[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wżdydlatego nie odzyskała swoiey pulchności, mimo iż ów pan kucharz, który był cały otłuszczonyy tłusty, iak mnimam, powinien był iey tuszy udzielić.Tak owo wygadzała sobie to z iednym,to z drugim ze swoich pachołów, czyniąc z tym wszytkim nabarziey skromną a czystą niewia-stę na dworze, maiąc gębę pełną samey cnoty y źle mówiącą o wszytkich białych głowach, y260każdey umieiącą przypiąć łatkę.Takaż sama była ona wielga dama z Delfinatu w Stu powie-ściach królowey Nawarry, którą ieden szlachcic, rozmiłowany w niey do szaleństwa, nalazłleżącą w szczyrey trawie, pokrytą iakowymś swoim koniuszym abo mulnikiem; owo teżsnadnie wykurował się ze swoiego miłosnego cirpienia.Słyszałem o iedney barzo piękney paniey w Neapolim maiącey tę reputacią, iż wącha się ziednym Murzynem, nayszpatnieyszym we świecie, iey niewolnikiem i masztalerzem.Ponoćiego barzo sielne ukształtowanie wzbudziło w niey miłość do niego.W starym romansie, wydrukowanym gotyckiemi literami, o Iehanie Santreńskim czytałem,iż nieboszczyk król Iehan chował go za pazia.Wedle obyczaiu minionego czasu wieldzy wy-syłali swoich paziów w poselstwie, iako y dziś się czyni; wżdy wtedy iachali wszędy po ca-łym kraiu konno; słyszałem zwłaszcza od naszych oćców, iż wysyłano ich wówczas często zdiskretnemi poselstwy, bowiem wyprawiaiąc pazia z koniem y sztuką piniędzy zbyło się kło-potu y tyleż oszczędziło.Ów mały Iasiek Santreński, bo tak nazywano go wówczas, barzo byłw łasce u swoiego pana króla Iehana, iż było to chłopię wielgiego dowcipu; iakoż często wy-prawiał go z małemi poselstwy do swoiey siestry, która była podczas wdową.Owa pani roz-miłowała się w nim po kilku takich poselstwach; y iednego dnia, przydybawszy go sposobnąporą y zdala od kompaniey, zaczęła z nim przegadywać a pytać, czy nie miłował żadney pa-niey u dworu y która by mu nalepiey przypadła do smaku; iako iest obyczay niektórych pańużywać takowych pogwarek, kiedy chcą zadać komu pirwsze ukłucie abo zahaczenie miłośne,iako to widywałem.Mały Iasiek Santreński, któremu się ieszcze ani śniło o iakiem miłowa-niu, odrzekł iey, że ieszcze nie; owo zaczęła mu wymieniać te y owe y co by o nich mnimał.„ieszcze mniey” − odparł.Wówczas zaczęła przed nim sławić cnoty a pochwały miłości, bo-wiem w onym dawnym czasie, iako y dzisiay, niektóre wielgie damy były iey podległe; ba,świat nie był tak szczwany iako dzisia; a co obrotnieyszym tem lepiey przez to się działo,bowiem świadczyły ładne sztuki mężom przy pomocy swoich hipokryzii a chytrości; za czymona pani widząc onego chłopca, wierę, smaczną zdobycz, zaczęła mu gadać, iż chciałaby mudać lubkę, która by go dobrze miłowała, byleby iey dobrze służył; y kazała mu ślubować,mimo iż się wstydał barzo, a zwłaszcza iż będzie to trzymał w sekrecie.Wreszcie otworzyłamu serce y wyiawiła, iż chce być iego panią a miłośnicą, bowiem to słowo „kochanka” niebyło podczas w użyciu.Ów młody paź był barzo stropiony mnimaiąc, iż dworuie sobie z nie-go, abo też chciała go na hak przywieść, a potem oćwiczyć.Wszelako ta okazała mu hnet tyleoznaków płomienia y rozgorzenia miłośnego y poufałości, iż poznał, że to nie było dworowa-nie; przy czym powtarzała mu ciągle, iż chce go ułożyć własną ręką y wynieść do góry.Topewna, że ich miłoście a rozkoszki trwały długo, y przez czas iego paziowstwa, y po iegopaziowstwie, aż kiedy musiał się puścić w daleką podróż, owo wówczas go odmieniła na gru-bego, tłustego proboszcza.Y to iest opowieść, którą czytacie w Powieściach ze świata przy-gód o pokoiowym królowey Nawarry, gdzie widzicie, iak ów proboszcz czyni deszpekt rze-czonemu Iaśkowi Santreńskiemu, który był tak dzielny y waleczny; owo tez niedługo potemoddał go dobrze nawzaiem panu proboszczowi, y w tróynasób.To iest barzo piękna opowieśćy wzięta stamtąd, skąd wam powiedam.Widzicie, iż nie od dziś dnia iest obyczay, iż panie miłuią paziów, zwłaszcza kiedy dostaiąnakrapianego pierza iako młode kuropatwy.Co za uroienia białogłowskie, które chcą miećmiłośników co wlezie, a zaś męża nie! Czynią to dla miłości swobody, która iest barzo słodkąrzeczą; y zdaie się im, kiedy wydrą się spod panowania swoich mężów, iż dostały się do raiu;bowiem maią swoie wdowie wiano, cale grzeczne, y zarządzała niem; maią sprawy domoweswoich ręku; obracaią talerami, wszytko przechodzi przez ich dłonie; zamiast być iakowprzódy sługami, są teraz z nich panie; wybieraią swoie uciechy y tych, którzy im ie daią,wedle woley.Bywaią niektóre wzdragaiące się wniść w drugie stadło, aby nie stracić swoich wielgości,godności, dóbr, bogactw, stopniów, słodkiego zachowania u ludzi, y dlatego się powściągaią;261tako znałem y słyszałem o wielu możnych paniach a xiężniczkach, które, z obawy iż nie trefiąsię im wedle smaku stany równe ich pirwotnym wielgościom y boiąc się stracić swą rangę,nie chciały nigdy ponownie się wydać; wżdy dlatego nie zaniedbuią sielnie krzątać się kolemiłości y wyciągać z nich rozkosze y nie traciły przez to ani swoich stopniów, ani taburetów,ani siedzeń y przytomności w kownacie królowey lub indziey.Owo nie byłyż te, wierę,szczęśliwe, iż mogły cieszyć się wielgością wysokiego stopnia a razem pochylać się nisko!Rzec im o tym słowo abo uczynić im iakie przedstawienie − ani podobieństwa! Hnet byłybystąd same żale, same negacyie, zaprzaństwa, sprzeczności a pomsty.Słyszałem o iedney paniey wdowie y znałem ią, która dała sobie długo sługiwać iednemuszlachcicowi pod pozorem małżeństwa; wszelako nigdy nie wysuwał się przed ludzkie oczy.Wielga xiężniczka, iey pani, chciała ią posztrofować za to.Aż ta, przebiegła a kuta, odparłaiey: „Iakże to, pani, byłoby zbronione miłować komu poczciwem miłowaniem? toż by byłonazbyt wielgie okrucieństwo.” A Bogu wiadomo, owo poczciwe miłowanie to było w rzeczymiłowanie barzo wszeteczne y dobrze przysmażone w kompoście spermatycznym, iako, wie-rę, są wszytkie miłoście, które rodzą się cale niewinne, czyste a poczciwe, wżdy potem tracąswoie prawiczeństwo y przez nieiakie dotknięcia kamienia philozophicznego odmieniała się yczynią niepoczciwe a sprośne.Nieboszczyk pan Buś, który był swego czasu człowiekiem naytrefnieyszego rzeczenia yopowiedał też barzo uciesznie, widząc iednego dnia na dworze panią iedną, wdowę, yznaczną, która ciągle bawiła się rzemięsłem miłośnem: „Ba cóż (rzekł), ta kobyła ciągle cha-dza ieszcze do ogiera?” Co gdy doniesiono oney paniey, powzięła ku niemu złość śmiertelną,o czem pan Buś się dowiedział.„Nic to (rzekł), wiem, iako uczynię z nią zgodę y naprawię to [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl