[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po chwili, gdy weszli na ścieżkę wijącą sięwśród gęstych zarośli, nieoczekiwanie ukazał się jej oczom mały domekturystyczny.Widok był tak niespodziewany, że aż przystanęła zadziwiona.Wiedziała, że Raf wybudował tu dwadzieścia domków, ale z plaży, choćwytężała wzrok, żadnego nie mogła spostrzec.Istotnie, zostały wprostgenialnie wkomponowane w otoczenie i stanowiły jakby jego naturalnyelement.Raf przerwał rozmowę z Roganem i odwrócił się do niej.- Niespodzianka, prawda? - powiedział z entuzjazmem.- Tegowłaśnie chciałem.Metalowa konstrukcja obłożona drewnem tekowym.Odporna na cyklony, które, niestety, docierają tu do nas znad MorzaKoralowego.Wejdz i rozejrzyj się.Wyposażenie okrągłego budyneczku było bardzo funkcjonalne iestetyczne.- Nie przewidujesz tu rodzin z dziećmi? - spytała, widząc tylko jednąsypialnię.- To miejsce wyłącznie dla kochanków - odrzekł z przekornymbłyskiem w oku.- Rodziny i większe grupy mogą znakomiciewypoczywać gdzie indziej.Chciałbym, by ci nieliczni, którzy nasodwiedzą, mogli odpoczywać w absolutnym spokoju, napawając siępięknem nieskażonej natury.- Bez telewizji i telefonu?-Tylko szum morza i księżyc, taki piękny wieczorami.77RS -Jakie to romantyczne.- Shelley zapatrzyła się w przestrzeńrozmarzonym wzrokiem.- Raf pewnie sam się nie pochwali - wtrącił Terry Rogan - ale za tenprojekt zdobył nagrodę.Zieloni go kochają.Raf wzruszył ramionami.-Budowanie w raju nakłada na architekta wielką odpowiedzialność.Cywilizacja na ogół niszczy niepowtarzalny urok takich miejsc.Chodzmy,pokażę ci inne pawilony i centralny plac na wyspie.Gdy z powrotem znalezli się na ścieżce, zwrócił się do swegowspółpracownika:- Widziałeś jeszcze tę motorówkę, Terry?- Nie.Pilnujemy się dobrze.Stan z kilku innymi patroluje w nocyrejon.Wydaje mi się, że to mogli być po prostu turyści.Widzisz, Raf,ludzie są ciekawi, co tutaj budujesz.Zamienili jeszcze kilka słów, a potem Terry Rogan pożegnał się ioddalił.Gdy tylko zostali sami, Shelley poczuła gwałtowny przypływzmysłowego niepokoju, tak charakterystycznego dla ich krótkiejznajomości.Narastające podniecenie, które było wprost nie doopanowania, przejmowało ją lękiem.Raf widać wyczytał w jej oczachprzerażenie, bo przystanął nagle na ścieżce.Shelley cofnęła się trwożliwie.- Shelley, ja nie gryzę - powiedział drwiąco.- Nie jesteśmy nabezludnej wyspie i, choć wyglądasz niezwykle kusząco, nie zamierzam cięatakować.- Och, daj spokój.- rzuciła niedbale.78RS - Chodzmy, pokażę ci główne zabudowania.Tam pracują ludzie,więc poczujesz się bezpieczniej.Centralny pawilon otoczony był stawem, na którego lśniącej,szmaragdowej powierzchni pływały kwitnące nenufary.Shelley weszła namały mostek, by podziwiać ich urodę.Widziała już dziko rosnąceniebieskie lotosy, ale te kremowe, białe i złote lilie wodne wprost jąurzekły.- Sztucznie wyhodowane - wyjaśnił Raf.- Wspaniałe, prawda?-Och, Raf, jestem pod wrażeniem.Dokonałeś tu cudów.-Włożyłem w to mnóstwo pieniędzy.Marko tu równieżzainwestował.- Naprawdę? - ożywiła się.- Ile? - Dlaczego nic mi o tym niewspomniał?Bezlitosne spojrzenie Rafa niemal przygwozdziło ją do ziemi.- Niech powie ci to sam, przecież jesteś jego spadkobierczynią - rzekłpogardliwie.- Mam nadzieję, że to ci nie przewróci w tej złotej główce.I w jednej chwili rozmigotany słońcem poranek jakby stracił barwy.Przyjemna atmosfera uleciała bezpowrotnie.- Zadałam tylko zwykłe pytanie - powiedziała z wyrzutem, patrzącmu prosto w twarz.- Zawsze zle interpretujesz moje słowa.- Może masz rację - zdobył się na pojednawczy ton i szybko zmieniłtemat: - Może popływamy? Pora odpływu już minęła, więc niepospacerujemy wśród korali, ale mam nadzieję, że nadrobimy to innymrazem.Umiesz nurkować?- Nie.79RS - A więc nauczę cię.Nurkuję od dziecka.Tu są fantastyczne warunkido nurkowania.- Chcesz powiedzieć, że dorastałeś ujeżdżając rekiny? - Nie mogłasię powstrzymać od lekkiej złośliwości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl