[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Lennart przyglądał sięjej z drwiącym uśmieszkiem, ale w jego oczach widziałaprzerażenie.Poczuła wyrzuty sumienia.Uśmiech zastygł na jegotwarzy, zamienił się w makabryczną maskę, która po chwilizaczęła się rozpływać, obnażając desperacki strach.Cofnął się,253 wyszedł na klatkę i wtedy przeszedł go skurcz.Berit wiedziała,co zaraz się stanie.Wciągnął powietrze przez nos, szybkopochylił głowę i jego ciało zaczęło drżeć.Jakby dopiero terazostrze noża, który wbiła mu w pierś, dosięgnęło jego serca.Oczy zrobiły się szare, rozbiegane, odwrócił się i zbiegł poschodach dudniącymi krokami.Jak przez mgłę usłyszała trzaśnięcie drzwi na dole.Zamknęła drzwi do mieszkania, osunęła się na podłogę.Wmieszkaniu słychać było jedynie pracującą pompę w akwarium.W pokoju Justusa panowała cisza.Berit podniosła głowę.Nawetprzez zamknięte drzwi wyczuwała niepokój chłopca i jegoniewypowiedziane pytania.Powinna wstać i pójść do niego, alenie była w stanie, jeszcze nie w tej chwili.Musiała siępozbierać.Jej ciało nie chciało jej słuchać.Rozmowa zeszwagrem pozbawiła ją resztek sił, jakie jeszcze miała wzapasie.Przez jakiś czas udawało jej się zachować maskę.Poświęcała dużo czasu na rozmowy z Justusem.Wieczoramisiadywali razem na kanapie, oglądali telewizyjne programy, alei rozmawiali.Berit wspominała epizody z ich wspólnego życia,jej i Johna, opowiadała o nich Justusowi.Opowiadała mu omłodości Johna, pomijając to, co było najprzykrzejsze.Mówiła,jaki był zdolny, jak bardzo cenili go w warsztacie, jak wielewiedział o pielęgnicach i jak bardzo kochał syna.Wiedziała, żezmarli wędrowali obok żywych.Tworzyła mit Johna, obrazojca, dla którego najważniejsza była rodzina, któremuprzyświecał jeden cel: zapewnić Justusowi szczęśliwedzieciństwo.Poprzedniego wieczoru zdradziła mu, że John po jegonarodzinach, otworzył w banku konto i każdego miesiąca, nawetkiedy było im bardzo ciężko, wpłacał na nie sto pięćdziesiątkoron.Pokazała mu ostatni wyciąg, a Justus wziął go i długosiedział, przyglądając się mu.Teraz gadanina Lennarta mogła zniweczyć jej zabiegi.Jejżal był podwójny, przytłaczał ją.Jak długo jeszcze wytrzyma?254 Jej zarobki nie były wystarczające, a możliwości przejścia napełny etat nikłe.Nie miała wykształcenia, kontaktów.Zapewnedostanie jakieś pieniądze z polisy Johna, nie wiedziała, jaka tobędzie suma, ale i tak pewnie niewystarczająca.Chciałazapewnić synowi bezpieczny byt, szczególnie teraz.Podniosła się z trudem, stanęła przed drzwiami do pokojuJustusa.Było cicho jak makiem zasiał.Zapukała i otworzyładrzwi.Siedział na łóżku, nie zareagował, kiedy weszła dopokoju. Chyba mu nie wierzysz? On kłamie.Justus wpatrywał się w łóżko. Jest zdezorientowany.Usłyszał jakieś plotki i terazszuka kozła ofiarnego.Rozumiesz, co próbuję ci powiedzieć?Chłopiec skinął głową. Jak byśmy nie mieli dość problemów  westchnęła iusiadała na krześle przy biurku. Nigdy nie byłam ojcuniewierna.Nigdy nawet nie spojrzałam na innego mężczyznę.Ojciec był dla mnie wszystkim, rozumiesz to? Było nam dobrze.Ludzie czasem się dziwili, że jesteśmy razem tak długo, ale dlamnie i dla Johna było to oczywiste. Ale jednak. powiedział Justus, rzucając jej szybkiespojrzenie. Nic.Absolutnie nic. To dlaczego Lennart tak powiedział?Znów próbowała mu tłumaczyć, że Lennart żył w innymświecie, że śmierć Johna przysłoniła mu wszystko. My możemy wspominać Johna, mamy siebie.ALennart nie ma niczego. Tata lubił Lennarta  powiedział Justus cicho.Dlaczego powiedziałaś mu te wszystkie rzeczy?Nie dodał nic więcej, ale w jego oczach pojawiło się coś,czego nigdy wcześniej nie widziała.Smutek i nienawiść, któresprawiły, że jego twarz się postarzała, jakby młodość nie była wstanie pomieścić tak wielkiej nienawiści.Przeklinała szwagra.255 Wstała, chciała jeszcze coś powiedzieć, ale tylko westchnęła iwyszła, zostawiając syna samego.Chwilę jeszcze zatrzymała sięw korytarzu; usłyszała, jak zamyka za nią drzwi.Słowa Justusa o tym, że John zamierzał sięprzeprowadzić, zaniepokoiły ją.Co prawda rozmawiali o tymkiedyś, ale nigdy naprawdę, na serio.Oboje urodzili się wUppsali, trudno jej było wyobrazić sobie siebie w jakimś innymmieście.Gówniane miasto, powiedział Justusowi.Poczuła się urażona tym, że rozmawiał o tym z Justusem.Nie z nią, tylko z synem.O czym jeszcze rozmawiali, o czymona nie miała pojęcia?Ann Lindell przyglądała się fasadzie stojącego przed niąbudynku.%7łółta cegła coś jej przypominała, jakiś inny budynek,pewnie kiedyś widziała podobny, podczas innego dochodzenia.Działała teraz na własną rękę i dziwnie się z tym czuła.Normalnie pracowałaby w zespole, miałaby jasno określonezadanie, cel.Oczywiście, że wcześniej też zdarzało się jejbłądzić po omacku, ale teraz musiała być szczególnie ostrożna.Przyjemne poczucie wolności mieszało się z wyrzutamisumienia.Zadzwoniła do biura numerów, dostała telefon BeritJonsson i jej adres.Mieszkała w którymś z tych rozświetlonychmieszkań.Ann wzięła do ręki komórkę, ale zaraz ją schowała,znów spojrzała na fasadę budynku.Powinna zadzwonić doHavera, ale było pózno, jej przeczucia mogły być całkowiciebezzasadne.Gdyby normalnie pracowała, pewnie byzadzwoniła.Jeśli zrobi to teraz, będzie musiała tłumaczyć się zeswoich działań.Westchnęła ciężko, wybrała numer do Havera,po kilku sekundach wahania wcisnęła  zadzwoń.RebeckaHaver odebrała po pierwszym sygnale.Ann słyszała po głosie,że spodziewała się telefonu od męża [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl