[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie sądzę, by ich oglądanie miało na ciebie dobrywpływ.""Tak więc, powinnam wiedzieć lepiej, gdy otoczyło nas śmiertelne zagrożenie.Proszęuważaj.Troll Król w każdej chwili może przedrzeć się przez ziemię i może zabrać ciędo jakiegoś wstrętnemu legowiska.Musiałabym jeszcze raz cię ocalić i."Potrząsnął jego głową, jego słaby intrygujący uśmiech, uchwycił jej uwagę i wytarłcałkowicie jej wszystkie myśli, zanim mogła skończyć."Twoja wyobraznia ucieka ztobą.Powiedz mi co chcesz zrobić.""Chcę się stąd do cholery wynieść.Muszę wejść do jaskini i pozbywam się tegoprzymusu." Złapała jego koszulę."Wiem, że myślisz o zabraniu mnie stąd, ale będępo prostu musiała tu wrócić i przeszukać ją bez ciebie.Proszę nie rób tego, Vikirnoff."Studiował rozpacz w swoich oczach."Wiem, że musisz to zrobić, Natalya.Jestem ztobą, wspierając cię.Jeśli Freddie albo Troll King spróbują ci przeszkadzać,zatrzymam ich niedaleko za tobą, do czasu gdy to się nie skończy."Natalya wypuściła powoli swój oddech, pochyliła się do przodu i musnęłapocałunkiem jego wargi."Właz ze mną na ten kamień zanim ta rzecz zje ciężywcem."Jego brwi uniosły się."Jedno z nas musi pozostać na ziemi, by znalezć wejście.Wiem,że to tu jest, gdzieś w pobliżu tego kamienia.Będziemy musieli mieć się na bacznościprzed pułapkami.Jaskinia nie chce byśmy do niej weszli.""Więc życzę ci szczęścia."Zaśmiał się łagodnie."Pomyślałem że możesz powiedzieć coś takiego.""Tak, cóż, jestem praktycznym typem." Tłumaczy: franekMVikirnoff przestudiował niszę i wychodnię skały, chodząc tam i z powrotem,kilkakrotnie wokół z przodu i boku głazu.Natalya miała rację, nie tylko coś poruszałosię pod ziemią, ale to przedrzezniało jego każdy krok.Ziemia wybrzuszyła sięnieznacznie jakby coś dużego przeszukiwało ruchem serpentyny, tylko centymetry podpowierzchnią, podążając za każdym jego krokiem.Zauważył również, że kiedyprzestał się poruszyć, kreatura pędziła do głazu gdzie została postawiona Natalya istała nieruchomo, roztapiając się w ziemi.Mgła wokół nich zgęstniała, napływając wzimnych podmuchach wiatru, ale wisząc w powietrzu, spowijając niewielki szczyt, anie kontynuując schodzenie w dół z góry jaka powinna.Głosy wykrzykiwały inarzekały i coś mrocznego i zacienionego poruszało się we mgle."Okay, to stało się o wiele bardziej niż upiorne," powiedziała Natalya."A ja nie mamzamiaru stawiać swoich stup na ziemi jeśli jest szansa, że owłosiona - uzbrojona, wpazury ostre jak szpikulce kreatura - jest gdzieś w pobliżu." Rozejrzała się dookoła,spoglądając na ziemię i kamienie."Tam musi być wejście.Dlaczego to jest tak dobrzechronione, jeśli nie jesteśmy w dobrym miejscu? ""Wejście tu jest" zgodził się Vikirnoff, trzymając swoje oczy na poruszającej sięglebie.Roślinki wiły się jak robaki, ponieważ rzecz pod ziemią przeszkodziła imswoim mijaniem."Widzisz te kamienie tam? Małe? Wyglądają dla ciebie w porządku?"Natalya prawie spadła z głazu, gdy przechyliła się na bok.Vikirnoff przytrzymał jąjedną ręką w pasie."One są ustawione we wzorze, ale." Jej głos odpłynął."Coś jest nie w porządku" zakończył za nią."Zerknij na tę rzecz," skierowała go w kierunku zmieniającej się ziemi."Myślę żekamienie muszą zostać umieszczone w innym porządku.Bardziej w ten sposób."sięgnęła w dół, wciąż balansując na głazie i spychając kamienia z linii, by zamienić jemiejscami z trzema innymi.Zmarszczyła brwi w stanie frustracji, potrząsnęła swojagłową i zeskakując z głazu przykucnęła obok małych kamieni."To jest to, Vikirnoff,droga do wejścia.Tylko muszę zamienić kamienia do właściwego położenia."Vikirnoff przykucnął przy niej, blisko, gdzie jego ciało mogło osłonić ją, jeśli tobędzie konieczne.Przyglądał się nieufnie kłębiącej się, zgęstniałej mgle, jak równieżciągle przeczesując teren."Już wiem!" Natalya upuściła ostatni kamień na miejsce z widocznym zadowoleniem.Ziemia obok jej ręki wybuchła jak mały gejzer.Cuchnący stwór jak węgorz zkłujcymui zębami zagłębiał się w prosto w jej palce, wydając przenikliwy krzyk.Vikirnoff złapał węża przy karku, odciągając walczące ciało od Natalya.Zęby klapałyciągle, ciało przekręcało się jak oszalałe, by dobrać się do niej. Tłumaczy: franekM"Uważaj!" Vikirnoff ostrzegł, gdy ziemia wokół Natalya otworzyła się gwałtownie napół tuzinie miejsc, głowy krętów wyskakiwały z dziur prosto na nią z każdegokierunku."Skacz!" odrzucił węża od siebie i podniósł swoje ręce w kierunku nieba.Błyskawica zakreśliła łuk przez wirującą mgłę, oświetlając krawędzie w ognistychtonach czerwieni.Natalya nawet nie troszczyła się, że jego ton przechodził zarówno w przymus jak ipolecenie.Wykonała przewrót na głaz i spiorunowała wzrokiem zwijające się stwory."Nie cierpię węży.Naprawdę, naprawdę nie cierpieć ich."Piorun zaskwierczał i wybuchł, z wielkim trzaskiem błyskawicy w ziemię, wypalającteren w okręgu.Od razu smród wzrósł, nikczemne stworzenia zamieniły się w popiół.Usmolone ostre zęby poruszyły się jakby żywe, a następnie się rozpadły.Natalya przycisnęła swoją rękę do ust i powstrzymała krzyk alarmu."To było poprostu wstrętne [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl