[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czy sytuacja jest naprawdę grozna, czy wystarczykilka ostrych słów.Pchnął drzwi.Ze wszystkich stron otoczyło go przerazliwie zimne powietrze. To mój samochód?  spytał, wskazując czarnego dżipa. Tak, sir. A ten przewód podłączony do słupka trzeba wetknąć do ogrzewacza dosilnika, tak? Przyda się panu, jeśli samochód będzie stał nieco dłużej.Na tylnymsiedzeniu jest gruby koc.Można nim przykryć silnik, wtedy jest szansa, żeutrzyma ciepło przez jakieś dwadzieścia cztery godziny.Tylko potem czasamiczłowiek zapomina go zdjąć, a wtedy silnik łatwo się przegrzewa.Przewodyrozruchowe też są z tyłu  mówił, wyciągając wtyczkę. Tak samo jak race,apteczka i. Na wszystko przyjdzie czas  przerwał mu Nate, zastanawiając się, czypokonanie drogi nazywanej Lunatic Street będzie wymagało użycia raci apteczki. Sprawdzmy, czy uda nam się dojechać do Lodge w jednymkawałku. Usiadł za kierownicą i włożył kluczyk do stacyjki. Podgrzewane siedzenia  zauważył. Widać jednak Bóg istnieje.W świetle dziennym miasteczko bez wątpienia wyglądało inaczej.Jest o wielemniejsze  uznał Nate, manewrując wśród zasp.Spaliny zostawiły przykrawężnikach wyrazne smugi na białym śniegu, wystawy sklepowe już nie byłytakie lśniące, a świąteczne dekoracje w świetle słonecznym nosiły wyrazneślady zużycia.To już była rzeczywistość, a nie kartka pocztowa, chyba że spojrzało sięwyżej, na góry.chociaż i one straciły nieco swoją surowość.Nie, nie surowość, raczej posągowość  pomyślał.Teraz spoglądał na ludzkąosadę wyrzezbioną z lodu, śniegu i kamienia, usadowioną na brzegach krętejrzeki, otoczoną gęstymi lasami, w których z pewnością grasowały watahywilków.Nate zastanawiał się, czy w lesie są niedzwiedzie, uznał jednak, że do wiosnynie ma się czym martwić.Chyba że opowieści o śnie zimowym to jedna wielkabzdura.Droga z posterunku do hotelu zajęła im niecałe dwie minuty.Nate po drodzedoliczył się dziesięciu przechodniów, minął brązowego pikapa, potem suva,dostrzegł trzy zaparkowane skutery śnieżne i jedną parę nart wspartych o ścianęItalian Place.Wyglądało na to, że mieszkańcy Lunacy nie poszli w ślady niedzwiedzi i niezapadli w zimowy sen.Nate wszedł do środka pierwszy, Peter za nim.Awantura trwała nadal.Słychać było głośne okrzyki zachęty:  Skop mu tentłusty tyłek, Mackie! , odgłosy uderzeń i burknięcia.Nate doliczył się pięciugapiów.Jak na warunki Lunacy należało to prawdopodobnie uznać za tłum.Tworzyło go pięciu mężczyzn we flanelowych koszulach, chociaż po bliższychoględzinach okazało się, że jeden z nich jest kobietą.W środku kręgu dwaj mężczyzni o skołtunionych, brązowych włosach turlalisię po podłodze, próbując jednocześnie okładać się pięściami.Jedyną broniąwidoczną w polu widzenia był złamany kij bilardowy. To bracia Mackie  wyjaśnił Peter. Bracia? Taak.Blizniacy.Od urodzenia nic nie robią, tylko się tłuką.Rzadko zdarzasię, by podnieśli rękę na kogoś innego.  W porządku.Nate łokciami utorował sobie drogę do środka kręgu.Na jego widok okrzykinieco ucichły i zamieniły się w ciche pomruki, zwłaszcza gdy chwycił za tyłekblizniaka numer jeden, faceta, który znajdował się na wierzchu. No dobra, zabawa skończona.Blizniak numer dwa wyrwał się spod spodu i odskoczył do tyłu.Przy okazjiwymierzył potężny cios w szczękę brata. Rzeka Czerwona, ośla pało!  krzyknął.Następnie uniósł pięści i rozpoczął taniec zwycięstwa.Jego brat bezwładnieopadł w ramiona Nate a. Peterze, na litość boską  warknął Nate, widząc, że jego zastępca stoiw bezruchu. Och, przepraszam, panie komendancie.Jim, uspokój się.Jim Mackie nieprzerywał swojego tańca, zachęcany okrzykami tłumu.Nate zauważył, że pieniądze przechodzą z ręki do ręki, ale postanowił tozignorować. Wez go.Przekazał nieprzytomnego mężczyznę Peterowi, potem zastąpił drogęsamozwańczemu zwycięzcy. Zastępca kazał ci się uspokoić. Taak?Jim uśmiechnął się od ucha do ucha, ukazując białe zęby i iście po diabelskubłyskając brązowymi oczami. No to co? Wcale nie muszę słuchać rozkazów tego dupka. Musisz.Zaraz pokażę ci, dlaczego.Nate gwałtownym ruchem obrócił mężczyznę, pchnął go na ścianę i w niecałedziesięć sekund założył mu kajdanki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl