[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszyscy, którzy mieli cokolwiek doczynienia w przystani, poszli sobie do innych zajęć.Dozorca zdjÄ…Å‚ flagÄ™ izamknÄ…Å‚ magazyn, ale para wyrobników nie ruszaÅ‚a siÄ™ z miejsca, stalioboje nie mogÄ…c siÄ™ zdobyć na powrót do domu.Dopóki mogli Å›ledzić spojrzeniem statek, rzecz byÅ‚a zupeÅ‚nie naturalna,czemu jednak stali tutaj, gdy znikÅ‚, nie wiedziaÅ‚o zapewne żadne z nich.Być może nie wracali dlatego, że bali siÄ™ iść tak osamotnieni dÅ‚ugÄ… drogÄ…,a potem znalezć dom pusty i smutny. Teraz już tylko dla niego samego przyjdzie mi gotować i na niego jużtylko wyczekiwać bÄ™dÄ™!   % myÅ›laÅ‚a Katarzyna. A czymże mi on jestwÅ‚aÅ›ciwie? MógÅ‚ sobie z niÄ… jechać! Dziewczyna jedna tylko rozumiaÅ‚a tÄ™gÅ‚upiÄ… gadaninÄ™, ja nigdy nie wiem o co mu idzie! Lepiejby mi byÅ‚ozostać samÄ…! WolaÅ‚bym sam siÄ™ pasować ze smutkiem moim!  myÅ›laÅ‚ Jan. Cóżmi z tej gÅ‚upiej, swarliwej Katarzyny? BÄ™dzie dreptaÅ‚a po izbie i gadaÅ‚atrzy po trzy! Dziewczyna umiaÅ‚a z niÄ… tak postÄ™pować, że by107 Å‚a wesoÅ‚a i Å‚agodna, teraz wyjdzie na wierzch jej natura wÅ‚aÅ›ciwa i nieusÅ‚yszÄ™ już nigdy dobrego sÅ‚owa!Nagle drgnÄ…Å‚ Jan i cofnÄ…Å‚ siÄ™ wstecz.Potem pochyliÅ‚ siÄ™ i zdjÄ™typodziwem padÅ‚ na kolana.Óczy jego rozbÅ‚ysÅ‚y, a twarz oblaÅ‚ uÅ›miechszczęścia.WpatrywaÅ‚ siÄ™ w wodÄ™ i Katarzyna pewnÄ… byÅ‚a, że widzi tam coÅ›niezwykÅ‚ego, mimo że niczego dostrzec nie mogÅ‚a, chociaż staÅ‚a przy nimblisko.Nie.nie.nie byÅ‚o nic niezwykÅ‚ego na wodzie.GoniÅ‚y siÄ™ tylkopo powierzchni szarozielone fale, igraÅ‚y ze sobÄ… bez koÅ„ca.bez koÅ„ca.ZresztÄ… nic.Jan posunÄ…Å‚ siÄ™ na sam koniec pomostu i pochyliÅ‚ siÄ™ nad wodÄ… z wyrazemtwarzy, jaki miaÅ‚ wówczas jeno, kiedy widziaÅ‚ idÄ…cÄ… na jego spotkanieKlarÄ™ GullÄ™, a jakiego nie przybieraÅ‚ nigdy rozmawiajÄ…c z kim innym.Usta byÅ‚y otwarte, drżaÅ‚y wargi, ale ani jedno sÅ‚owo nie doleciaÅ‚o do uszuKatarzyny.Po licach jego Å›migaÅ‚y jasne uÅ›miechy, zupeÅ‚nie jakbydziewczyna staÅ‚a przed nim i żartowaÅ‚a z nim wesoÅ‚o. Cóż ci to Janie?  spytaÅ‚a Katarzyna.Nie odpowiedziaÅ‚, uczyniÅ‚ tylko rÄ™kÄ… gest, jakby nakazywaÅ‚ milczenie.Zaraz potem uniósÅ‚ gÅ‚owÄ™ w górÄ™ i wpatrzyÅ‚ siÄ™ w dal, Å›ledzÄ…cnajwyrazniej oczyma coÅ›, co siÄ™ oddalaÅ‚o od brzegu ginÄ…c na falach.OdpÅ‚ywaÅ‚o szybko, niby statek przed chwilÄ…, a niebawem Jan stanÄ…Å‚wyprostowany i przysÅ‚oniÅ‚ oczy dÅ‚oniÄ…, by lepiej widzieć.Tak trwaÅ‚ w bezruchu, aż wszystko znikÅ‚o.Potem zwróciÅ‚ siÄ™ doKatarzyny, przysunÄ…Å‚ siÄ™ nawet caÅ‚kiem blisko do niej.108  CzyÅ› co widziaÅ‚a?  spytaÅ‚. Cóż mogÅ‚am widzieć na wodzie prócz fal?.Wszakże niczego wiÄ™cejnie ma!  odparÅ‚a. Dziewczyna wróciÅ‚a łódkÄ…!  powiedziaÅ‚ tak cicho, że ledwodysÅ‚yszeć mogÅ‚a ten szept. PożyczyÅ‚a jej sobie od kapitana.WidziaÅ‚emnajdokÅ‚adniej nazwÄ™ na dziobie, byÅ‚a ta sama, jakÄ… nosi statek.OdjeżdżajÄ…c powiedziaÅ‚a, że czegoÅ› zapomniaÅ‚a, że musi koniecznie znami o czymÅ› jeszcze pomówić. Boże miÅ‚osierny!  zawoÅ‚aÅ‚a Katarzyna. Pleciesz od rzeczy!Gdyby dziewczyna wróciÅ‚a, musiaÅ‚abym jÄ… przecież i ja równieżzobaczyć! Cicho bÄ…dz! Inaczej nie powiem ci, czego od nas chciaÅ‚a!  wyszeptaÅ‚uroczyÅ›cie i tajemniczo. Otóż mówiÅ‚a, że serce jÄ… boli na myÅ›l, co terazz nami bÄ™dzie.DotÄ…d kroczyÅ‚a poÅ›rodku nas, trzymajÄ…c jednÄ… rÄ™kÄ… mnie,drugÄ… ciebie i wszystko byÅ‚o dobrze.Ale gdy jej zbraknie i nie bÄ™dzie nastrzymaÅ‚a razem, to kto wie, co siÄ™ stać może.Możliwe, powiedziaÅ‚a, żematka i ojciec rozejdÄ… siÄ™ każde w swojÄ… stronÄ™. %7Å‚e też dziewczyna i o tym nawet nie zapomniaÅ‚a?  wykrzyknęłaKatarzyna.WstrzÄ…snęły jÄ… do gÅ‚Ä™bi usÅ‚yszane sÅ‚owa, gdyż wyrażaÅ‚y wÅ‚asne jej myÅ›li,jakie przed chwilÄ… snuÅ‚a.Toteż zupeÅ‚nie zapomniaÅ‚a o niemożliwoÅ›cipowrotu córki do przystani w Å‚odzi i niedorzecznoÅ›ci przypuszczenia, bymogÅ‚a rozmawiać z mężem, niewidzialna także dla niej. WróciÅ‚am  opowiadaÅ‚ dalej Jan  wróciÅ‚am, jak mogÅ‚amnajszybciej, by poÅ‚Ä…czyć wasze rÄ™ce.Nie wolno wam ich puszczać,musicie to uczynić dla mnie, trzymajcie siÄ™ tedy tak dÅ‚ugo, aż wrócÄ™ ibÄ™dÄ™109 mogÅ‚a znowu stanąć poÅ›rodku, by was poÅ‚Ä…czyć, jak przedtem.PowiedziaÅ‚a to i zaraz odpÅ‚ynęła!Przez chwilÄ™ trwaÅ‚o milczenie, potem ozwaÅ‚ siÄ™ znowu Jan niepewnym,trwożliwym gÅ‚osem, wyciÄ…gajÄ…c do żony rÄ™kÄ™, dziwnie miÄ™kkÄ… idelikatnÄ…, mimo ciężkiej roboty od wielu, wielu lat. Oto moja dÅ‚oÅ„! CzyniÄ™ to na życzenie Klary Gulli. Masz mojÄ…!  odparÅ‚a Katarzyna. Nie pojmujÄ™ wprawdzie, jak siÄ™to wszystko mogÅ‚o stać, o czym mówisz, nie wiem, jak mogÅ‚eÅ› jÄ… widzieć,ale ponieważ życzycie sobie oboje, byÅ›my siÄ™ trzymali razem, tedyzgadzam siÄ™!Udali siÄ™ z powrotem do domu, idÄ…c rÄ™ka w rÄ™kÄ™ przez caÅ‚Ä…, dÅ‚ugÄ… drogÄ™do SkroÅ‚yki. L ISTMinęło kilka tygodni od wyjazdu Klary Gulli, a Jan znajdowaÅ‚ siÄ™pewnego ranka na halach, wysoko na upÅ‚azach gór poÅ‚ożonych, gdziepasÅ‚y siÄ™ trzody.NaprawiaÅ‚ zepsute zagrodzenie jednego z pastwisk LarsaGunnarsona.Z miejsca gdzie pracowaÅ‚, sÅ‚yszaÅ‚ poszum drzew i widziaÅ‚samicÄ™ gÅ‚uszca otoczonÄ… mÅ‚odymi, szukajÄ…cÄ… pożywienia w trawie podjedlami.Już prawie koÅ„czyÅ‚ robotÄ™, gdy nagle posÅ‚yszaÅ‚ dolatujÄ…cy odstrony trzÄ™sawisk rozpaczny po-ryk.W gÅ‚osie tym byÅ‚ strach Å›miertelny,tak że zadrżaÅ‚ od stóp do gÅ‚owy.NastawiÅ‚ uszu i za moment doleciaÅ‚ go ryk ponownie.Teraz nie baÅ‚ siÄ™już, bowiem wiedziaÅ‚, że to byÅ‚o woÅ‚anie o pomoc, przeto trzeba byÅ‚ospieszyć co prÄ™dzej.RzuciÅ‚ robotÄ™ i pobiegÅ‚ przez lasek brzozowy w gÄ™sty bór.NiepotrzebowaÅ‚ szukać daleko, bo niebawem miaÅ‚ przed oczyma wszystko.PomiÄ™dzy drzewami sÅ‚aÅ‚o siÄ™ wielkie, niebezpieczne trzÄ™sawisko.Jedna zkrów Larsa, zapÄ™dziÅ‚a siÄ™ za daleko i dostaÅ‚a w miejsce, gdzie torfiastygrunt mógÅ‚ wprawdzie unieść jej ciężar, ale pod spodem staÅ‚a woda,przeto za każdym stÄ…pniÄ™ciem torf ustÄ™powaÅ‚ i zwierzÄ™ zapadaÅ‚o siÄ™ corazto gÅ‚Ä™biej.111 Krowa ta byÅ‚a najlepszÄ… sztukÄ… bydÅ‚a w caÅ‚ej stajni Larsa.Jan spostrzegÅ‚to zaraz i przypomniaÅ‚ sobie, że dawano za niÄ… dwieÅ›cie talarów bitych.Krowa tkwiÅ‚a w bagnie.Przestraszona byÅ‚a do tego stopnia, że nie ruszaÅ‚asiÄ™ wcale, a tylko od czasu do czasu wydawaÅ‚a sÅ‚abe ryki rozpaczy.AleJan zauważyÅ‚ wysiÅ‚ki, jakie czyniÅ‚a, by siÄ™ wydostać na twardy grunt, boobryzgana byÅ‚a aż po rogi bÅ‚otem, a zielonawe torfowisko i mechrozdeptane i poszarpane byÅ‚y racicami w szerokim krÄ™gu wokoÅ‚o niej [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl