[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.14 Zostawmy to jednak na pózniej  powrócił niecierpliwiedo rzeczy Markham może byś tak powiedział mi teraz, skoroHeath już poszedł, co miałeś na myśli, stosując te szatańskiesztuczki wobec Skeela.Co oznaczały te tajemnicze zaklęcia omrocznych szafach, przerażeniu, zaciskających się na gardlepalcach i widokach przez dziurkę od klucza? Cóż, nie myślałem, że moja pogawędka będzie aż takzagadkowa  odpowiedział Vance. Wytworny Tony ukrył sięniewątpliwie cichaczem w garderobie ściennej tej tragicznejnocy, aja tylko dążyłem amatorskim sposobem do dokładnegoustalenia, o której godzinie miało to miejsce. I udało ci się? Niezupełnie. Vance ze smutkiem potrząsnął głową.Wiesz, Markham, jestem dumnym wyznawcą teorii nieokreślonej, niejasnej i niepewnej, wręcz, powiedziałbym,niepojętej.Co więcej, gdyby nawet została ona potwierdzona,niewiele by nam to pomogło, bo postawiłoby nas w sytuacjijeszcze bardziej niezrozumiałej niż obecna.%7łałuję już prawie,że w ogóle rozmawiałem z tym pupilkiem Heatha.Strasznie mizmącił myśli. Z czego mogę wnioskować, iż uważasz za możliwe, że Skeelobserwował przebieg zbrodni.To chyba nie może być, przydużej nawet dozie wyobrazni, twoją cenną teorią? A jednak jest częścią tej teorii. Mój drogi Vance, po prostu zdumiewasz mnie! Markłiam wybuchnął śmiechem. A więc, według ciebie,Skeel jest niewinny, nie zdradza się jednak z tym, co wie,wymyśla sobie alibi i nie puszcza farby nawet poaresztowaniu.To nie wytrzymuje krytyki! Wiem  westchnął Vance. To słabe jak pajęczyna.A14 S u g g e s t i o f a l s i , s u p p r e s s i o v e r i (łac.) podsumowanie fałszu, zatąjenie prawdy. jednak, ta myśl mnie gnębi, prześladuje mnie bezustannie,wżera mi się w mózg. Czy zdajesz sobie sprawę, że twoja szalona teoria zakłada,że gdy Spotswoode i panna Odell wrócili z teatru, w mieszkaniuznajdowali się ukryci dwaj mężczyzni dwąj nie znani sobie ludzie  mianowicie Skeel i twójhipotetyczny morderca? Oczywiście, że zdaję sobie z tego sprawę, i to właśniedoprowadza mnie do rozpaczy. Poza tym, musieliby wejść do mieszkania osobno i ukryćsię osobno.A jak, jeśli wolno mi zapytać, dostali się do środka?I jak stamtąd wyszli? Który z nich spowodował krzykidziewczyny po wyjściu Spotswoode a? A co robił tymczasemdrugi? A jeżeli Skeel pozostał tylko biernym obserwatorem,przestraszonym i oniemiałym, jak wytłumaczyłbyś rozprucieprzez niego kasetki i przywłaszczenie sobie pierścionka? Przestań, przestań! Nie zadawąj mi tortur  błagał Vance. Wiem, że jestem szalony.Już od urodzenia byłem podatnyna halucynacje, lecz, Bóg mi świadkiem, nigdy nie doznałemtakich jak teraz. Pod tym względem przynajmniej, mój drogi Vance,zgadzam się z tobą zupełnie i bezwarunkowo  uśmiechnął sięMarkham.W tej chwili wszedł Swacker i podał Markhamowi jakiś list. Doręczono przez posłańca z uwagą  Pilne  wyjaśnił.List, pisany na ozdobnym papierze, pochodził od doktoraLindquista i wyjaśniał, że między jedenastą a pierwszą wponiedziałek w nocy przebywał w sanatorium, zajmując sięswoją pacjentką.Przepraszał również za swoją reakcję napytanie o miejsce pobytu w owym czasie i w wielu, lecz niezbytprzekonujących słowach usprawiedliwiał się ze swegozachowania.Miał za sobą niezwykle wyczerpujący dzieńprzyjęć  przypadki neurastenii wyczerpywały go najbardziej i nagłość naszej wizyty w połączeniu z pozornie wrogimnastawieniem Markhama doprowadziły go do kompletnegozałamania.Niezmiernie ubolewa z powodu swojego wybuchu igotów jest udzielić nam jak najdalej idącej pomocy.Nie- szczęśliwym zbiegiem okoliczności stracił panowanie nad sobą,gdyż  jak pisał  w innym wypadku wyjaśnienie jego miejscapobytu w poniedziałek w nocy byłoby zupełnie prostą sprawą. Przemyślał na chłodno sytuację  rzekł Vance  i otoprzedstawia ci wiarygodne alibi, które, jak sądzę, trudno cibędzie podważyć.To chytry typ, jak ci wszyscyniezrównoważeni pseudopsychiatrzy.Zauważ tylko  był upacjentki.Oczywiście.Jakiej pacjentki? Na pewno u takiej,której stan nie pozwala na przesłuchanie.Otóż to.lepy zaułekpodany jako alibi.Niezle, co? To mnie zbytnio nie interesuje. Markham odłożył list.Ten nadęty osioł nie mógłby wejść nie zauważony domieszkania Odell i nie mogę wyobrazić go sobie wkradającegosię tam jakimiś sztuczkami. Sięgnął po swoje papiery. Ateraz, jeżeli pozwolisz, spróbuję jednak zapracować na te mojepiętnaście tysięcy dolarów.Lecz Vance, zamiast zabrać się do wyjścia, podszedł do stołu iotworzył książkę telefoniczną. Pozwól mi coś ci zaproponować, Markham  powiedziałpo chwili szukania. Odłóż na razie swe codzienne sprawy iprzeprowadzmy miłą rozmowę z panem Louisem Mannixem.Wiesz przecież, że to jedyny z przypuszczalnych adoratorówzmiennej Margaret, któremu nie daliśmy, sposobnościwypowiedzenia się.Pożądam jego widoku i czaru jego słów.Onskompletuje to grono rodzinne, że się tak wyrażę.Widzę tu, żestale jeszcze mieszka w Maiden Lane i sprowadzenie go tutajnie zabierze dużo czasu.Na dzwięk nazwiska Mannixa Markham szybko obrócił sięna krześle.Chciał zaprotestować, lecz wiedząc z doświadczenia,że uwagi Vance a nie są rezultatem bezmyślnych kaprysów,przez kilka chwil milczał rozważając sytuację.Przyzamkniętych już praktycznie wszystkich innych możliwościachuzyskania zeznań, myśl o przesłuchaniu Mannixa trafiła mu doprzekonania. Dobrze  zgodził się dzwoniąc na Swackera  pomimo żenie widzę, w czym on może nam pomóc.Według danychHeatha ta dziewczyna porzuciła go już przed rokiem.  Nigdy nie wiadomo.Wciąż jeszcze może przeżywać tęhistorię. Vance powrócił na swój fotel. Jegomościa z takąopinią trzeba przesłuchać, rozumie się to samo przez się.Markham posłał Swackera po Tracy ego.Ten pojawił sięniezwłocznie, uprzejmy i uśmiechnięty, i otrzymał polecenieudania się samochodem prokuratora po Mannixa. Proszę wziąć nakaz stawienia się  rzekł Markham  iużyć go w razie potrzeby.W pół godziny pózniej Trący powrócił. Pan Mannix nie robił żadnych trudności  zameldował.Był nawet bardzo uprzejmy.Jest teraz w poczekalni.Trący wyszedł i do pokoju wpuszczono Mannixa.Był to postawny mężczyzna, którego sztucznie elas: tycznychód świadczył o cichej walce o utrzymanie pozorów młodościwbrew postępowi lat i grozbie tuszy.W ręku miał cienkąlaseczkę, a jego garnitur w kratę, perłowe getry i sztywnykapelusz nadawały mu wygląd galanta [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl