[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego go wybrałem.Ja też nie lubiętego miasta.Nigdy go nie lubiłem.Budzi we mnie odrazę.Jego głęboko osadzone oczy zwróciły się na Jodie, przenika-jąc ją głęboką czernią zrenic.119  Zataiła pani przed nami prawdę  dodał.Jodie poczuła przejmujący chłód. Słucham?  wyszeptała. Nie wspomniała nam pani o chorobie matki. Och, nie, ja. wydukała, z trudem łapiąc oddech. Jej choroba bardzo nas martwi.Zapewniam panią o na-szej szczerej sympatii.Bardzo podobała mi się biografia gene-rała Kirby'ego Smitha autorstwa pani matki.Tak, bardzo mi siępodobała.Czy istnieją szanse, że stan zdrowia profesorStevenson ulegnie poprawie? Wciąż żywię taką nadzieję, jednak lekarze są dość scep-tyczni. Rozumiemy.Usiadł, oparł się łokciami o stół, a palce potężnych dłonisplótł przed brodą.Wtedy oczy Jodie oderwały się od oczu Waltera Skolla i za-trzymały na jego rękach.Doznała wstrząsu.Lewa dłoń Skollabyła bez rękawiczki, prawa  jak mówił Tim i jego przyjaciele była w czarnej skórzanej.Jodie zagryzła dolną wargę, żeby ukryć zdenerwowanie.Mężczyzna wskazał lekkim ruchem palca na zegarek. Pani dzień pracy dobiegł końca.Proszę szybko jechać domatki, a gdyby zaszły jakieś zmiany, poinformować nas o tym.Podziękowała, z ulgą opuszczając tego dziwnego mężczyznęi zbyt dużą, mroczną salę.Kiedy obejrzała się w połowie drogi do drzwi, zobaczyła, żeprzyniesiony przez nią tekst wylądował w koszu na śmieci,obok krzesła Waltera Skolla, który wciąż siedział podparty łok-ciami i nie spuszczał jej z oka.Przyspieszyła kroku, przekona-na, że nota prasowa była tylko pretekstem.Telefonując,120 Walter Skoll doskonale wiedział, że nie zastanie Garsona, podktórego nieobecność odbierze Jodie.To z nią chciał rozmawiać.Przypomniała jej się poranna sprzeczka Lisy Whittaker z Ne-ilem Garsonem.Teraz była już pewna, że pracę zawdzięczabiografii Kirby'ego Smitha, którą jej matka napisała piętnaścielat temu.Było też jasne, że Waltera Skolla nie obchodziło, co dziejesię na niższych piętrach, a już na pewno nie interesowały gowystawy sztuki współczesnej, które prezentowano w fundacji.Pracował w bunkrze, trzydzieści metrów nad ziemią, i ignoro-wał Nowy Jork, choć był w jego sercu.Ale co tu robił? I kogomiał na myśli, mówiąc  my ?Senator Marvin March rozmyślaPo wyjściu Sarah senator Marvin March długo siedział wzamyśleniu.Potem wyjął zaproszenia na wystawę Forresta Magnusa zszuflady, do której wrzucił je parę dni temu.Otrzymywał za-proszenia na wszystkie nowojorskie wernisaże, gdzie spędzałczas w towarzystwie burmistrza i gubernatora  który byłzresztą jego starym przyjacielem i teściem  EdgardaProspero, i razem z nimi jadł petits fours i pił szampana.Po tym, czego się dowiedział, był przekonany, że tym razembędzie zdecydowanie inaczej.Wernisaż zaplanowano na środę siedemnastego grudnia, awięc za niespełna tydzień.Czy wszystko będzie gotowe na czas?  zastanawiał się zniepokojem.Odpowiedz brzmiała: tak.Tak, ponieważ przygo-towania szły w dobrym tempie, i tak, ponieważ trzeba121 było zdążyć.Właśnie podczas wernisażu miała się zacząć ope-racja.To był idealny moment na silne uderzenie, jak go zapew-niano.Zciśle współpracował z FBI, które codziennie przekazy-wało mu najnowsze informacje.Lepiej by było, gdyby prze-wodniczący komisji sprawował pełną kontrolę nad przebiegiemakcji.Oczywiście, pozostało jeszcze wiele szczegółów douzgodnienia.Nie wolno było przeoczyć żadnego, choćby napozór banalnego drobiazgu, i dlatego senator przekonał Sarah,by dzwoniła do niego zawsze, gdy ona i jej przyjaciele (prawdęmówiąc, zaradni) odkryją coś nowego w sprawie Wilków Fen-rydera.Tak, wszystko zaczynało się układać i stary senator po razkolejny obiecał sobie, że nie wystawi na szwank reputacji, naktórą pracował przez długie lata.Nie podda się, dopóki nierozwikła tej sprawy.Zerknął na tarczę pięknego, złotego cartiera.Dostał ten ze-garek na siedemdziesiąte pierwsze urodziny od Dolores.Donastępnego spotkania zostało mu jeszcze pięć minut.Wes-tchnął, zmęczony, i ogarnął spojrzeniem duże biurko, na któ-rym królowało zdjęcie jego młodej żony.Zwieżość dwudziestudziewięciu lat i uroda były najlepszym remedium na ogarniają-ce go zwątpienie i zmęczenie.Niedawno udało mu się przeżyćwszczepienie bajpasów, więc dokładnie uświadomił sobie war-tość życia i zalety młodości.I wiedział, że są bezcenne.Jeszcze nie tak dawno obok fotografii Dolores stała inna zdjęcie syna z pierwszego małżeństwa.Eliot był o dwa latastarszy od niej, jednak senator nie oczekiwał już, by kiedykol-wiek dorósł. Paskudny dzieciak  wycedził przez zęby, nie kryjąc po-tępienia.Od lat byli skłóceni.122 Eliot nigdy nie starał się zrozumieć ojca, a i tak już trudnerelacje zaostrzył, okazując mu nienawiść.Nie przyszedł naślub, nie przysłał nawet kwiatów ani życzeń.Dolores mu wyba-czyła, senator nie.Kielich już dawno był pełen po brzegi.Po-nowne małżeństwo tylko uświadomiło mu ten fakt.Stary senator zadrżał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl