[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będzie utrzymywać, żedostała taki przeciek.Więc najpierw strzały.Armand staje się bardziejostrożny.Lark wie, że tu trzeba zawodowca.Rozmawia znowu ze Stacy.Ona dalej dla niej szpieguje.Więc może też naraiła jej tego gorącego fa-ceta.Tylko że to raczej niemożliwe.Stacy może wiedzieć, cc się gada,ale nie wie, jak się werbuje profesjonalnego zabójcę.Rozmawia zDexem, który daje jej parę nazwisk, ponieważ nie lubi Armanda.Jak cisię to widzi? Interesujące. Decker zerknął do swoich notatek. Więc Larkrozmawia z Dexem, który podaje jej parę nazwisk gorących facetów.Codalej?Oliver spojrzał na niego z uznaniem. Zapisałeś to sobie? Same kluczowe słowa.Kończymy to? Dobra.Lark prosi Dexa o pomoc, a on podsuwa jej Bedermana.337RLT  Dlaczego Dex miałby jej pomóc? Bo ma żal do Armanda, że podrywa mu żonę  wyjaśnił Oliver.A potem, już na własną rękę, Lark postanawia zająć się Tarkum, posługu-jąc się tym samym kontaktem, Bedermanem.Zwietnie, tak to się układaprzez parę miesięcy, pół roku, może więcej.Potem mamy różne sygnałyo porwaniach wozów i zaczynamy węszyć.I dalej, trafiam w Hollywoodna Tarkum i zaczynam zadawać pytania.Boi się, czy nie zdołam tegopowiązać z ostatnimi porwaniami.Ale oczywiście mi się to nie udaje, bosprawa Tarkum przypuszczalnie się nie wiąże z uprowadzeniami wDevonshire.Co o tym sądzisz? Mówiłem, że to nie musi się z tym wiązać. No więc teraz trafiam na tę Tarkum, a ty od razu musisz pomyśleć oCraytonie, ponieważ oba te porwania dotyczą bogaczy z ich luksusowymiwozami, a nie jakichś nieszczęsnych matek z dziećmi w poobijanych lan-darach.Potem rozmawiam z Osmondsonem, że porwanie Tarkum przy-pomina mi sprawę Craytona.A Osmondson zaczyna o tym gadać, docho-dzi to do Bedermana.Ten staje się nerwowy.Pierwsze, co robi, to kon-taktuje się z Lark.Ona go napuszcza na Stacy Mills, mówiąc, że już razucierpiała z powodu jej plotkarstwa, i radzi Bedermanowi.żeby ją postra-szył, to może się przymknie.Nas to oczywiście jeszcze bardziej musi za-stanawiać, bo zamiast dwóch mamy trzy podobne zdarzenia.Ale Lark niezadaje sobie trudu, żeby o tym pomyśleć.Chce tylko usunąć Stacy. Dlaczego Bederman miałby się na to zgodzić? %7łeby ocalić własną skórę.338RLT  To gliniarz, Scott.Musi wiedzieć, że to pobudzi naszi ciekawość. Więc może ten Bederman to głupek. A może. Decker pomyślał przez chwilę. Możi Bederman są-dził, że uda się połączyć porwanie Mills razem z tymi innymi w Devon-shire.Wtedy ja wchodzę do akcji i odgrzebuję Craytona.Bederman robisię nerwowy, bo Cindy, która wie o Craytonie, jest moją córką. Robi się jeszcze bardziej nerwowy.Musi się dowiedzieć ile Cindywie.A jak może to wybadać? Przez Beaudry'ego  odparł Decker. Bederman nie może podpy-tywać Cindy, ponieważ się boi, że powiedziałaby to mnie, a wtedy byłbyw prawdziwych opałach.Cóż więc robi.Prosi swego ekspartnera, żebymu wyświadczył przysługę i ją podpytał.Tylko dlaczego Beaudry miał-by się godzić na coś ta kiego? Chyba wiem  stwierdził Oliver. Cindy mi powie działa, że Be-audry ma opinię kogoś, kto wolno się rusza.Może Bederman go dorwał idoszedł do wniosku, że pora przygrzaą mu dudy.W tym tylko kłopot, żeto nie Beaudry ją podpytywał lecz raczej Hayley.Wciąż nie mogę się po-łapać, po której ona jest stronie. Czy Beaudry podpytywał Cindy o informacje dotycząo Craytona? odezwał się Decker po chwili milczenia. Zapytam ją o to.Albo może ty ją zapytaj.Ktoś musi ją o to zapytać. Niezła myśl  zgodził się Decker. Oczywiście, czuł bym sięznacznie lepiej, gdyby udało nam się znalezć coś, co łączyłoby Bederma-na z tą sprawą. Zacznę to badać.Byłoby lepiej, gdyby moja partnerka. Zostaw Marge.Czekała na to tak długo. Wiem.Dobrze jej życzę.Mam nadzieję, że wie, co robi Bo ja niewiem. Nikt nie wie.Rodzicielstwo to cudowna rzecz.Nie ma tu żadnychreguł.RLT Rozdział dwudziesty ósmyListwy szarego dębu, spojone sworzniami z superwytrzymałej stali,tworzyły wiszący mostek.Konstrukcja musiała być bardzo odporna nawahania pogody: godzina po godzinie, dzień po dniu i rok po roku skaka-nia po niej niczym pneumatyczny młot.Głos Riny ledwie się przebijałprzez wrzawę i krzyki dzieciarni. Stój, Hannah! Ta mała dziewczynka próbuje przejść na drugą stro-nę.Jakimś cudem Hannah zatrzymała się, włożyła rączkę do buzi z braku-jącymi przednimi ząbkami i zachichotała. Przepraszam. Podeszła do dwuletniego szkraba i wy- ciągnęładoń rączkę.Powiedziała to przesadnie macierzyńskim tonem, co jeszczebardziej podniosło już i tak wysoki zakres jej dziecięcego sopranu.Ażdziw, że psy nie zaczęły wyć. Pomóc ci, kochanie?Dwuletnia dziewuszka wsadziła sobie kciuk do ust.Hannah wzięła jąza drugą rączkę i przeprowadziła przez chwiejący się mostek.Kiedybrzdąc był już bezpieczny po drugiej stronie, Hannah podjęła swą dzikązabawę.Marge przyglądała się jej ze zdumieniem. Spójrz tylko.Jest tak aktywna, że nie ustaje nawet na chwilę  po-wiedziała Rina. Dla ciebie to chyba bardzo męczące. Tak by było, gdybym sobie nie powiedziała, że to już najwyższa po-ra i wszystko idzie tak szybko.jak tylko może. Rina rozejrzała sięwokół.W parku było dość cicho, zapeł- niający go normalnie tłum jesz-cze spał, jako że była niedziela.To piękny park, choć nie miało to więk-szego znaczenia dla Riny i tak przecież nie spuszczającej oczu z Hannah.Znajdował się tam odgrodzony płotkiem teren, na którym pełno byłosprzętu służącego do zabawy: urządzenia do wspinania się, małpie kładki,huśtawki i zjeżdżalnie, niektóre z nich miały liczne zakręty i rury, dziękiczemu mogłyby z powodzeniem konkurować z prawdziwym parkiemrozrywki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl