[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli się mylisz - powiedział cicho Damien - to przysięgam, Ŝe nigdy ci tego niewybaczę.- Nie mylę się, przynajmniej tak sądzę.Oczywi¬ście jest tylko jeden sposób, Ŝeby sięprzekonać.- Gdzie ona jest? - Serce Damiena dudniło w iście zawrotnym tempie, nie mógłopanować drŜenia rąk.- Właśnie dlatego musimy się spieszyć.Jest przetrzymywana w Le Monde du Plaisir,lupanarze nad Sekwaną.Damien na chwilę zaniemówił.- Skąd masz pewność, Ŝe to Aleksa? Czego się dowiedziałeś?- Pierwsze pogłoski o tym pojawiły się jakieś trzy dni temu.Pewien marynarz z doków,który był z dziewczyną pracującą w Le Monde, powiedział, Ŝe jest tam jakaś Angielka,piękniejsza od Afrodyty.Twierdził, Ŝe jest nowa w Le Monde, Ŝe została sprzedanajako kurtyzana przez dwóch napoleoń¬skich Ŝołnierzy.- To jeszcze nie dowodzi, Ŝe mówił o Aleksie.- Tak samo pomyślałem i dlatego nic ci nie mówiłem.Porozmawiałem z kilkomaznajomymi, popro¬siłem o pomoc w zamian za wyświadczone im kiedyś przysługi.Dowiedziałem się, Ŝe dziewczyna była ranna, a Celeste Dumaine osobiściepielęgnowała ją i postawiła na nogi.Podobno jest przetrzymywa¬na wbrew swojejwoli, zaś wieczorem pierwszego sierpnia, to znaczy dzisiaj, odbędzie się licytacja idziewczyna pójdzie z tym, kto da najwięcej.Damien syknął przez zaciśnięte zęby.- Nom de Dieu.- Spojrzał w kierunku drzwi, lecz po chwili przeniósł wzrok zpowrotem na przy¬jaciela.- Jednak wciąŜ nie moŜemy być pewni, Ŝe to ona.- W tymmomencie wszelkie wątpliwości nie miały juŜ znaczenia: wiedział, Ŝe tam pójdzie.Całyoddział francuskiego wojska nie byłby w sta¬nie go powstrzymać.- Miejsce jest pod silną straŜą.Jeśli to twoja Ŝo¬na, będą ci potrzebne dokumenty alboLafon i co najmniej pół tuzina uzbrojonych ludzi.Damien pokręcił głową.- Licytacja mogła juŜ się zacząć.Nie mamy cza¬su na to.- Co więc zamierzasz?Bez słowa odwrócił się i przeszedł przez gabinet.Z szuflady biurka wyciągnął pistolet, sprawdził, czy jest nabity, po czym wsunął go dokieszeni pe¬leryny.Następnie odsunął wiszący na ścianie ob¬raz, za którymznajdował się sejf, przez chwilę ma¬nipulował pokrętłem szyfrowego zamka, wreszciewyciągnął cięŜki woreczek pełen monet.Uśmiechnął się szelmowsko kącikiem ust.- Jeśli to moja Ŝona, cena będzie bardzo wysoka.A ja nie zamierzam pozwolić się przelicytować.Claude-Louis poklepał przyjaciela po ramieniu.-Wezmę pistolet i pojadę z tobą.Damien kiwnął głową i obaj ruszyli do drzwi.* * *BoŜe, jak ja to przeŜyję? Aleksa spojrzała na wul¬garny biały gorset, który nałoŜyła nakrótką, niemal przezroczystą halkę, ledwie zakrywającą jej poślad¬ki.Piersi miaławypchnięte do g{>ry w sposób obna¬Ŝający niemal połowę róŜowych sutków.Wzdrygnꬳa się na wspomnienie, jak Celeste dotykała jej w tamtym miejscu,drŜącymi rękami nakładając pu¬der i oblizując przy tym swoje grube wargi.Aleksa ubrała się sama, bo dobrze wiedziała, Ŝe jeśli tego nie zrobi, zostanie ubrana nasiłę.Mada¬me zasznurowała jej gorset, zaś Aleksa sama naciąg¬nęła białe pończochyi satynowe podwiązki ozdo¬bione małymi róŜyczkami.Madame rozczesała jej włosy ipozostawiła je rozpuszczone na plecach, na koniec związała na szyi róŜowąwstąŜeczkę.Aleksa nie płakała.Nie tym razem.Nie dzisiaj.Do tej pory płakała codziennie.Błagała, prosiła, kilka razy dostała chłostę wierzbowymi rózgami.Madame ostrzegłają, Ŝe kary będą coraz bardziej dotkliwe, a Murzyn z przyjemnością spuści jejpo¬rządne lanie pasem, jeśli nadal będzie nieposłuszna.Powiedziała, Ŝe dla czarnuchabędzie to prawdziwa rozkosz, w co Aleksa ani przez chwilę nie wątpiła.Znała juŜ jegowulgarny uśmiech, widziała, jak lu¬bieŜnie obmacywał inne kobiety.I nigdy nie miałdość.Zaś ona nie miała moŜliwości ucieczki z tego zakładu dla obłąkanych, który miałbyć jej domem.Nie mogła oczekiwać litości od nikogo z miesz¬kańców, bo wszyscy uwaŜali, Ŝepowinna pogodzić się ze swoim losem.Pomyślała, Ŝe moŜe to i racja, gdy stanęła u szczytu schodów, spoglądając na zebranyponiŜej tłum.Byli tam pijani oficerowie armii napoleoń¬skiej, wulgarni handlarze,pokraczni, rozpieszczeni członkowie "nowej arystokracji".MoŜe i pogodziła się ze swoim losem, bo nie czuła nic poza otępieniem i rezygnacją.Zjej daw¬nej duszy nie pozostało juŜ nic.Obok niej stała madame Dumaine, która pochy¬liła się i pocało\Vała ją w policzek,jednocześnie lekko ściskając jej dłoń.- Nic się nie bój, ma belle.Na twoją pierwszą noc wybiorę męŜczyznę wartego twoichwdzięków.Oczywiście musi mi dobrze zapłacić, ale osobiście dopilnuję, Ŝebyodpowiednio wprowadził cię w półświatek.Aleksa przygryzła wargę.MęŜczyźni tłoczący się w salonie na dole podeszli niecobliŜej, podnosząc głowy, wskazując ją palcami i wulgarnie dowcipku¬jąc.Wśród nichstało z pół tuzina roznegliŜowa¬nych kobiet, których nagie piersi co chwilęobma¬cywali, rzucając prymitywne uwagi.- Ja.nie mogę tego zrobi G - powiedziała Alek¬sa, zbierając całą odwagę, ostatni razjako kobieta, która niemalŜe była juŜ przeszłością.- Proszę, bła¬gam, niech mnie paniwypuści.Celeste uderzyła ją w twarz.- Zrobisz to.Zrobisz wszystko, co ci kaŜę! Pod¬łoŜysz się temu, którego ci wybiorę, ipozwolisz, Ŝe¬by dostał wszystko, na co ma ochotę.Aleksa jęknęła Ŝałośnie.Piekł ją policzek, kola¬na zaczynały odmawiaćposłuszeństwa.Celeste Dumaine tylko się uśmiechnęła.- No, juŜ lepiej.A teraz zejdziesz za mną na dół.Posłuchała, jednak zatrzymała się wpołowiedrogi, podczas gdy madame Dumaine nie zwolniła kroku.Droga ucieczki na górę byłaodcięta, gdyŜ na podeście pojawił się uśmiechnięty rosły Fran¬cuz, jeden zpracowników Le Monde.Na dole stał wielki brodaty Murzyn, drzwi pilnowało kilkuin¬nych męŜczyzn.Aleksa przełknęła cisnące się do gardła łzy.Nie będzie płakała! Nie będzie! PrzeŜyje itę noc, i na¬stępne.I znajdzie jakiś sposó~, Ŝeby stąd uciec i wrócić do Anglii.Zapomni o tym, co zrobią z jej ciałem - i znowu będzie bezpieczna.* * *Z cienia pod galeryjką Damien obserwował schody.Zacisnął mocno zęby iinstynktownie zwi¬nął dłonie w pięści.Lecz po chwili z wysiłkiem je rozprostował.Nadal miał na sobie długą, czarną pelerynę z po¬stawionym kołnierzem, którypomagał mu ukryć twarz.Zaraz po przybyciu rozmawiał krótko z Cele¬ste Dumaine,wyraził swoje zainteresowanie Angiel¬ką, a nawet próbował ją odkupić, lecz na tęostatnią propozycję odpowiedzią był jedynie śmiech.- MoŜe pan kupić jej względy, monsieur, lecz tyl¬ko na jedną noc.La Belle AnglaisenaleŜy do mnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl