[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie rozumiem, jak mogłaś pomyśleć.- Och, mogłabyś się w końcu zamknąć?! - krzyknęłam.- Nie widzisz, że jestem w ciąży?- Nie, oczywiście, że nie widzę, bo jesteś strasznie chuda.Ale wracając do kota.- Zanim jednak otworzyłam usta, żeby ją uciszyć, zrobiła to sama, łapiąc się za głowę z niedowierzania.- Nie mów! - wrzasnęła, niechcący małpując dziewczyny z biura.- Właśnie że mówię.- Mój Boże - powiedziała stłumionym głosem, a potem zrobiła coś, czego nigdy dotąd nie zrobiła.Wyciągnęła ręce i uścisnęła mnie, tuląc do siebie tak czule, jak gdyby była dużo starszą siostrą niż ten jeden rok.Prawie dwadzieścia lat temu powiedziała, że mnie kocha, ale choć bardzo chciałam jej wtedy wierzyć, wiedziałam, że to był tylko odruch wdzięczności za to, że uchroniłam przed wymiocinami jej piękne włosy.Teraz tego nie mówiła, ale wyrażała swoim zachowaniem; tylko że tym razem to nie było za coś, co dla niej zrobiłam.Tym razem, jeśli niekoniecznie było to za to, kim jestem, było za to, do czego, jak myślała, jestem zdolna, za coś we 64mnie.Być może jedno z moich najskrytszych marzeń miało się wreszcie spełnić.Być może byłam o krok od nawiązania siostrzanej więzi z własną siostrą.- Mój Boże! - powiedziała znowu, tym razem bardziej radośnie.- Wiesz, co to znaczy?Wzruszyłam dwuznacznie ramionami: nie, że „niezupełnie"; tak, że „a co, wyglądam na głupią?"Sophie przyjęła do wiadomości wariant pierwszy.- To znaczy, że nasze dzieci będą w tym samym wieku i będą ciotecznym rodzeństwem!- Może nawet będą się lubić!- O rany, coś takiego trzeba uczcić.Należy nam się po ciachu.- Ale powiedziałaś, że.- Do diabła z doskonałym odżywianiem! Jutro znów możemy być grzeczne do obrzydliwości.Tymczasem- powiedziała konspiracyjnym tonem - zjedzmy sobie na spółę ekierkę.I napoleonkę.Och, zaraz, tylko czy ty się czujesz na siłach? Chyba nikt nie wie lepiej ode mnie, co się dzieje z żołądkiem w pierwszych trzech miesiącach ciąży.- Eee tam - zlekceważyłam poranne mdłości, których nie miałam, dzieląc na pół ogromne ciastko.- Nie dokucza mi to za bardzo.Mam chyba dużo szczęścia, że odziedziczyłam geny po babci Taylor.Pamiętasz, jak mówiła, że wolałaby urodzić całą gromadę dzieci, niż pójść jeden raz do dentysty?Sophie wybuchnęła śmiechem.- A pamiętasz, co na to mówiła mama? Że tylko dlatego babcia Taylor mogła tak myśleć, że w tamtych czasach kobiety były rutynowo znieczulane, dopiero później przyszła moda na naturalne metody rodzenia, a swoją drogą babcia Taylor była pijaczką.- Pamiętam.Na życzenie Sophie jadłyśmy z jednego talerza, każda swoim widelczykiem.65- Och - westchnęła - to będzie cudowne.- Ze nasze dzieci będą w tym samym wieku? Że będą ciotecznym rodzeństwem i może nawet będą się lubiły?- To też.Ale.jest jeszcze inna dobra strona tego, że obie jesteśmy w ciąży.- Ooo.- Odłożyłam widelczyk.- Teraz mama będzie musiała przelać nieco troskliwości, którą mnie zamęcza, na ciebie.A więc, podobnie jak dwadzieścia lat temu, Sophie w swoim przypływie siostrzanych uczuć kierowała się niskimi pobudkami.- Może nawet mama zacznie cię wreszcie lubić - dodała z konspiracyjnym uśmiechem.Gore Vidal powiedział kiedyś: „Ilekroć mój przyjaciel odnosi sukces, ja po trosze umieram".To doskonała synteza pisarskiego życia, którą często cytowałam moim kolegom ze światka wydawniczego.Jeśli o mnie chodzi, zwykłam traktować sukcesy przyjaciół tak jak moje własne, bo słowo daję, gdyby nie przyjąć takiej postawy, jaki sens w ostatecznym rozrachunku miałoby nasze życie?- Opowiedz mi jeszcze raz o Christopherze - poprosiłam Davida, praktycznie truchtając u jego boku, kiedy zbliżaliśmy się do kebab baru na Tottenham Court Road.- Ma na imię Christopher, prawda?- Tak, zgadza się, i jest najcudowniejszym mężczyzną, jakiego poznałem, odkąd mieszkam w twoim kraju.Jest Anglikiem, ale całkiem nieangielskim, jeśli wiesz, co mam na myśli, i jest prawdziwym hulaką.- Chcesz powiedzieć, że to libertyn?- Nie, podejrzewam, że głosuje na laburzystów.- Nie o to mi chodziło.I sądzę, że tobie też chodziło o coś innego.Wszedł pierwszy i, jak przystało na dżentelmena, przytrzymał mi drzwi.66- To może chciałem powiedzieć, że jest nicponiem.- Nie, to naprawdę nie jest to słowo, którego szukasz.- W porządku.- Podsunął mi krzesło, wytarłszy je przedtem.„Korona Tandoori" była obskurnym barem z aż dwoma stolikami, ale przyrządzali tam najlepsze curry w okolicy.Potwierdzić to mogli jednak tylko ci, którzy wiedzieli, że trzeba je zamówić do zjedzenia na miejscu; jeśli zamawiało się na wynos, mogli wrzucić do torby, co popadnie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl