[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.RLT Nic nie odrzekłam.Zbyt wyrazny, zbyt prawdziwy był to obraz.Ralph układał plany, a ja śniłam.Miałrację we wszystkim, co powiedział.Odeślą mnie stąd.Harry się ożeni.Wideacre nie będzie wiecznie moimdomem.Znajdę się gdzieś daleko w nieznajomej części kraju.Może co gorsza, będę musiała mieszkać zwyczulonym na punkcie mody mężem w Londynie i już nigdy nie odetchnę wonią świeżo skoszonego siana.Nie odrzekłam nic, ale bałam się i czułam ranę we wnętrzu.Sypialnia, której mama nie chciała na nowo dla mnie urządzić; ostrzeżenie papy pod moim adresem;miłość okazywana Harry'emu przez oboje rodziców  wszystko to niczym bicie dzwonu mówiło mi, dokądzmierzam.Zmierzałam ku wygnaniu, zaś ani moja wola, ani pasja nie mogły mnie ocalić.Ralph odwrócił wzrok od mojej zaszokowanej twarzy i patrzył w nurt rzeki.Smukły srebrzysty pstrągdelikatnie poruszał płetwami, wynurzając pyszczek ze strumienia. Istnieje sposób, byś została tutaj jako pani Wideacre  odezwał się powoli. To długa i krętadroga, ale da nam ziemię i rozkosz. Jaki to sposób?  Ból żołądka spowodowany poczuciem osamotnienia sprawiał, że mówiłam cicho iwolno jak on.Wrócił do mnie i usiadł obok.Jak konspiratorzy zbliżyliśmy głowy. Kiedy Harry odziedziczy majątek, ty zostaniesz przy nim.On ufa i tobie, i mnie.Oszukamy go, ty ija.Jako zarządca mogę go oszukiwać na rachunkach, plonach, ziemi.Będę mówił, że musimy płacić większepodatki, a różnicę będę zabierał sobie.Powiem, że potrzebujemy specjalnego ziarna na zasiewy, specjalnychzwierząt, a różnicę zabiorę sobie.Ty też będziesz oszukiwała na rachunkach.Płace dla służących, wydatkidomowe, gospodarstwo przydomowe, stajnie, mleczarnia, browar.Wiesz, jak to robić, lepiej niż ja.Poczekał, a ja kiwnęłam głową.Wiedziałam.Od najwcześniejszych lat uczestniczyłam w prowadzeniuposiadłości, podczas gdy Harry przebywał w szkole lub u krewnych.Wiedziałam, że mogę na oszustwie zbićfortunę na samych rachunkach domowych.Oceniłam, że działając z Ralphem zrobilibyśmy z Harry'egobankruta w ciągu trzech lat. Zrujnujemy go  głos Ralpha przeszedł w szept mieszający się ze szmeremstrumienia. Dostaniesz dożywocie albo w pieniądzach, albo w postaci dożywotniego mieszkania.Zabez-pieczysz sobie dochód, a jego doprowadzimy do bankructwa.Za pieniądze, które zgromadzimy, odkupimy odniego posiadłość.A potem ja zostanę tu panem, a ty tym, na co zasługujesz, czyli panią najpiękniejszejposiadłości i domu w Anglii, żoną dziedzica, panią Wideacre. A Harry?  spytałam chłodno.Ralph splunął pogardliwie na brzeg rzeki. On jest jak glina, którą każdy może lepić  stwierdził. Zakocha się w jakiejś ładnej dziewczyniealbo może w jakimś ładnym chłopcu.Może się powiesi, może zostanie poetą.Może zamieszka w Londyniealbo pojedzie do Paryża.Dostanie trochę pieniędzy ze sprzedaży majątku; nie umrze z głodu. Uśmiechnąłsię. Może nas odwiedzać, jeśli sobie zażyczysz.Nie obchodzi mnie Harry.Uśmiechnęłam się na to, lecz serce zabiło mi szybciej  od nadziei zmieszanej z gniewem. To może się udać  orzekłam obojętnym tonem. To się uda.Wiele nocy spędziłem na snuciu planów.Wyobraziłam sobie, jak Ralph kryje się w lesie wśród paproci, jak ciemne oczy świecą w mroku,wypatrując kłusowników, a jednocześnie patrzą dalej, w przyszłość, kiedy nie będzie już chłodu i nocyRLT spędzanych w niewygodzie.Kiedy inni ludzie, opłaceni ludzie, będą za niego pilnowali lasu, a on będzie mógłjeść, pić i stać przy trzaskającym kominku i rozprawiać o opieszałości służących, o problemach z rejestremdzierżaw, o stanie zbiorów i niekompetencji rządu, a inni dżentelmeni będą go słuchali i mu potakiwali. To się uda, ale jest jeden problem  stwierdziłam.Ralph czekał. Mój ojciec jest zdrowy, silny jak wół.W każdej chwili może spłodzić jeszcze jednego syna i otoczyćgo opiekunami i zaufanymi ludzmi.Harry natomiast dziś fascynuje się tobą, lecz wątpię, czy zdołasz goutrzymać przy sobie przez dwadzieścia lat.Ojciec ma czterdzieści dziewięć lat.Może żyć jeszcze drugie czter-dzieści.Kiedy umrze, ja już od trzydziestu pięciu lat mogę być żoną jakiegoś starego, tłustego, szlachetnieurodzonego Szkota i mieć kupę dzieciaków, a pewnie i wnuków po drodze.%7łona Harry'ego, kimkolwiek bybyła, osiądzie tu na dobre i obrośnie tłuszczykiem, niańcząc ze dwóch nowych dziedziców.Najlepiej miejnadzieję tylko na chatę starego Tyacke'a.A ja będę miała nadzieję  głos mi zadrżał  na wygnanie.Ralph kiwnął głową. Tak, tak  odparł. To cała trudność.Uda się, ale tylko teraz, tego lata.Trzeba to zrobić, dopókiHarry depcze mi po piętach i robi, co mu każę, albo snuje się za tobą.Kiedy jest zakochany w nas obojgu i boisię o nas oboje.Trzeba to zrobić teraz, dopóki jesteśmy głodni tej ziemi i głodni miłości.Nie chcę czekać,Beatrice.Wpatrzone we mnie oczy jaśniały.Kochał mnie i moją ziemię; to mikstura mogąca uderzyć do głowyzwykłego wyrobnika, syna wyrobnika.Ponura wizja życia z dala od Wideacre, czekającego mnie niebawem,stanowiła jaskrawy kontrast wobec wyśnionej wizji Ralpha, wizji, którą mogliśmy urzeczywistnić: pani naWideacre. Mój ojciec wygląda zdrowo  odezwałam się oschle.Nastąpiła długa cisza.Nasze oczy spotkały się w niemej świadomości, jak daleko zaszliśmy w naszympostanowieniu, by ziścić marzenia Ralpha i moje marzenia. Zdarzają się wypadki  słowa Ralpha rozległy się w ciszy tak złowieszczej i przepastnej jak rzecznagłębia przy nieczynnym młynie.Jak kamień ciśnięty do wody, myśl ta zaczęła zakreślać kręgi w moim umyśle.Przerażająca strata ukochanego wspaniałego ojca postawiona przeciwko niechybnej utracie Wideacre.Przyjazna, nie do zastąpienia obecność mojego żywotnego hałaśliwego papy postawiona przeciwkonieuchronnej samotności, obcości wygnania, które nadciągało z równą pewnością jak moje szesnaste urodziny,a może wkrótce po nich.Spojrzałam na Ralpha bez uśmiechu. Wypadki  powiedziałam głucho. To się może zdarzyć jutro  stwierdził tak samo głucho.Kiwnęłam głową.Mój umysł pracował jak zręczna prządka nad splątanym motkiem wełny; szukałampomysłów i nici mogących wyprowadzić mnie z tej gmatwaniny grzechu i zbrodni, poprowadzić do mojegowłasnego słonecznego domu.Szacowałam w milczeniu, jak bardzo potrzebuję papy i jak bardzo potrzebujępoczucia bezpieczeństwa.Rozważałam zauroczenie Harry'ego Ralphem i dokąd to może zaprowadzić.Myślałam o mamie i o tym, w jaki sposób utrata ojca uczyniłaby mnie bardziej uległą wobec niej.Wciążmiałam jednak przed oczami wizję nieprzyjemnego północnego zamku daleko od ziemi, do której należałam, iRLT wizję siebie umierającej z tęsknoty za odgłosami poranka w Wideacre.Cały czas miałam też w pamięci profilpapy, kiedy odwraca twarz ode mnie i patrzy na swego syna.Zdradził mnie, zanim zaczęłam wyobrażać sobiezdradę jego osoby.Westchnęłam.Mogła tu być tylko jedna odpowiedz. Uda się  zdecydowałam. Uda się teraz  poprawił mnie Ralph. Harry może się zmienić za rok, za parę miesięcy.Jeśliwyślą go, żeby się przygotował do studiów na uniwersytecie, oboje utracimy nad nim kontrolę.Uda się tylkotego lata.Uda się jutro. Jutro?  w moim głosie zabrzmiała irytacja. Mówisz: jutro [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl