[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może zresztą uznał, że w moim wieku już go niepotrzebowałem.W każdym razie gdy wróciłem, byłaś taka przerażona moimwyczynem, że wyglądałaś na chorą.Tamtego dnia widziałem Osboure'a po razostatni.- Doprawdy? Powinni go byli wyrzucić.Zasłużył na to.- Zmarł nagle.Na atak serca.- Ach, tak? Fatalna historia.Cóż ci go po tylu latach przypomniało? Nierozumiem, dlaczego interesuje cię byle sekretarz.Bądz tak dobry i zadzwoń poherbatę.Usłuchał, nie odpowiadając na pytanie.Nie dziwiło go, że nie pamięta kogoś,kto był jedynie sługą.Jeszcze mniej prawdopodobne wydało mu się, by pamiętałaSusannę Osbourne.Nie wspomniał o niej, bo chciał jak najszybciej zapomnieć, żeją znał.A przynajmniej nie wspominać jej z poczuciem winy.ponaousladansc W następnych tygodniach odwiedził wszystkich sąsiadów.Harrisowieopowiedzieli mu o niedawnym pobycie w Tunsbridge Wells.Mummertowie chcielidowiedzieć się jak najwięcej o najświeższej modzie w Londynie, bo zamierzaliwybrać się tam wiosną na kilka tygodni.A państwo Pole uraczyli go anegdotkami oswych licznych wnuczętach.Choć wszyscy okazali się bardzo życzliwi, nikt niezaprosił go na obiad czy karty.Był przecież Whitleafem i stał nieskończenie wyżejod nich.Podczas tych wizyt traktowano go z krańcowym respektem i zapewniano,że uczynił im zaszczyt odwiedzinami.On również nie zaprosił nikogo do siebie.Matka czułaby się skrępowana, albo nawet dotknięta, gdyby jej dom nawiedzaliniżej od niej urodzeni goście.Jej dom.Przecież to był jego dom!Od dawna mieszkała W Sidley.Chociaż w rzeczywistości należało ono doniego od blisko dwudziestu trzech lat, to jako niepełnoletni nie miał żadnej władzy.Nic dziwnego, że matka zarządzała majątkiem.Dlaczego, do diaska, gdy stał się dorosły, nie powiedział jej ani wujom, żejest za młody na małżeństwo, lecz dostatecznie dojrzały, by wziąćodpowiedzialność za własne życie, dom i posiadłość? Wtedy łatwiej byłoby takzrobić.Wydawałoby się to naturalne.Wszyscy na to czekali.Dlaczego nie powiedział matce, że powinna się przenieść gdzie indziej?Okazał się za młody.Nie mógł z dnia na dzień stać się mądry i dorosły.Wybrał się pewnego dnia do Fincham.Ucieszyło go, że zastał Thea w domu.Edith, rzecz jasna, nie było.Dwa lata wcześniej wyszła za Lawrence'a Morleya izamieszkała z nim w hrabstwie Gloucester.Lady Markham towarzyszyła jej tam,opiekując się córką po niedawnym, pierwszym porodzie.Peter zachodził do Fincham jeszcze kilka razy.Niekiedy wybierał się nakonną przejażdżkę z dawnym przyjacielem.Podczas jednej z nich zadał mu tosamo pytanie, co matce.ponaousladansc - Czy pamiętasz Osbourne'a?- Williama? Masz na myśli sekretarza mojego ojca?- Lubiłem go.Zawsze znajdował dla nas czas.Szkoda, że nie żyje.- Tak, prawdziwa tragedia.A można jej było uniknąć, jak zawsze w takichprzypadkach.Tylko on byłby pewnie innego zdania, biedaczysko.- Jakże mógł tego uniknąć?- Całkiem łatwo - odparł sucho Theo.- Nie pakując sobie kulki w łeb.- Popełnił samobójstwo?! - Peter tak gwałtownie ściągnął wodze, że koństanął dęba i trzeba go było okiełznać.- Nie wiedziałeś? - zdumiał się Theo.- Nikt ci nie powiedział?- Słyszałem tylko, że zmarł.- Hm.nic dziwnego.Zawsze cię chroniono przed wszystkim, co przykre.Dlaczego o niego pytasz?- Tego lata spotkałem przypadkiem jego córkę.- Susannę? Myślałem, że się zaszyła gdzieś na końcu świata, biednadziewczyna.Chociaż teraz już chyba kobieta.Edith była wtedy niepocieszona, amoja matka wręcz odchodziła od zmysłów.Ja nic o tym nie wiedziałem, byłemwtedy w szkole.Szkoda Osbourne'a.Był porządnym człowiekiem.- Dlaczego się zabił?- Zadałem to samo pytanie i usłyszałem najróżniejsze przypuszczenia.Alenikt nie znał prawdziwej przyczyny.A może nie chcieli jej wyjawić.Musieli gopochować w niepoświęconej ziemi.Jemu pewnie już nie robiło to różnicy, aleprzyczyniło bólu Susannie.Chyba jej nie było na pogrzebie.Pomówmy lepiej oczym innym.Nie wrócili więcej do tego tematu ani wtedy, ani pózniej.Dlaczego Osbournesię zabił, mimo że miał córkę na utrzymaniu? Lepiej teraz rozumiał motywy jejucieczki.Samobójstwo uchodzi za ciężki grzech w myśl nauk Kościoła.I jeśliistotnie znalazła się w szkole panny Martin za sprawą lady Hallmere, będzie miałponaousladansc odtąd o tej megierze dużo lepsze zdanie.Desperacko próbował nie myśleć o Susannie ani o tym, co zrobili w dniu jejodjazdu z Barclay Court.Spędził trochę czasu na wsi, lecz nie tyle, ile by chciał.Było już prawie po żniwach i wyszedłby na głupca, narzucając się z pomocą, kiedynic nie pozostało do zrobienia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl