[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Powstrzymał go Stańko.- Czekaj, Pawka - mruknął.- Najpierw zobaczę, czy nie ma tamjakichś niespodzianek.- Bez przesady - oburzył się Miguła.- Musiałbym być wariatem,\eby robić takie numery.Przecie\ mo\ecie mnie w ka\dej chwilizałatwić!Grigorij znienacka przyskoczył do niego, chwycił mocno podbrodą, zwarł palce w \elaznym uścisku.- Posłuchaj, kupo gówna - zasyczał.- Musiałbyś być wariatem,mówisz? Ty przecie\ jesteś chory na umyśle.Jesteś bardziej pojeba-ny ni\ stado pijanych słoni! Jesteś szalony najgorszym rodzajemszaleństwa, bo potworna chciwość łączy się w tobie z kompletnąparanoją i manią prześladowczą.Dlatego zabijasz ka\dego na swojejdrodze.Boisz się wszystkiego i wszystkich.- Nie wiedziałem - wyrzęził Aazarz - \e w Riazaniu uczą tak\epsychologii klinicznej.- A \ebyś wiedział - Stańko puścił go.Z zadowoleniem przyglą-dał się jak zgięty wpół Polak z trudem łapie powietrze.- Uczą u naspsychologii i neurologii, mamy zajęcia z psychiatrami, a po piere-strojce tak\e z duchownymi.To się przydaje.214 - Imponujące - Miguła odzyskał rezon.- Ale przeło\eni nie po-dziękują ci jeśli mnie tutaj udusisz.Sam prezydent zechce wiedzieć,dlaczego akcja się nie powiodła.- Prezydenta zostaw w spokoju - odezwał się jeden z komando-sów.- Nie wycieraj sobie nim gęby.To wielki Rosjanin.- Idz w buraki! - odparł pogardliwie Aazarz.- Spotkałem się znim parę razy, gdy był rezydentem KGB w Berlinie.Taki sam agentjak ka\dy inny.Tylko u was ktoś taki mo\e zrobić karierę.- Ty.- Spokój! - krzyk Stańki zatrzymał oficera, który ruszył z zaci-śniętymi pięściami w kierunku Aazarza.- A ty, Polaczku, nie bądz ta-ki mądry.Lepszy prezydent z KGB ni\ tacy jak u was.Jeden w dru-giego ni pies, ni wydra.Albo złodziej, albo głupi, albo jedno i drugie.- Jeśli chcesz uderzyć w moją dumę narodową - zaśmiał się Mi-guła - to zupełnie ci nie wychodzi.- Wiem.Tacy jak ty nie mają pojęcia, co to jest duma narodowa.Nieraz zastanawiałem się, jak w kraju pełnym takich typów, jak tymogły w ogóle wybuchać powstania.A mo\e po prostu w tych zry-wach ginęli wszyscy, którzy byli coś warci?- Mo\emy skupić się na celu naszej małej ekspedycji? - spytałniezwykle uprzejmym tonem Polak.- Bo mam wra\enie, \e rozdrab-niamy się na niepotrzebną dyskusję.- Tobie się śpieszy, nie nam - przypomniał mu Grigorij.- Tobiedepczą po piętach dawni koledzy.- Mogą sobie łapać mój cień - rzucił pogardliwie Aazarz.- Hardy jesteś i zarozumiały.Ale masz rację, dyskusja jest zbęd-na.Saper wyjął z plecaka kwadratowe, płaskie pudełko.Po kilku mi-nutach z części umieszczonych w miękkich wyściółkach zło\ył nie-zbyt du\y przyrząd.Znów sięgnął do plecaka, wydobył drugie pudeł-ko, nieco mniejsze.Tym razem oczom Aazarza ukazało się coś, coprzypominało niewielki ekran.Stańko podał go jajogłowemu.- Co to jest? Zamierzasz prześwietlać skrzynie?Pytanie pozostało bez odpowiedzi.- Pawka - powiedział Grigorij do naukowca.- Trzymaj lekkopod kątem ku górze, \ebym widział, co się wyświetla.Musisz nim215 kierować równolegle do moich ruchów projektorem.To sprzęt mo\etrochę prymitywny, ale niezawodny.Trochę prymitywny! Aazarz wzruszył w duchu ramionami.Sam,\eby sprawdzić, czy w ładunku nie ma bomb, skombinował oprzy-rządowanie od znajomego elektronika, bo w departamencie nic po-dobnego nie mieli.Nie dość, \e cholerna maszyna była trzy razywiększa, okazała się zupełnie do niczego.Otwierał ka\de wieko zduszą na ramieniu.A ten król saperów jest niezadowolony z takiegocackał- Ta jest w porządku - stwierdził po chwili Stańko.- Poczekaj,chłopie - powstrzymał Pawła, któremu a\ się trzęsły ręce, \eby dorwać się do skarbu.- Od razu sprawdzimy drugą.Pochylili się nad drewnianym pudlem, oznaczonym szeregiem li-ter i liczb, z wielką hitlerowską gapą wymalowaną na wierzchu ifroncie.- Masz szczęście, gadzino - kiwnął głową saper.- Wyglądają naczyste.- Mówiłem.- Teraz się zamknij.Pawka obejrzy eksponaty.Grigorij wyjął z kieszeni wielofunkcyjny nó\, a właściwie przy-rząd o wielu ostrzach, niesłu\ących do cięcia czy dziurawienia cze-gokolwiek, ale do otwierania nawet bardzo skomplikowanych zam-ków.Z czymś takim ka\dy pracownik słu\b wywiadowczych zapo-znawał się podczas szkolenia.Jednak po raz pierwszy Aazarz widziałurządzenie o tak wysokim stopniu komplikacji [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl