[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Od kilkulat w Zwidnicy, czyli w państwie tegoż Ludwika II, działała mennicarujnująca skarb polski.Puszczała ona w obieg tak zwane półgrosze, łudzącopodobne do identycznie się nazywających monet polskich, lecz zawierające owiele mniej srebra.Wskutek takiego stanu rzeczy opłaciło się wywozić zRzeczypospolitej lepszy pieniądz, grubo zarabiając na sprzedawaniu iprzetapianiu go.Nastąpiło to, co Tadeusz Kałkowski określa jako "prawdziwąkatastrofę finansową o olbrzymich rozmiarach".Półgrosze świdnickie zalałykraj, wyparły wartościową monetę.Przez dziesięć lat klęska trapiła Koronę, akiedy sejm tamtejszy nareszcie sobie poradził, przerzuciła się na Litwę.Złepółgrosze docierały nad Wilię z Prus.W roku 1546 ludzie ze szkoły Bonyzabrali się do dzieła.Zygmunt August dał upoważnienie podskarbiemu,Janowi Lutomirskiemu.W dwa lata pózniej półgrosze świdnickie znikły zLitwy.Zciągano je do specjalnych komór skarbowych, działając naderenergicznie, łowiąc po prostu tych, co płacili nimi.Najlepsi nawet urzędnicy są bezradni w pewnych sprawach.Za czasów Bonytoczono wojny z Moskwą, lecz budżet zamykał się nadwyżką dochodów nadwydatkami, które szły wyłącznie na cele publiczne.Teraz uległo to radykalnejzmianie.Bilanse roczne wypadały ujemnie.Bujne życie dwoeskie pochłaniałoogromne sumy.Skarb pustoszał, pęczniały za to inne kabzy.W terminologii politycznej Wielkiego Księstwa Litewskiego, któregojęzykiem urzędowym był ruski, łatwo napotkać utarty zwrot "kniażata ipaniata".Nosiciele pierwszego z tych tytułów, potomkowie dawnychdynastów dzielnicowych, schodzili w cień, tracili na znaczeniu i wpływach,coraz mniej mieli ziemi i poddanych.Nazwisko najstarszych spomiędzy nich,książąt Druckich, miało na nowo rozbłysnąć dopiero w XIX stuleciu.Zaostatnich Jagiellonów zwycięsko szli w górę "paniata".Rośli na urzędachpaństwowych, sprawowanych niemal dziedzicznie, tyli na olbrzymichdarowiznach królewskich.Wywodzili się z rdzennych Litwinów, wyznawalikatolicyzm, a tylko on aż do roku 1563 zapewniał w Wielkim Księstwiepełnię uprawnień.Gasztołdowie, Radziwiłłowie, Hlebowicze, Kiszkowie,Zabrzezińscy, Kieżgałłowie - to były teraz pierwsze wielkości kraju.Urzędowali po rusku, na co dzień mówili po polsku, o mowie litewskiejzapomnieli."Wilk chowany a Rusin chrzczony diabłu się godzi" - głosiłaBarbara Radziwiłłówna w liście do matki, pisanym oczywiście w językuReya.Wielki Konstanty Ostrogski, zwycięzca spod Orszy, to był dlaOlbrachta Gasztołda "człowiek nowy, podłej kondycji, Rusin, syn mizernego kniaziowskiego rodu".Fatalnie - powiadał Ludwik Kolankowski - czuli sięwśród nowych wielkości ludzie starszej szkoły, reprezentanci tradycji czasówKazimierza i Aleksandra.Taki na przykład podskarbi, "poważny i skrupulatnypan Iwan Hornostaj, broniący nieraz z trudem w czasie obrad swej brodyprzed garściami rozżartych, żądnych kluczy do skarbca adwersarzy".Nawetpierworodny (chociaż nieprawy) syn Zygmunta Starego, Jan z "książątlitewskich", nie wytrzymał i zamienił biskupstwo wileńskie na poznańskie.Nad Wartą było spokojniej i o wiele bardziej kulturalnie.Gnani żądzą majętności i władzy "paniata" parli naprzód z rozpędem swejstanowej młodości i.nieopisanego prymitywizmu politycznego.Jak mogli,tak się sprzeciwiali reformatorskim poczynaniom Bony.Z pozoru broniliLitwy przed władczymi zakusami Korony.W rzeczywistości chcieli dlaWielkiego Księstwa prymatu w Rzeczypospolitej.Ich hasło tak by możnastreścić: Litwa dla Litwinów, Polska dla Litwinów również, a niekiedy i dlazagranicy także.Chcieli traktować Koronę jako coś w rodzaju jednostkipodrzędnej, która ma na każde zawołanie dawać sukurs, sama nic w zamiannie otrzymując.Tak sobie rozumowali i myśleli włodarze Litwy nazajutrz poupadku Smoleńska, a w przeddzień utraty Połocka.Wojska Wasylów iIwanów kroiły ich kraj niczym masło, od schyłku XV wieku było jasne, żebez wsparcia z Korony Wielkie Księstwo nie sprosta Moskwie.Czarno nabiałym pisał o tym Jan Długosz, zmarły w roku 1480.Panom litewskim nieprzychodziło do głowy, że chcąc mieć pomoc z Korony, trzeba dbać o jejdobro.Trapiło tych ludzi przekleństwo subiektywizmu.Sprawy wymagająceszerszych horyzontów, stan rzeczy obiektywny, to było dla nich na raziejeszcze za trudne.Bona doskonale wiedziała, co czyni, kiedy zajadle sprzeciwiała się wysłaniusyna do Wilna.Nie chciała oddać młodego króla pod wpływ magnatówlitewskich.Wolała trzymać go pod własnym i po stokroć miała rację.Nieintuicja żadna, lecz dokładna znajomość położenia kierowała postępowaniemWłoszki.Najgorętszymi zwolennikami awansu Zygmunta Augusta byli dwajRadziwiłłowie, bracia stryjeczni o tym samym imieniu - Mikołaj Rudy iMikołaj Czarny.Postawili na swoim.Kraków pozostał daleko, teraz oni mielina co dzień króla przy sobie i wśród siebie.Mikołaj Czarny rozpoczynałkarierę tak dziwną, że myśląc o niej, ludzie ówcześni skłonni byli żegnać siępobożnie czy też spluwać od uroku.W dziesięć lat pózniej ambasadoraustriacki Jan Lang usiłował wyjaśnić cesarzowi tajemnicę moralnej przewagiRadziwiłła nad polsko_litewskim monarchą.Przecież Zygmunt August wewszystkim, co dotyczyło polityki, religii oraz innych spraw ważnych, słuchałtylko Czarnego, na niczyje więcej opinie nie zważał! Po wszechstronnymnamyśle dyplomata cesarski pozbył się wątpliwości: Radziwiłł opętał króla"incantationibus et prestigiis diabolicis".Mikołaj Rudy tak wysoko nie zaszedł, ale i on na brak znaczenia użalać się wżaden sposób nie mógł.Na pewno! Jego własne, do króla wysyłane i odeńotrzymywane, listy świadczą o tym najlepiej.W tym czasie, aczkolwiekpolszczyzna przemogła już i w literaturze, i w sejmie, elita panów koronnychkorespondowała pomiędzy sobą tylko po łacinie, uważając odmiennepostępowanie za dowód prostactwa.Zygmunt August pisywał do Radziwiłłówzawsze po polsku, oni odpowiadali mu w tym samym języku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl