[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zmarszczyła brwi, gotowa protestować, leczwłaśnie w tej chwili drzwi banku otwarły się szero-ko i kobieta, za którą podążał olbrzym, pojawiłasię w progu.Oboje ruszyli w przeciwną niż aptekastronę.Letitia i Christian podążyli za nimi.Chętnie przyspieszyłaby kroku, uznała jednak,że Christian wie, co robi.W końcu, zajmując sięszpiegostwem, musiał nie raz śledzić ludzi.Tym razem nie było to trudne, gdyż olbrzym wy-stawał o głowę ponad tłum.W dodatku miał kra-ciastą filcową czapkę, dobrze widoczną nawet zeznacznej odległości.Ani kobieta, ani jej ochroniarz nie zdawali sobiesprawy, że są śledzeni.- Odeszliśmy już dość daleko - zauważyła Leti-tia.- Nie wiadomo, dokąd idą.Podejdźmy i poprostu spytajmy.- Nie.Stanowczość w jego głosie, poparta wyrazem twarzy,sprawiła, że spochmurniała jeszcze bardziej.Spojrzał na nią i dodał:- Jeszcze nie.Niedobrana para skręciła tymczasem w WardourStreet.Letitia spojrzała pytająco na Christiana.328- Teraz też nie?Nie pofatygował się nawet, by odpowiedzieć.Gdyby nie pewność, że to się nie uda, wysunęłabymu dłoń spod ramienia, zadarła spódnice, podbiegłado kobiety i zadała konieczne pytania.W czymmogłoby to zaszkodzić?Nie miała jednak złudzeń: Christian powstrzy-małby ją, nim zdążyłaby ruszyć z miejsca.- To jest.- Zamilkła, gdyż para zatrzymała sięprzed jedną z kamienic.Otoczenie było tu stosunkowo przyzwoite, ka-mienica zwyczajna, dobrze utrzymana, z dwomastopniami prowadzącymi do pomalowanych naszmaragdowo drzwi.Kobieta weszła po stopniach, sięgnęła do torby,wyjęła klucz, otworzyła drzwi i zniknęła w głębidomu.Olbrzym podążył za nią, pochylając w przej-ściu głowę.Christian i Letitia przystanęli.- Cóż, wejdźmy i porozmawiajmy z nią - nie dawała za wygraną.Lecz on zacisnął dłoń na jej nadgarstku i nawet niedrgnął.Przez chwilę przyglądał się kamienicy.- To nie sklep, nic nie wskazuje także, aby mieściły się tu biura.Obok drzwi nie ma wywieszki aniplakietki.Letitia spojrzała na kamienicę i wzruszyła ra-mionami.- Może ona po prostu tu mieszka.Z tym olbrzymem.A może mieści się tu wysokiej klasy dom pu-bliczny? W tej okolicy było to absolutnie prawdo-podobne.A skoro tak, nie zamierzał dopuścić, bylady Letitia Randall z domu Vaux odbyła pogawędkęz burdelmamą.329- Uważam, że powinniśmy wrócić na South Audley.Spróbował pociągnąć ją za sobą, zaparła się jed-nak obcasami i ani drgnęła.- Dlaczego? - spytała.- Dotarliśmy za nimi ażtutaj.Wiemy, że tam są.Dlaczego nie możemypo prostu wejść i dowiedzieć się, za co płacaWschodniej Kompanii Handlowej? W końcu posiadam jedną trzecią jej udziałów.Christian zacisnął szczęki.- Wrócę tu później i zapytam, ty nie możesz.Spróbował pociągnąć ją za sobą.Tym razem sięodsunęła na odległość ramienia.- Nonsens!-zaprotestowała, spoglądającz gniewem.- Widziałam tę kobietę.Wyglądana absolutnie szacowną.Jeśli myślisz, że zamierzam czekać dłużej, aby się dowiedzieć, czym parałsię mój zmarły mąż - i w co mnie wplątał - to bardzo się mylisz!Wyrwała mu się, przebiegła przez ulicę, chwyci-łaza kołatkę i zastukała do drzwi, nim zdążył jądogonić.Okienko w drzwiach otworzyło się niemal od razu.Letitia posłał Christianowi palące spojrzenie, apotem odwróciła się do okienka i uśmiechnęła.Ktokolwiek znajdował się po drugiej stronie,wy-cedził nieuprzejmie:- Paninie jest zainteresowana żadnymipamfle-tami ani fidrygałkami.- To doskonale, ponieważ nie zamierzamnicze-go jej sprzedać - odparła Letitia, nadal sięuśmie-chając.- Chciałabym.- Zerknęła naChristiana, a potem spojrzała znowu w okienko.-Chcieliby-śmy porozmawiać z damą, która weszłatu33Dprzed chwilą.Możecie powiedzieć, że lady Randallprosi, by poświęciła jej chwilę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl