[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przyglądając się, jak vayash moru odchodzi, ztrudem rozwarł zaciśnięte pięści.- Upewnimy się, że poszli - zaproponował Yestin i wyszedłpospiesznie razem z Eirią z sali. Pojawili się Gabriel i Laisren, a tuż za nimi Lisette.- Poradziłeś sobie najlepiej, jak można było - stwierdził beznamiętnieGabriel.- Zgadzam się, biorąc pod uwagę, że Uri aż się palił do bójki.Miałbyniewielkie szanse przy takim tłumie jak dziś wieczór - zauważyłLaisren, spoglądając na gości, którzy już powrócili do swoich rozmów.Jonmarc wziął Carinę za rękę, ale nie patrzył jej m oczy.- Myślę, że nawet Uri nie byłby na tyle głupi, żeby zaatakować tutaj,ale na wszelki wypadek rozstawimy dziś w nocy wokół dworuwartowników vayash moru.Nie chcę ryzykować.- Szkoda by było, gdyby taki gbur jak Uri zepsuł ten wieczór -stwierdził Gabriel.- To jest okazja do świętowania.Przedstawiono cijuż wystarczająco dużo osób.Chodzcie się zabawić.Jonmarc dał się zaprowadzić do miejsca, gdzie członkowie rodzinGabriela i Riqui stali razem koło rzędom wysokich świec, jednakpytające spojrzenie Cariny wytrąciło go kompletnie z równowagi.Przyjęcie skończyło się tuż przed świtem.Gabriel, Laisren orazvayash moru związani z Jonmarcem udali się do dziennych kryptznajdujących się w Mrocznej Ostoi.Pozostali schronili się w swoichtajemnych kryjówkach, zanim brzask rozjaśnił zimową noc.Carinamilczała, gdy wchodzili po schodach do swoich komnat.Choć Jonmarcbył zmęczony, przepełniał go lęk.- Jesteśmy na miejscu - powiedział, otwierając drzwi.KorytarzeMrocznej Ostoi były niemal opustoszałe.Było zbyt pózno dla vayashmoru, a za wcześnie dla większości śmiertelników.Jonmarc zauważył,że ktoś przygotował im koszule nocne i zostawił talerz ciasteczek oraz imbryk gorącej herbaty przy ogniu.Rozpiął kaftan, zdjął go i odłożyłna bok, zbyt podenerwowany, by się odprężyć.- Oprócz incydentu z Urim było to bardzo miłe przyjęcie -powiedziała Carina.- Ale jeśli zwykle kładziesz się spać o tej porze,przyzwyczajenie się do tego zajmie mi trochę czasu.Jonmarc uśmiechnął się z przymusem i wziął z jej rąk filiżankę.- Poza Urim i jego rodziną, mieszkańcy Mrocznej Ostoi to przyzwoiciludzie.- Dlaczego on cię tak nie lubi?- Uri uważa, że lordem Mrocznej Ostoi nie powinien być śmiertelnik,i wcale nie dlatego, że on sam chciałby nim być.Myślę, że on lubiprzyciągać uwagę swoim narzekaniem na tę sytuację.Przez zmrożoną szybę widać było światło brzasku nad górami.- Uri spędził sporo czasu nad rzeką.Był szulerem i złodziejaszkiem,zanim został zmieniony przez kogoś, kogo oszukał.Stał się bogatyjako vayash moru, nigdy jednak nie zyskał szacunku.Nie potrafizrozumieć, dlaczego nie zdobył tego, co ja mam.Carina odstawiła filiżankę herbaty i podeszła do niego.- Nie muszę być uzdrowicielką, żeby dostrzec, że coś cię gryzie.Chodzi o to, co powiedział Uri, prawda?- Robiłem wiele rzeczy, z których nie jestem dumny, Carino.Októrych chciałbym zapomnieć.Boję się, żeby coś z tej przeszłości niesplugawiło tego, co jest między nami.Myślałem, że ta sprawa dawnozostała pogrzebana.- Wygląda na to, że tutaj nic nie zostaje tak łatwo pogrzebane.-Podeszła do ognia.- Właśnie tego się obawiałeś, kiedy pomagałeś miw uzdrowieniu Harrtucka, prawda? Tego, co mogę zobaczyć, kiedy zajrzę do twojego umysłu.- Przez wiele lat próbowałem zapomnieć o tym, co się działo w Nargi.Kiedy tej wiosny znalazłem się znowu u Jolie i potem w Nargi,wszystko raz jeszcze stało się realne.Uri ma rację co do mnie.- Byłoby sensowniej, gdybyś zaczął od początku.- Kiara opowiedziała ci, co się stało w Chauvrenne.Próbowałemuciec ze Wschodniej Marchii i przedostać się z powrotem doMargolanu.Wydano na mnie wyrok, więc uciekłem.Udało mi sięprzebyć Dhasson, ale straciłem orientację i znalazłem się na terytoriumNargi.Był to duży błąd.Zdałem sobie z tego sprawę, kiedy zostałemzaatakowany przez jedną z ich grup wywiadowczych.Byłemzdesperowany i walczyłem jak szalony - zabiłem trzech z nich, zanimmnie pojmali.Miałem wtedy dwadzieścia lat.Generał był podwrażeniem.W Nargi nie cenią ludzkiego życia.Dał mi wybór: albospłonę żywcem, albo ocalę życie, biorąc tydzień po tygodniu udział wich igrzyskach.- Zamilkł na chwilę, wpatrując się w okryte mrokiemwzgórza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl