[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trudny do wyśledzenia.Trzeba było pokonać wiele kodówzabezpieczających, ale nam się udało.Senator kręcił głową, na jego twarz wypłynął uśmiech - a możeraczej grymas.- To idiotyczne.Udostępniłem wam rządowy samolot, który mamdo dyspozycji, żeby zabrał was do Phoenix, ale nic mi nie wiadomo ożadnym samochodzie.Czy wasi przełożeni wiedzą o tych szalonychoskarżeniach?- Wiemy o waszej tajnej organizacji - przejął pałeczkę Wurth.-Posiadamy listę nazwisk wszystkich biznesmenów i polityków.- To jakiś absurd.Doprowadzę do tego, że obydwoje wylądujecieza biurkiem.Wzywam ochronę.Senator Foster sięgnął po telefon, ale się powstrzymał.Szerokootwartymi oczami patrzył gdzieś między Maggie a Wurthem.Maggieobejrzała się i ujrzała w drzwiach Henry'ego Lee.A więc jednak przyszedł.Dotrzymał słowa.3 5 1 - To już koniec, Allan - rzekł.- Pora wyznać całą prawdę.ROZDZIAA OSIEMDZIESITY DRUGIPoniedziałek ranoMiędzynarodowe lotnisko St.Paul, MinneapolisPatrick zaczął ziewać.Przyłapał się na tym, kiedy Maggie na niegospojrzała.Może powinniśmy polecieć rannym samolotem.Jesteśmyniewyspani, ledwie trzymamy się na nogach.Hej, żadne z nas nie usiądzie za sterem.Damy radę.- Siedzieli tu już chyba dwadzieścia minut, a zdawało im się, żewiele godzin.3 5 2 - Jeśli chcesz spać w samolocie, nie ma sprawy.- Patrick popatrzył na nią, unosząc brwi.Przepraszam - sumitowała się.- Nie przepadam za lataniem.Naprawdę? - Gdy przytaknęła, dodał: - Mamy miejsca w pierwszejklasie.Może kieliszek wina dobrze ci zrobi? - Od razu pożałowałswoich słów.Ale głupek z niego.Przecież wiedział, że Maggie niepije, nie może pić.Wszystko jedno.Musiał przyznać, że czuł siętrochę podminowany.Wciąż trzymała go adrenalina.Wyglądało nato, że Maggie także.- Czy do tego w ogóle można sięprzyzwyczaić? - spytał.- Wciąż myślę, że ten facet gdzieś tam jest.- Czasami nam się wymykają.- Wzruszyła ramionami, alezobaczył, że mimowolnie dotknęła kurtki w miejscu, gdzie podspodem zwykle nosiła broń.Musiała oddać rewolwer na czas lotu inajwyrazniej go jej brakowało.- Przestępcy nie zmieniają się tylkodlatego, że zdołają uciec.Zazwyczaj ich to ośmiela, wręczrozzuchwala, czasami nawet stają się nieostrożni.Może złapią go zaprzekroczenie prędkości albo rozbity tylny reflektor w samochodzie.Timothy McVeigh został zatrzymany na przedmieściach Perry wOklahomie przez stanowego policjanta kilka godzin po eksplozji.Tylko dlatego, że jego samochód nie miał tablicy rejestracyjnej.Patrick słuchał jej, ale nie był pewien, czy Kierownik Projektukiedykolwiek znajdzie się w podobnej sytuacji.Nie mógł zapomniećjego oczu, ciemnoniebieskich, przeszywających i przyszpilającychoczu.Miał kłopoty ze snem, a ilekroć zdrzemnął się na chwilę,pojawiała się przed nim uśmiechnięta twarz Kierownika Projektu,3 5 3 który zakłada mu kajdanki.Czasami w tych snach bomba jednakeksplodowała i rozrywała go na kawałki.Przypuszczał, że to normalna reakcja po takiej traumie.Przejdziemu za parę dni, może za tydzień.W tym właśnie momencie Patrickgo zobaczył.Rozpoznał charakterystyczny chód, żołnierski krok ipostawę, wyprostowane plecy, wypiętą pierś.Mężczyzna rozglądałsię na boki.Serce Patricka zaczęło walić.Jezu, to nie do wiary.Amoże jednak? Włosy miał nadal jasne, tak samo krótko ostrzyżone.Nosił nawet tę samą koszulkę polo, granatową marynarkę, spodniekhaki i skórzane mokasyny.I ciągnął czarną walizkę.- To on - szepnął do Maggie.Podniosła wzrok, a Patrick wskazał jejmężczyznę brodą.Czuł, że siostra zesztywniała.- Czy to możliwe?Czy on by się tak zachował?- Zostań tutaj.Podniosła się powoli, wyciągając z kurtki swoją odznakę.Otworzyła ją i wsadziła do kieszeni tak, by była widoczna.Potemruszyła w stronę mężczyzny.Patrick nie spuszczał z niego wzroku.Widział tylko profil.Chciałchoć na moment spojrzeć temu człowiekowi w oczy.W tym celuwstał i podążył w przeciwnym kierunku.Maggie zerkała na Patricka,jakby prosiła go o potwierdzenie.Skinął głową.Od mężczyznydzieliły ją już tylko trzy osoby.Mężczyzna szedł w stronę rampy prowadzącej na inny terminal.Jeśli wejdzie w tłum, zgubią go.Patrick pamiętał, jak zręcznieporadził sobie w Phoenix.W jednej chwili znajdował się przed nim, a3 5 4 po paru sekundach za jego plecami.Maggie zbliżała się do niego.Trzy, może cztery metry dzieliły good rampy, gdzie zmiesza się z tłumem podróżnych.Patrick dostrzegł,że Maggie się odezwała.Mężczyzna przystanął, lecz nim sięodwrócił, Maggie chwyciła go za kołnierz i pchnęła na ścianę.Wykręciła mu do tyłu rękę, po czym wezwała ochronę.Wszyscy się zatrzymali.Dwaj funkcjonariusze ochrony wyciągnęlibroń.Obaj celowali w Maggie.- Jestem z FBI.Patrick słyszał jej głos, pokazywała im swoją odznakę zwisającą zkieszeni na biodrze.Wciąż trzymała mężczyznę za rękę i za kołnierz.W ciągu kilku sekund pojawili się kolejni ochroniarze, odsuwającna bok podróżnych.Trzech z nich dołączyło do dwóch pierwszych.Jeden z nich zajął się odznaką FBI,pilnie ją studiował.Dwaj pozostali uwolnili mężczyznę z rąkMaggie, ale nadal trzymali go przy ścianie, kazali mu kucnąć.Niktnie tknął walizki.Maggie pomachała do Patricka i pokazała go jednemu zochroniarzy.Patrick torował sobie drogę przez tłum, którynatychmiast zebrał się wokół niego.Ledwie trzymał się na nogach.Serce nie przestawało mu walić.Kiedydotarł do siostry i stanął u jej boku, ochroniarze kazalimężczyznie się odwrócić.Patrick nareszcie spojrzał mu w oczy i spuścił nos na kwintę.- To nie on - rzekł.3 5 5 EPILOGNiedziela rano, 24 grudnia Newburgh Heights,Wirginia- Masz przepięknie udekorowany dom - stwierdziła Julia Racine,kiedy Maggie wprowadziła ją do kuchni.3 5 6 Racine zatrzymała się na widok Gwen i Tully'ego, a zwłaszczaTully'ego, który stał z podwiniętymi rękawami, obwiązanyczerwonym fartuchem z napisem  Grill Baby Grill".Nie podniósłwzroku znad renifera z ciasta, którego polewał lukrem.- Nic nie mów - ostrzegł, nadal nie podnosząc wzroku i uwijając sięwokół rogów renifera.- Gdzie podział się Patrick? To on mnie w towrobił.- Jest na tyłach domu z Emmą i Rebeccą - odparła Maggie, zerkającprzez kuchenne okno na podwórze.Młodzież pospołu rzucała Harveyowi śnieżki.Przez chwilę Maggiemiała dziwne poczucie deja vu, znów przypomniała sobie dzień poZwięcie Dziękczynienia, kiedy musiała opuścić pełen przyjaciół dom.Przyłapała się na tym, że oddycha głęboko.- Może namówią ją, żeby wybrała Uniwersytet Stanowy w NewHaven - rzekł Tully.- Jeszcze nie wybrała uczelni?- Zbyt wiele rzeczy odwraca jej uwagę.Maggie tego nie skomentowała.Nie minęły jeszcze trzy miesiące odchwili, gdy córka Tully'ego Emma musiała sobie poradzić z bardzotrudną sytuacją.Jej ojciec i matka stali się celami szaleńca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl