[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Myślisz, że to mogłoby być użyteczne, Zabójco? Nie potrzebowalibyśmy już kruków. Tylko po bitwach. Arcymaesteroderwał od beli kwaśny liść, włożył godo ust i zaczął żuć. Opowiedz miwszystko, co mówiłeś naszemudornijskiemu Sfinksowi.Wiem już na ten temat bardzo wiele, alejakieś szczegóły mogły umknąć mojejuwagi.Marwyn nie był człowiekiem, któremumożna odmówić.Sam zawahał sięchwilę, a potem powtórzył raz jeszczecałą opowieść.Arcymaester, Alleras i drugi nowicjusz słuchali go z uwagą. Maester Aemon był przekonany, żeproroctwo mówi o DaenerysTargaryen.nie o Stannisie, księciuRhaegarze czy o książątku, któremurozbito głowę o ścianę. Zrodzony pośród soli i dymu, podkrwawiącą gwiazdą.Znam je.Marwyn odwrócił głowę i splunął naposadzkę kapką czerwonej flegmy.Ale nie ufałbym mu.Gorghan ze Starego Ghis napisał kiedyś,że proroctwo jest jak zdradliwakobieta.Bierze ci członka w usta, a tyjęczysz z przyjemności i myślisz, jakie to słodkie, jakie miłe, jakie dobre.alepotem ona zaciska zęby i twoje jękiprzechodzą w krzyk bólu.Taka jestnatura proroctwa według Gorghana.Gdy tylko może, odgryzie ci fiuta.Pożuł przez chwilę. Ale z drugiejstrony.Alleras podszedł do Sama. Aemon popłynąłby do niej, gdybytylko miał siły.Chciał, żebyśmy wysłalido niej maestera, który będzie jejdoradzał, chronił ją i przywiedzie jąbezpiecznie do domu. Naprawdę?  Arcymaester Marwynwzruszył ramionami. Być może lepiej się stało, że zmarł przed przybyciem doStarego Miasta.W przeciwnym razieszare owce mogłyby poczuć sięzmuszone go zabić, a w takim przypadkubiedni staruszkowie załamaliby zrozpaczy pomarszczone dłonie. Zabić go?  zapytał wstrząśnięty Sam. Dlaczego? Gdybym ci powiedział, mogliby zabićrównież ciebie. Marwyn rozciągnąłusta w makabrycznie wyglądającymuśmiechu.Między zębami spływał muczerwony sok krwawego liścia. Jak cisię wydaje, kto ostatnim razemuśmiercił wszystkie smoki? Waleczni smokobójcy z mieczami wdłoniach?  Splunął. W świecie, którychce zbudować Cytadela, nie będziemiejsca dla czarów, proroctw aniszklanych świec, nie wspominając już osmokach.Zapytaj sam siebie, dlaczegopozwolili, by Aemon Targaryenmarnował życie na Murze, choćpowinni przyznać mu rangęarcymaestera.Winna była jego krew.Nie mogli muzaufać.Tak samo, jak nie ufają mnie. I co teraz zrobisz?  zapytał Alleraszwany Sfinksem. Popłynę do Zatoki Niewolniczej zamiast Aemona.Aabędzi statek, naktórym przypłynął tu Zabójca, będzie wsam raz.Jestem pewien, że szare owcewyślą swego człowieka na galerze.Jeśli wiatry będą mi sprzyjały,powinienem dotrzeć do niej pierwszy.Marwyn ponownie spojrzał na Sama.Zmarszczył brwi. A ty.typowinieneś tu zostać i wykuć swójłańcuch.Na twoim miejscu zrobiłbym toszybko.Nadejdzie czas, gdy będziesz potrzebnyna Murze. Spojrzał na nowicjusza oziemistej twarzy. Znajdz Zabójcysuchą celę.Będzie w niej mieszkał ipomagał ci zajmować się krukami.  A.a.ale  wyjąkał Sam  inniarcymaesterzy, seneszal.co mam impowiedzieć? %7łe są bardzo mądrzy i dobrzy.%7łeAemon rozkazał ci powierzyć się ichopiece.%7łe zawsze marzyłeś o nadejściudnia, gdy będziesz mógł nosić łańcuch isłużyć powszechnemu dobru, że służbajest najwyższym zaszczytem, aposłuszeństwo najwyższą cnotą.alecokolwiek zechcesz im powiedzieć, niewspominaj ani słowem o proroctwachani o smokach, chyba że chcesz znalezćw swej owsiance truciznę.Marwyn złapał brudny, skórzanypłaszcz wiszący na kołku przy drzwiach, zarzucił go na plecy izawiązał ciasno. Sfinksie, zaopiekujsię nim. Zrobię to  zapewnił Alleras, alearcymaester już wyszedł.Słyszeli jegooddalające się kroki. Dokąd poszedł?  zapytałoszołomiony Sam. Do portu.Mag nie uznaje marnowaniaczasu  wyjaśnił z uśmiechem Alleras.Muszę ci coś wyznać.Nasze spotkanienie było przypadkiem, Sam.Magrozkazał mi przechwycić cię, zanim zdążysz pomówić z Theobaldem.Wiedział, że przybędziesz. Skąd?Sfinks wskazał głową na szklanąświecę.Sam przez chwilę spoglądał na jejdziwny, jasny blask, a potem zamrugał iodwróciłwzrok.Na dworze zapadał już zmrok. Pod moją celą w zachodniej wieżyjest druga, wolna.Schody stamtądprowadzą prosto do komnat Walgrave a oznajmił młodzieniec o ziemistej cerze. Jeśli nie przeszkadza cikrakanie kruków, będziesz miał ładnywidok na Miodowinę.Może być? Pewnie tak.Musiał gdzieś spać. Przyniosę ci kilka wełnianych narzut.Kamienne mury nocą robią się zimne,nawet tutaj. Dziękuję. Blady, pulchnymłodzieniec miał w sobie coś, cobudziło antypatię, ale Sam nie chciałwydać się nieuprzejmy. Naprawdę nie nazywam się Zabójca  wyjaśnił. Jestem Sam.Samwell Tarly. Ja mam na imię Pate  odparłmłodzieniec. Jak ten świniarczyk. A TYMCZASEM NAMURZE. Hej, chwileczkę!  wołają zpewnością w tej chwili niektórzy z was. Chwileczkę, chwileczkę! A gdzieDany i smoki? Gdzie Tyrion? JonaSnow też prawie nie widzieliśmy.Tonie może być wszystko.Rzeczywiście, to nie wszystko.Będziejeszcze więcej.Kolejna książkadorównująca objętością tej.Nie zapomniałem o pozostałychpostaciach.Wręcz przeciwnie,napisałem o nich bardzo dużo.Całe mnóstwo stron.Wiele rozdziałów.Nieprzestawałem pisać, aż wreszciedotarło do mnie, że książka zrobiła sięza gruba, by można ją było wydać wjednym tomie.a do końca zostałojeszcze sporo.Aby opowiedzieć całąplanowaną historię, konieczne będądwa tomy.Najprostszym rozwiązaniem byłobywziąć to, co już napisałem, podzielićmechanicznie na pół, opublikowaćpierwszą połowę, dodając zwrot:  ciągdalszy nastąpi.Im dłużej jednak sięnad tym zastanawiałem, tym bardziejbyłem przekonany, że lepsza dlaczytelników będzie książkaopowiadająca całą historię połowy postaci od takiej, która opowiadapołowę historii wszystkich postaci.Natakie też rozwiązanie sięzdecydowałem.Tyrion, Jon, Dany, Stannis i Melisandre,Davos Seaworth i reszta postaci, którekochacie albo kochacie nienawidzić,pojawią się w następnym roku (aprzynajmniej mam taką szczerąnadzieję) w Tańcu ze smokami, któryskupi się na wydarzeniachrozgrywających się na Murze oraz zamorzem, tak jak niniejsza książkakoncentrowała się na wydarzeniach wKrólewskiej Przystani.George R.R [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl