[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Je\eli mowa o bambusach - rzekł.- Czytałeś ten artykuł?- Nie, o czym jest?- Matka siedzi na łó\ku i beczy po czarnej córce, którązabili siedemnaście lat temu.A policja ciągle prowadzisprawę.Ale kogo to obchodzi?Mackey zerknął na gazetę i ujrzał zdjęcie ze wstawionąfotografią Rebecci Verloren.Nic jednak nie powiedział, awyraz jego twarzy nie zdradzał \adnych oznak, \e rozpoznałdziewczynę.Bosch opuścił gazetę, by uniknąć ryzykadekonspiracji.Zło\ył ją i rzucił na siedzenie.Jeszcze razspróbował nacisnąć.- No bo pomieszasz rasy i co dobrego z tego mo\e wyjść?- spytał.- Właśnie - odrzekł Mackey.Powiedział to jednak bez przekonania, niemal zwahaniem, jak gdyby myślał o czymś innym.Bosch wziął toza dobry znak.Mo\e Mackey właśnie poczuł na plecachzimny dotyk strachu.Pierwszy raz od siedemnastu lat.Bosch uznał, \e zagrał najlepiej, jak umiał.Gdybypróbował zrobić coś jeszcze, mógłby przekroczyćniebezpieczną granicę236i odsłonić się.Postanowił przez resztę drogi milczeć, aMackey najwyrazniej podjął taką samą decyzję.Ale kilka przecznic dalej Mackey gwałtownie zjechał nalewy pas, \eby wyprzedzić toczącego się powoli forda pinto.- Uwierzyłbyś, \e takie coś jeszcze jezdzi po ulicach? -zapytał.Gdy mijali mały samochód, Bosch zobaczył skulonegonad kierownicą mę\czyznę o azjatyckich rysach.Przypuszczał, \e to mo\e być Kambod\anin.-No jasne - powiedział Mackey na widok kierowcy.Uwa\aj teraz.Skręcił kierownicę, wracając na swój pas i zakleszczającpinto między holowanym mercedesem a szeregiemsamochodów zaparkowanych przy krawę\niku.Kierowcapinto nie miał innego wyjścia i z piskiem opon zahamował.Zmiech Mackeya zagłuszył słaby dzwięk klaksonu małegoforda.- Wypierdalaj! - wrzasnął Mackey.- Wracaj na swojąjebaną łódkę!Spojrzał na Boscha, oczekując aprobaty.Boschuśmiechnął się, co kosztowało go wiele wysiłku.- Ej, a mało go nie walnąłeś moim samochodem -zaprotestował z udawanym oburzeniem.- Słuchaj, słu\yłeś w Wietnamie? - spytał Mackey.- Dlaczego pytasz?- Dlatego.Byłeś, nie?- Co z tego?- To, \e mój kumpel tam był.Mówił, \e takichwypierdków jak tamten rozgniatali jak robaki.Tuzin naśniadanie i drugi tuzin na lunch.Szkoda, \e mnie tam niebyło.Bosch odwrócił wzrok i spojrzał przez boczne okno.Deklaracja Mackeya dawała mu okazję, by spytać o broń izabijanie ludzi.Ale Bosch nie mógł się na to zdobyć.Naglezapragnął się znalezć jak najdalej od Mackeya.Mackey mówił jednak dalej.- Próbowałem się zaciągnąć na wojnę w Zatoce - pierwszą- ale nie chcieli mnie przyjąć.Bosch nieco ochłonął i wrócił do roli.- Dlaczego?- Nie wiem.Pewnie trzymali miejsce dla jakiegoś czarnucha.- A mo\e byłeś karany.Mówiąc to, Bosch popatrzył na niego, uświadamiającsobie w tym samym momencie, \e powiedział to zbytoskar\ycielskim237tonem.Mackey odwrócił się i wytrzymał jego spojrzenie,dopóki nie musiał wrócić wzrokiem na drogę.- Byłem, te\ mi, kurwa, powód.Przydałbym się tam.Na tym rozmowa się urwała, a niedługo potem wjechalina stację.- Chyba nie będzie trzeba wstawiać wozu na warsztat -powiedział Mackey.- Jak jest na haku, Spider mo\e od razuzdjąć koło.Szybko to zrobimy.- Jak wam wygodniej - rzekł Bosch.- Spider na pewnonie wyjechał?- Na pewno, to on.Gdy pomoc drogowa mijała dwustanowiskowy warsztat,wyłonił się stamtąd mę\czyzna i podszedł do mercedesa.Wjednej ręce trzymał klucz pneumatyczny, a drugą ciągnął zasobą wą\ kompresora.Bosch zobaczył, \e na szyi mawytatuowaną gęstą pajęczą sieć.Niebieskim więziennymtuszem.Twarz mę\czyzny wydała się Boschowi dziwnieznajoma.Z nagłym dreszczem lęku pomyślał, \e mo\e znatego człowieka, bo miał z nim kontakty jako policjant.Mógłgo aresztować albo przesłuchiwać, mo\e nawet wysłał go dowięzienia, gdzie mę\czyzna zrobił sobie ten tatua\.Bosch nie miał wątpliwości, \e musi się trzymać z dalekaod człowieka zwanego Spiderem.Wyciągnął telefon.- Mogę tu posiedzieć i zadzwonić? - zapytał Mackeya,który wysiadał z samochodu.- Jasne, dzwoń.To długo nie potrwa.Mackey zamknął drzwi, zostawiając Boscha samego.Słysząc terkot klucza zdejmującego śruby koła, Boschzakręcił okno i zadzwonił do Rider.- Jak idzie? - spytała na powitanie.- Szło niezle, dopóki nie przyjechaliśmy na stację -powiedział cicho Bosch.- Chyba znam mechanika.Je\eli onte\ mnie zna, mo\e być problem.- Czyli mo\e wiedzieć, \e jesteś gliną?- Właśnie.- Cholera.- Właśnie.- Co mamy zrobić? Tim i Rick jeszcze są.- Zadzwoń do nich i powiedz, co się dzieje.Niechspokojnie siedzą, dopóki nie będzie po wszystkim.Postaramsię zostać w szoferce jak najdłu\ej.Je\eli będę trzymał przyuchu telefon, nie zobaczy mojej twarzy.238- Dobra.- Mam tylko nadzieję, \e Mackey nie postanowi nas sobieprzedstawić.Chyba zrobiłem na nim wra\enie.Mo\e będzie się chciałmną pochwalić.- Dobra, Harry, nie trać głowy.Wkroczymy, je\eli będzie trzeba.- Nie boję się o siebie.Boję się o powodzenie naszej gry z.- Uwa\aj, idzie do ciebie.Ledwie go ostrzegła, rozległo się głośne pukanie w okno.Boschopuścił telefon, odwrócił się i ujrzał Mackeya.Odkręcił szybę.- Gotowe - powiedział Mackey.- Ju\?- Ju\.Mo\esz wejść ze mną do biura i zapłacić, a Spider zało\ykoło.Za dwie godziny będziesz w domu.- Zwietnie.Trzymając komórkę przy uchu, Bosch wysiadł z szoferki i poszedłdo biura, starannie osłaniając twarz przed wzrokiem Spidera.Idąc,dalej rozmawiał z Rider.- Wygląda na to, \e zaraz będę wyje\d\ać - powiedział.- To dobrze.Facet zakłada ci koło.Uwa\aj, kiedy będziesz wy-chodził.- Zrobi się.Wchodząc do ciasnego kantorka, Bosch zamknął telefon.Mackeystanął za lepkim od brudu i zaśmieconym biurkiem.W ciągu kilkusekund wykonał na kalkulatorze proste dodawanie kosztów holowaniai naprawy.- Razem wychodzi równo sto dwadzieścia pięć - powiedział.- Sześć kilometrów holowania, a za wentyl trzy dolce.Bosch usiadł na krześle naprzeciw biurka i wyciągnął portfel.- Dasz mi pokwitowanie?Odliczając pięć dwudziestek i piątkę, słyszał dobiegający z ze-wnątrz warkot klucza.Podsunął pieniądze Mackeyowi, ale on byłzajęty odcyfrowywaniem treści karteczki, jaką znalazł na biurku.Trzymał ją pod takim kątem, \e Bosch mógł ją przeczytać.Do Ro - dzwonili z Visy, \eby potwierdzić zatrudnienie nawniosku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Sean Michael Three Wishes 2 Three More Wishes
- Michael Dobbs Szeœć miesięcy w 1945. Roosevelt, Stalin, Churchill, Truman. Od wojny œwiatowej do zimnej wojny
- Michaels Leigh Wypożyczalnia żon 01 Wspólne noce, wspólne dni 4
- Karen Iacobbo, Michael Iacobbo Vegetarians and Vegans in America Today (2006)
- 72. Trylogia Kryzys Czarnej Floty 1 Michael P. Kube McDowell Przed Burza upload by herbatniq
- Michael Hirsh At War with Ourselves; Why America Is Squandering Its Chance to Build a Better World (2003)
- Michael V. Tueth Laughter In The Living Room, Television Comedy And The American Home Audience (2004)
- § Kobr Michael, Klupfel Volker Komisarz Kluftinger 05 Operacja Seegrund
- George R.R. Martin 6 Uczta dla Wron cz.2
- Zlote rendez vous Alistair MacLean
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- beststory.pev.pl