matka pokręciła tylko głową.– Już nie był w stanie mówić.– Ale może mógł jeszcze coś napisać? – nalegała Katrin Ortrup.– Przyślę techników, żeby zabezpieczyli ślady – oznajmił Käfer.– Niestety od śmierci pana Wiesnera upłynęło już dość dużo czasu, tak że mogły one zostać starte, ale mimo to spróbujemy.Jego spojrzenie padło na witrynę, na której stało kilka rodzinnych fotografii, wszystkie w srebrnych ramkach.Na jednym ze zdjęć był Leo.Dziadek trzymał go na rękach, a Leo obejmował go i śmiał się, patrząc w obiektyw aparatu.Käfer wstał i wziął zdjęcie do ręki.Dopiero teraz zobaczył, że szkło jest pęknięte.– Piękne zdjęcie.– powiedział.– Ale szkło jest uszkodzone.– Leżało obok mojego męża – powiedziała Luise Wiesner zasmucona.– Musiał je strącić, gdy padał na podłogę.Käfer wyciągnął z kieszeni plastikową torebkę i włożył ostrożnie ramkę do środka.– Każę sprawdzić, czy nie ma tu jakichś odcisków palców.Katrin Ortrup znowu zabrała głos.– Mój ojciec musiał znać Tanję – powiedziała.– Nie może być inaczej.– Skąd miałby znać taką kobietę? – zapytała Luise Wiesner.– To bzdura! Musiał zostać w tę sprawę wplątany przypadkowo.– To nie bzdura, mamo! – zaprzeczyła ostro Katrin.– Zastanów się, proszę! – dodała bardziej pojednawczym tonem.– Tanja najpierw zabija Lizzie, a potem się tu zjawia.Musieli się znać! Pytanie tylko skąd.Może mieli romans?Spojrzawszy na matkę, Katrin Ortrup zagryzła dolną wargę.Luise Wiesner przestała płakać.Jej twarz poczerwieniała z gniewu albo wstydu.Käfer odchylił się lekko do tyłu.Ciekawe, pomyślał, obserwując dokładnie obie kobiety.Uważał, że kochanka miałaby problem z udawaniem przed Wiesnerem policjantki.Między zabójczynią a ofiarą musiał istnieć inny związek.Ale Katrin Ortrup doszła do wniosku, że jej ojciec zdradzał matkę.Czy tylko dlatego, że jej własny mąż sypiał z innymi? A może już wcześniej przeczuwała, że ojciec wcale nie jest taki nieskazitelny.– Co ci przychodzi do głowy? Jak możesz tak mówić o własnym ojcu? – pani Wiesner zganiła córkę.– Nie oceniaj Franza miarą swego własnego męża, który nie potrafi przepuścić żadnej spódniczce!Katrin Ortrup spojrzała na matkę i powiedziała zdecydowanym głosem:– Tata często bywał na kongresach, uwielbiał chodzić na przyjęcia i balować.Sama wiesz, że lubił się zabawić.– Ale to nie świadczy o tym, że miał kochankę! A do tego jeszcze taką młodą! W wieku własnej córki! – zaoponowała zdenerwowana pani Wiesner.– To zupełny absurd.Nasze małżeństwo było udane.Córka spojrzała na nią w zamyśleniu.– Do niedawna sama bym rękę włożyła w ogień za to, że Thomas nigdy w życiu by mnie nie zdradził.– Odwróciła się w kierunku Käfera.– Szczerze mówiąc, nie mogę sobie wyobrazić, że ojciec mógł mieć coś z Tanją.Była o wiele za młoda, zupełnie nie w jego typie.Często mówił, że to żenujące, wręcz obrzydliwe, gdy podstarzały prominent pokazuje się publicznie z młodą panienką.– Obawiam się, że mało który mężczyzna przyznałby się do skoku w bok – skwitował Käfer.– Możliwe – przyznała Katrin.– Wcale nie chcę wykluczyć zdrady, ale na pewno nie z Tanją.Mój ojciec często po kolacji wracał do przychodni.– Nagle coś przyszło jej do głowy.– A może był ojcem Tanji? – powiedziała cicho, nie patrząc na nikogo.– Sądzi pani, że Tanja mogłaby być pani przyrodnią siostrą? – zapytał Käfer.– Tak.Luise Wiesner wstała i wygładziła sobie spódnicę.– Co też ci przychodzi do głowy!– Mamo, przecież tu chodzi o Leo! – zawołała zrozpaczona Katrin.– Musimy wziąć pod uwagę każdą ewentualność!– Twój ojciec przewróciłby się w grobie, gdyby coś takiego usłyszał.Że też w ogóle masz czelność myśleć o czymś takim!– Cóż więc robił wieczorami w przychodni? Chyba naprawdę nie sądzisz, że zajmował się wyłącznie rachunkami.Luise Wiesner uniosła dumnie głowę.– Ma pan do mnie jeszcze jakieś pytania, panie komisarzu? – zapytała Käfera.– Bo chętnie bym się teraz położyła i odpoczęła.– Ależ proszę – powiedział Käfer.– Jeszcze tylko jedno: znają panie tę kobietę? – Pokazał zdjęcie zrobione w Casa Alekto.– Chodzi o kobietę pośrodku – wyjaśnił.– Tę z tymi charakterystycznymi kolczykami.To Annabell Rustemovic.Mówi paniom coś to nazwisko?Luise Wiesner pokręciła głową.– Kto to taki? – zapytała Katrin Ortrup.– Tanja miała identyczne kolczyki.– Jeszcze nie wiemy, jaki związek istniał między tą kobietą a Tanją Meyer – przyznał Käfer.Luise Wiesner wstała.– W takim razie pan pozwoli, że odejdę.Z opuszczoną głową wyszła z pokoju.Käfer poczekał, aż zostanie sam na sam z Katrin i powiedział:– Zrobimy badania DNA.Dzięki nim stosunkowo szybko będziemy się mogli dowiedzieć, czy pani ojciec jest też ojcem Tanji Meyer.Katrin się zamyśliła.– Jeśli Tanja faktycznie jest moją siostrą przyrodnią.Czy to nam w jakiś sposób pomoże w poszukiwaniu Leo?– Owszem, nawet bardzo.Będziemy mieć większe szanse znalezienia jakiejś osoby, która ją bliżej zna.Może znajdziemy jej biologiczną matkę albo rodzeństwo.Katrin Ortrup pokiwała tylko głową.Po wyjściu nadkomisarza Käfera stanęła przy oknie.Patrzyła, jak policjant wsiada do samochodu i odjeżdża i jednocześnie rozmyślała.Jeśli Tanja faktycznie jest córką jej ojca i jeśli on wiedział o jej istnieniu, a być może nawet ją znał, to może jest ktoś, kto coś o tym wiedział.A jeśli to nikt z rodziny, to może ktoś inny, blisko związany z ojcem.Ktoś, kto spędzał z nim dużo czasu i kto znał go lepiej niż własna żona i córka.Właściwie w rachubę wchodziła tylko jedna osoba.Katrin postanowiła odwiedzić Margarethe Brenner, asystentkę ojca, która przepracowała w gabinecie Franza Wiesnera ponad trzydzieści lat.Charlotte zgodnie ze swoimi przewidywaniami nie zastała nikogo.Pod adresem, który dał jej Herbert Lanz, wznosił się teraz stosunkowo nowy i okazały budynek, na którego parterze mieściły się sklep i poczta.Policjantka postanowiła więc odwiedzić Thomasa Ortrupa, żeby wypytać go o tajemniczą Annabell.Jadąc Ratsstraße, już z daleka zobaczyła Bena bawiącego się z psem na chodniku.Coraz bardziej się do nich zbliżała.– Kinski! Kinski! – wołał rozbawiony chłopiec i rzucał kudłatemu kundlowi piłeczkę.– Cześć, Ben! – zawołała do chłopca.– Cześć! – malec odpowiedział wesoło i znów rzucił piłeczkę.– Dawaj, Kinski, psynieś piłeckę!– Posłuchaj Ben, nie możesz tak robić.Piłka może się potoczyć na jezdnię.To zbyt niebezpieczne.– Ale peciesz Kinski psynosi piłeckę.Ona się nie potocy na jezdnie.Kinski uwaza.Charlotte uśmiechnęła się.– Gdzie jest twoja mama?– W ogrodzie.– Chodź, pójdziemy do niej.Będziesz się wtedy mógł pobawić z pieskiem w ogrodzie, okay?Zaparkowała samochód i wysiadła.Razem z Benem weszła na posesję.Kinski wbiegł z nimi, głośno szczekając [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl