[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jednak nie mogła tego zrobić, bo unieruchomił jej nogi równie skuteczniejak ręce.Była jego niewolnikiem.Zwiadoma poczucia klęski, wydała okrzyk wojownika i zrzuciła spodnie.Co miała jeszcze do stracenia? Sam z przyjemnością by je z niej zdjął, ileżałaby bezwolna, podczas gdy robiłby z nią, co mu się podoba.Wprzypływie złości kopnęła go w klatkę piersiową, mając nadzieję, że gozaskoczy i powali na ziemię.Nie pozwolił jej na to  złapał ją za rękę i92RLT przewrócił na brzuch.Miała skrzyżowane nadgarstki, twarz wciśniętą wpoduszki.Usiłowała podeprzeć się na kolanach i łokciach, żeby walczyć iwykrzyczeć swój sprzeciw.Błyskawicznie wykorzystał sytuację: znalazł się za nią, między jejnogami, złapał jej biodra i przycisnął do swoich.Jego nabrzmiała męskośćszukała, znalazła i utorowała sobie drogę do jej wnętrza.Chwyciła się mosiężnych poręczy.Zimny metal pod jej dłońmi iintensywność doznań sprawiły, że przez jej ciało przebiegł prąd, wyginając jąw łuk, jakby błyskawica przeszyła jej kręgosłup. Ty draniu.Ty podły łajdaku.Ty kanalio. Doskonale  szepnął i pchnął mocno i głęboko. Możesz mnienienawidzić.Wyzywać.Być okrutną.Ale szanuj, do diabła.I czuj.Czuć? Nie mogła przestać czuć.Był głęboko w niej, kontrolował jejruchy ramieniem owiniętym wokół jej talii, wprawiał jej ciało w ruch, a onaporuszała się razem z nim.Bezskutecznie walczyła z nim, próbując nadaćswojemu ciału własny rytm, a jego użyć tylko dla zaspokojenia własnejprzyjemności.Ale nic z tego.To on panował nad sytuacją, nad jej ciałem.Głęboki oddech rozsadzał jej w płuca.Przesunęła się w górę łóżka  a onjej na to pozwolił  i podciągnęła się do mosiężnych drążków wezgłowia.Jejpoliczki, ramiona, piersi oraz brzuch oparte były o zimny metal, a on nadal byłpod nią, poruszając się powoli, wykonując te gorące, zakazane ruchy, któreprzyprawiały ją o drżenie całego ciała.Już go nie wyzywała.Błagała go. Proszę, Teraz.Szybciej. Nie  jego głos drżał.Najwyrazniej walczył z własnymi żądzami.Zaczekaj.Ulegnij mi.Nazwij mnie swoim panem, u wtedy pozwolę ci naspełnienie.93RLT Szalała z pożądania, ale nie straciła rozumu. Nie.Błyskawicznie się z niej wysunął.Przywarł do jej pleców i szepnął doucha: Jedno z nas wygra.Oboje będziemy cierpieć. Nie obchodzi mnie, jeżeli oboje zginiemy.Roześmiał się, jego śmiech wibrował w piersi, przenosząc się na jejplecy, a jego oddech przyprawił ją o gęsią skórkę na szyi. Ale cóż to będzie za słodka śmierć.94RLT Rozdział 12Co powiedział Herszt? Za każdym razem, kiedy pomyślisz o rozkoszy, jużzawsze będzie ci się ona kojarzyć ze mną.Jego grozby się spełniły.Karen niemiała pojęcia jak długo była zamknięta w namiocie Herszta.Jednak prowadziłanieustanną, zmysłową bitwę, żeby ocalić resztki swojej dumy.i wiedziała, żejeżeli coś szybko się nie zdarzy, da mu to, czego chciał.Uległaby mu.Nazwałaby go swoim panem.Nie byłaby już Karen Sonnet, ale niewolnicąHerszta.Bo nieważne, co robili, myślała o rozkoszy.Kiedy karmił ją posiłkami,które przygotowywała dla nich Mingma, patrzyła na jego długie palce irozpamiętywała, jak umiejętnie pieściły jej ciało.Kiedy do niej mówił, patrzyłana jego wspaniałe usta i przypominała sobie, jak smakują i co czuła, kiedycałował ją długo, niespiesznie.Kiedy się od niej oddalał, patrzyła na mocnemięśnie jego pośladków, w myślach czując je w swoich dłoniach, kiedyporuszał się w niej.A kiedy spoglądała na bransoletki, które założył na jej nadgarstki,uważała, że są piękne.A niech to, uzależnił ją od seksu.Nienawidziła go.Nienawidziła tego miejsca.Nienawidziła siebie zawłasną słabość.Dziś, jak co dzień, obudziła się z postanowieniem że musi stąd uciec.Musi uciec zanim nastanie zima, bo wtedy zostanie tutaj uwięziona na zawsze.Normalnie każdego ranka nie słyszała nic oprócz miękkiego szmerugłosu Mingmy, mówiącej do Herszta, i drwiący ton gwizdania wiatru.Ale dziśleżała nieruchomo, przysłuchując się dziwnemu męskiemu głosowi,dochodzącemu od wejścia do namiotu.95RLT  Musisz się pokazać.Szykuje się niezła afera.Ostatni napad był takudany, że niektórym z ludzi zaostrzył apetyty na więcej.Pozostali siędenerwują, bo usłyszeli o kłopotach. A ty, w której jesteś grupie, Magnus?  grozny głos Hersztazawibrował ostro i przyprawił ją o ciarki.Karen usłyszała ostry dzwięk uderzenia pięścią o ciało i z przerażenia ażpodskoczyła.Magnus był niski, masywny i miał krzywe nogi.Na jednym policzkumiał cienką, czerwoną bliznę i brakowało mu małych placów obu dłoni [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl