[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pomocne dłonie natychmiast wciągnęły ich za palisadę tarcz.- Pędrak - wystękał Wodorost mimo bólu, hałasu i sadzy w oczach.- Co z nim?- W porządku - rzekł szef czarodziejów medyków, przewracając Kłopota na brzuch.-Natomiast ty będziesz miał rano przepiękne sińce na plecach.Kapitan zamachał niecierpliwie rękami.- Są jakieś wieści od komendanta?- Nie - potrząsnął głową czarodziej.- Ani słowa.Bulwa został uznany za zaginionego w akcji, a Pałkę przywrócono do rangi komendanta.Co gorsza, krążą pogłoski, że za tym wszystkim stoi Ogierek.Kłopot pobladł i to bynajmniej nie z powodu bólu pleców.- Ogierek! To niemożliwe!Zazgrzytał zębami z bezsilnej złości.Ogierek! Komendant! Nie miał wyjścia.Musiałto zrobić - jedyną rzecz, która przyprawiała go o koszmary nocne.Uniósł się na łokciu.Powietrze nad nimi drgało od wybuchów laserów.Całkowita klęska była tylko kwestią czasu.Za chwilę zjawią się tu gobliny.Trudno.Zaczerpnął tchu.- Ludzie! Słuchajcie, wycofujemy się do komendy policji!Funkcjonariusze zamarli.Nawet Pędrak powstrzymał łkanie.Odwrót?- Słyszeliście, co powiedziałem! - warknął Kłopot.- Wycofujemy się.Nie możemy walczyć na ulicach bez broni.A teraz żwawo!SKR, nieprzywykłe przegrywać, niechętnie poczłapały do służbowego wyjścia.Nieważne, czy nazwiemy to odwrotem, czy manewrem taktycznym - była to po prostu ucieczka.I kto by pomyślał, że z ust Kłopota Wodorosta padnie taki rozkaz?Port promowy, ArktykaArtemis i jego współtowarzysze znaleźli schronienie w terminalu promowym.Holly odbyła podróż powrotną na plecach Butlera, co wzbudziło jej gwałtowny sprzeciw.Wreszcie komendant kazał jej się zamknąć.- Przed chwilą przeszłaś poważną czarodziejską operację - podkreślił surowo.- Więc bądź cicho i rób ćwiczenia.Przez najbliższą godzinę Holly musiała bezwzględnie ćwiczyć palec wskazujący, aby odpowiednie ścięgna i wiązadła właściwie się zrosły.Miała wykonywać nim ruchy, do jakich został przeznaczony; było to ogromnie ważne, zwłaszcza że zamierzała korzystać z broni palnej.Dotarłszy do opuszczonej hali odlotów, wędrowcy skupili się wokół sześciennego promiennika.- Jest coś do picia? - zapytała Holly.- Po tym całym uzdrawianiu czuję się odwodniona.Bulwa puścił oko, co nie zdarzało mu się często.- To mała sztuczka, której nauczyłem się w terenie - powiedział, odpinając od pasa małą, płasko zakończoną kapsułkę z przezroczystego plastiku.Wypełniał ją czysty płyn.- Niewiele się z tego napijesz - zauważył Butler.- Więcej, niż myślisz.To kapsułka hydrozji, miniaturowa gaśnica.Kiedy zawarta w niej woda, sprężona do maleńkiej objętości, zostaje wystrzelona w środek ognia, ulega dekompresji wskutek uderzenia.Pół litra hydrozji gasi płomienie skuteczniej niż sto litrów wody wylanej tradycyjną metodą.Nazywamy te kapsułki piankami.- Bardzo ładnie - rzekł Artemis oschle.- Szkoda tylko, że nie możesz użyć broni.- Nie muszę - odparł Bulwa, wyciągając duży nóż.- Ręcznie też sobie poradzę.Skierował płaski czubek kapsułki w stronę manierki i podważył nożem zatyczkę.Do naczynia trysnął spieniony strumień.- Sprytne - przyznał Artemis.- A co najlepsze - ciągnął komendant, wsadzając do kieszeni pustą piankę - można z nich korzystać wielokrotnie.Wystarczy, że wetknę takie coś w kupę śniegu, a sprężarka zrobi resztę, więc nawet Ogierek się do mnie nie przyczepi za marnowanie sprzętu.Holly pociągnęła długi łyk i po chwili jej twarz nabrała zwykłych rumieńców.- Ha - zamyśliła się.- A więc oddział zabójców B’wa Kell zastawił na nas zasadzkę.Co to może znaczyć?- To znaczy, że macie przeciek - rzekł Artemis, przysuwając dłonie do ciepłego promiennika.- Odniosłem wrażenie, że ta misja miała być ściśle tajna.Nie powiadomiliście nawet Rady.Jedyną osobą, która o niej wiedziała i której tu nie ma, jest centaur.Holly zerwała się na równe nogi.- Ogierek? To niemożliwe!- Po prostu logika - uniósł uspokajająco dłonie Artemis.- Wszystko to bardzo pięknie - wtrącił komendant - ale to są wasze domniemania.Na razie musimy dokonać oceny sytuacji.Co mamy i co wiemy na pewno?Butler skinął głową.Komendant był żołnierzem, człowiekiem jego pokroju.Bulwa sam udzielił sobie odpowiedzi.- Mamy prom.Zakładam, że nie jest na podsłuchu.I mamy pełen magazyn zapasów.To głównie jedzenie Atlantydów, więc musicie się przyzwyczaić do ryb i małży.- A co wiemy?Z kolei głos zabrał Artemis:- Wiemy, że gobliny mają w SKR źródło informacji.Wiemy także, że skoro chcieli usunąć głowę SKR, komendanta Bulwę, to ich celem musi być cały korpus.Największą szansę na sukces mają, rozpoczynając obie akcje jednocześnie.- Więc to oznacza.- powiedziała Holly, zagryzając wargę.- To oznacza, że na dole prawdopodobnie odbywa się coś w rodzaju przewrotu.- B’wa Kell przeciwko SKR? Też mi problem! - parsknęła Holly.- W zasadzie pewnie masz rację - zgodził się Artemis.- Ale w sytuacji, gdy wasza broń nie działa.- To ich też nie - dokończył Bulwa.- Przynajmniej w teorii.- Według najgorszego scenariusza - ciągnął Artemis, przysuwając się do promiennika- B’wa Kell opanują Oazę, a członkowie Rady zostaną zabici lub uwięzieni.Szczerze mówiąc, dość ponura perspektywa.Elfy milczały.Słowo „ponure” bynajmniej nie oddawało grozy ich położenia.Lepszym określeniem byłoby słowo „katastrofalne”.Nawet Artemis odrobinę stracił na animuszu.Wydarzenia jakby sprzysięgły się przeciwko niemu, on zaś nade wszystko chciał ratować ojca.- Proponuję, byśmy odpoczęli, zabrali trochę zapasów i kiedy niebo się zachmurzy, skierowali się do Murmańska.Butler spróbuje przeszukać mieszkanie tego Wasikina.Może się nam poszczęści i znajdziemy ojca od razu.Zdaję sobie sprawę, że bez broni nasza sytuacja wygląda gorzej, ale wciąż mamy przewagę, wynikającą z zaskoczenia.Przez kilka chwil panowało pełne skrępowania milczenie.Wszyscy wiedzieli, co należy powiedzieć, ale nikt nie chciał być pierwszy.- Artemisie - rzekł wreszcie Butler, kładąc dłoń na ramieniu chłopca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl