[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Czymoglibyśmy przystąpić do. przemówił niezwykle delikatnym głosem.W sypialni dziecka rozległ się płacz, który po chwiliprzeszedł w pisk.Po chwili usłyszeli kolejny.Królowa od-55 wróciła się na pięcie i zadrżała.Buty na wysokim obcasie,które zakładała, by wydać się wyższą, utrudniały szybkiechodzenie.Niski głos na chwilę uciszył krzyki.Królowa otworzyładrzwi i zebranych ogarnęła ponura atmosfera, która panowaław komnacie dziecka.Niezrozumiały hałas i zamieszanie wskazywały, że małaksiężniczka umarła.W panującym rozgardiaszu niski mężczyzna o delikatnymgłosie niepostrzeżenie stanął obok Owena i pchnął go w stronęprzeciwległej ściany. Wyjdziemy, gdy tylko nadarzy się okazja.Masz mieszkanie w okolicy? Na południowym brzegu, w zajezdzie d'Anjou. To prosty zajazd, lecz czysty, o ile pamiętam.Dobrzewybrałeś jak na przybysza, który zjawił się niedawno w obcymmieście.Powinniśmy niezwłocznie się tam udać, po drodzewstępując do mojego mieszkania.Mam u siebie pismo odpewnego młodzieńca zawierające list polecający skreślonyprzez doktora Johna Dee, człowieka wielkiej sławy.Wieszcoś o tym?Mimo gorącego dnia, Cedric Owen poczuł w gardle coś jakkawał lodu. Wysłałem list do znanego lekarza mieszkającego wefrancuskim Salon  odparł. Nie adresowałem go doParyża. Z radością zauważył, że mówi spokojnym głosem.Spojrzał w oczy tamtego, które jednocześnie śmiały sięi ostrzegały. Zostałem tu wezwany trzy dni temu z mojego domuw Salon.Twój list podążył za mną.Otrzymałem także drugi, w którym mój przyjaciel, doktor Dee, opisuje wielce utalen-towanego młodzieńca, który jest w posiadaniu niezwykłegokamienia  odpowiedział Michel de Nostradame, prorok,lekarz i astrolog. Powinniśmy.Rozmowę ponownie przerwała dramatyczna sytuacja w kró-lewskiej rodzinie.Królowa wróciła do przedpokoju, wydającpolecenia wszystkim, którzy stanęli jej na drodze.Wydarzenia potoczyły się wartko.W drzwiach pojawił się służący w niebiesko-złotej liberii,odebrał rozkazy i odszedł.Przez tłum przemknął ksiądz niczym powiew dawnegowiatru i przyłączył się do dwóch innych, którzy znajdowalisię już w komnacie księżniczki.Był odziany w złotą szatęi nosił krucyfiks, który pod względem wartości mógł rywali-zować z diamentami królowej.Po chwili zjawiła się niewiasta z czarną suknią, czarnymiklejnotami, zapinką do włosów z gagatem i czarną koronką.Katarzyna przyjęła je i kazała zanieść do sąsiedniej komnaty.Nieszczęśni medycy zbili się w trwożną gromadkę, jakbydło przystrojone we wronie peleryny.Katarzyna Medycejska przesunęła po nich wzrokiemi oświadczyła: Pójdziecie z nami.Teraz  oznajmiła lodowatymtonem. Jej słowa nie brzmiały bynajmniej jak uprzejmapropozycja.Cedric Owen i bez wysokiego, przenikliwego dzwiękuw uchu wyczuwał bliskość śmierci.Pomyślnym zrządzeniemlosu lub dzięki zręcznemu manewrowi Michela de Nostradameobaj znalezli się daleko od ubranych w czarne szaty mężczyzn.Wydawało się, że królowa zapomniała o ich istnieniu. Owen poczuł, że ktoś ciągnie go za rękaw.Delikatny głosszepnął: Powinniśmy odejść.Podobnie jak ty nie badałem dziec-ka.Nie mam na rękach krwi księżniczki.Będę czuł sięzaszczycony, jeśli napijesz się ze mną wina i zjesz kolację.Możemy porozmawiać w twoim mieszkaniu? Mamy wielespraw do omówienia i lepiej, abyśmy nie czynili tego publicz-nie.Chciałbym też zobaczyć kamień, który jest twym rodzin-nym dziedzictwem. Czy kamień zażąda twojej śmierci?Michel de Nostradame zadał to pytanie mimochodem, podkoniec posiłku.Błękitne kamienne serce leżało cały czas nastole niczym trzecia osoba przysłuchująca się ciekawej roz-mowie, jednocześnie krzepiącej i wprawiającej w zaniepoko-jenie.Czerwone wino nie było nadmiernie cierpkie.Pani deRouen, właścicielka zajazdu d'Anjou, dbała o czystość gos-pody, podobnie jak o gotowanie.Danie z pieczonych gołębiz migdałami i porto z pewnością dorównywało potrawompodawanym w pałacu.Obsługiwała ich osobiście w pokojuCedrica Owena na pierwszym piętrze, rozkładając na stoleustawionym na kozłach lniany obrus i podając wino w kieli-chach wykonanych z dobrze wyprawionej skóry.Zbliżali się do dna butelki, więc wino było lekko mętne.Cedric Owen, dumając nad pytaniem, obserwował, jak wirujew jego kielichu.Nie wiedział, jak powinien traktować No-stradamusa.Nieznajomy nie narzucał się, sprawiał wrażeniegrzecznego i uprzejmego.Nie był władczy jak John Dee. Nie lękał się też kamienia ani nie pałał pragnieniem jegoposiadania [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl