[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. To osiemnastowieczna suknia balowa. Widzę, ale skądją masz? I po co? Przecież nie idzieszna bal. Hm. zamruczała Louise, uważnie przyglądając sięswojemu odbiciu. Nie masz biletu ciągnęła Katie. Nie możesz. A kto mi zabroni? roześmiała się Louise. Chyba nie zamierzasz się tam zakraść? Nie możesztego zrobić! Katie zastygła z wrażenia. Co będzie, jeślirodzice się dowiedzą i. Nie bój się uspokoiła ją siostra. Zobacz. Sięgnęłado pudełka stojącego na podłodze. Jak założę maskę, tonikt mnie nie pozna!Ma rację, przyznała w duchu Katie, ale poczucie odpowie-dzialności zmuszało ją, by odwieść siostrę od jej zamiarów. Ale co ty chcesz zrobić? zapytała.Louise uniosła brwi. A jak myślisz? Saul tam będzie. Nie sam, ale z Tullah przywołała ją do rozsądkuKatie. Nie powinnaś tam iść. Nie? A kto mi zabroni? Może twój ukochany profesorSimmonds? To nie mój profesor, a twój przypomniała jej siostra. Ja nie mam z nim żadnych zajęć.Louise, wiesz, jakzdenerwują się rodzice.? Nie zdenerwują się, ponieważ o niczym się niedowiedzą z przekonaniem zapewniła ją Louise i dodałaz żarem: Pokażę mu, jaki jest głupi! Muszę mieć szansę.A czy ty nie powinnaś się już zbierać do Queensmead? Lou, pojedz ze mną poprosiła ją błagalnie, ale Louisepokręciła głową. Nie! powiedziała stanowczo. Już się zdecydowa-łam. No to co? Jesteśmy gotowi? zapytała Olivia.Dziecijuż leżały w łóżkach.Zaraz po przyjezdzie do Queensmead Tullah poznaładziadka Olivii, starszego pana o przenikliwym spojrzeniu.Chyba przypadła mu do gustu, bo zamruczał pod nosem,że z Saula prawdziwy szczęściarz.Wkrótce potem wyco-fał się do swego gabinetu, prosząc, by mu nikt nie prze-szkadzał.Tullah poszła na górę, pomóc Olivii kłaść dzieci.Meguprosiła, by zdjęła narzutkę i pokazała im suknię.Dziew-czynka przyglądała się z zachwytem, ale to wyraz twarzyJem, kiedy nieśmiało dotknęła pięknej tkaniny, najmocniejporuszył serce Tullah.Instynktownie przygarnęła ją dosiebie i przytuliła. Jesteś taka piękna wydusiła dziewczynka. Szkoda,że ja nie jestem ładna. Ależ jesteś, naprawdę! zapewniła ją Tullah. Nie, nie jestem zaprzeczyła. Moja mama zawszemówiła, że jestem strasznie pospolita powiedziała cichut-ko.Zcisnęło się jej serce.Może Hillary nie układało siężycie, może czuła się nieszczęśliwa, ale to jej nie usprawied-liwiało.Jak mogła własnemu dziecku powiedzieć coś takprzykrego? Jeśli tak powiedziała, to chyba powinna nosić okulary powiedziała miękko. Bo ty wcale nie jesteś pospolita. >owisz tak, bo jestem podobna do taty, a ty gokochasz ze smutną miną odparła dziewczynka. Och, Jemima! Tullah przycisnęła ją do siebie jeszczemocniej. Wierz mi, że to nieprawda.I zobaczysz, żewyrośniesz na piękną dziewczynę.Biedne dziecko, użaliła się nad nią w duchu, kiedy w pięćminut pózniej zeszły z Olivią na dół.Jak jej matka mogłabyć taka okrutna?Może to dlatego Jemima zawsze sprawiała wrażeniewyciszonej i zamkniętej w sobie, dlatego upierała się przynoszeniu niepozornych, nie rzucających się w oczy strojów?Jeśli tak, to postara się, by w przyszłości to się zmieniło,przekona ją do wesołych, kolorowych ciuszków.Możenawet wstrzymają się z Saulem z myśleniem o własnymdziecku.Za nic by nie chciała, by dziewczynka poczuła sięjeszcze bardziej niepewnie.Opamiętała się naraz.Czy ja zwariowałam? Co zabzdury mi chodzą po głowie? Przecież ani Saul, ani ona niemają zamiaru się wiązać.Skąd te bezsensowne myśli?Bal miał się odbywać na świeżym powietrzu.Pogodadopisała, wieczór był przyjemny i ciepły.Zaraz przywejściu rozbito duży namiot, służący za szatnię.Oliviai Tullah poszły zostawić wierzchnie okrycia. Organizatorzy mieli świetny pomysł z tymi masecz-kami, trudno rozpoznać, kto jest kim.Chociaż ciebie to niedotyczy zaśmiała się Olivia, znacząco spoglądając nadekolt przyjaciółki. Coś mi się widzi, że Saul nie będziemieć z tym kłopotu droczyła się. Dzięki temu piep-rzykowi! wyjaśniła ze śmiechem, bo Tullah popatrzyła nanią podejrzliwie.Zmiała się jeszcze, gdy dołączyli do nich panowie.Tullah, już i tak zmieszana, zarumieniła się jeszcze bardziej,bo Caspar koniecznie chciał się dowiedzieć, co ją takrozbawiło.Olivia zaczęła mu wyjaśniać.Saul, zajęty rozmową, stałtyłem.Wreszcie odwrócił się do nich i na widok Tullahstanął jak wryty.Patrzył na nią jak urzeczony. Saul, czy to prawda? zapytała go Olivia. Chybapoznałbyś Tullah po tym pieprzyku? dopowiedziała,wskazując palcem na dekolt dziewczyny.Tullah pośpiesznie opuściła maskę, by ukryć płonącepoliczki. Poznałbym ją i bez tego pieprzyka usłyszała głosSaula. Choć masz rację, że wpada w oko i kusi, by gocałować dokończył nieco zmienionym głosem. Biedna Tullah! Zmieszała się przez nas zażartowałaOlivia. Ciekawa jestem, czy James już jest? zmieniłatemat. Zaproszono prawie pięćset osób powiedział Saul. Mało prawdopodobne, byśmy znalezli go w takiej ciżbie. Jak wspaniale wyglądają ogrody! zachwyciła sięOlivia. Owszem potwierdził Caspar. Chociaż wydaje misię, że w osiemnastym wieku nie używano elektrycznychlampek.Olivia wydęła usta. Pewnie masz rację, ale tak jest bezpieczniej.Popatrz,jak cudownie wyglądają altanki i pawilony.Patrz! Z pod-nieceniem wskazała na przechodzącą obok grupę akrobatówi podążającego za nią połykacza ognia. Nigdy jeszcze niewidziałam czegoś takiego!Tullah też patrzyła zafascynowana.W tle ciemniałyzarysy otoczonego ogrodem dworu.Poniżej ciągnął siękanał, dochodzący do sztucznego jeziora.Była nawet grotai ogrodowa świątynia.Po spokojnej tafli majestatycznieprzesuwały się jaskrawo pomalowane gondole prowadzoneprzez gondolierów.Uśmiechnęła się, słysząc łagodny dzwięk muzyki.Za-częły się tańce. Wybierzemy się na przechadzkę? Saul dworskoskłonił się przed Tullah i podał jej ramię. Hej, wy tam! zaśmiała się Olivia. Tylko się niezapominajcie! Właściwie póki nie było oficjalnych zarę-czyn, nie powinniście przebywać sam na sam.Musi byćprzyzwoitka. Pani jest przy mnie całkowicie bezpieczna skłoniłgłowę Saul. Zresztą, czy księżyc nie wystarczy zaprzyzwoitkę? Chociaż muszę przyznać, że człowieka kusi,kiedy ma się przy sobie taką piękność.Chciała przyłączyć się do wspólnego śmiechu, ale cośdławiło ją w piersi, domagało się. Właściwie nie mam ochoty na tańce skłamała,cofając się od niego na bezpieczną odległość. Chce misię.pić.Może gdzieś są jakieś drinki? Tojdę się rozejrzeć.Na co masz ochotę? zapytałuprzejmie, ale miała wrażenie, że myślami jest gdzieindziej.Kiedy dziesięć minut pózniej wrócił z napojem, Oliviai Caspar wirowali na parkiecie.Ktoś z zarządu odwołałSaula.Tullah postanowiła się przejść.Na widok całującejsię w cieniu pary poczuła przejmujące ukłucie zazdrości.Nie bądz śmieszna, zbeształa się w duchu.Przecież sięnie zakochałam
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
- § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoć na wrzosowisku
- Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały(1)
- John Norman Gor 02 Outlaw of Gor
- Feehan Christine Drake Sisters 02 Twilight before Christmas
- Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemnoci 02 Dotyk ciemnoci
- Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
- Sansom C.J Alchemik (3)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- oczkomarcelka.pev.pl