[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wzięła głęboki oddech i Mal usłyszał w nim drżenie, które uderzyło gobardziej niż jej złość. Rzucasz butelką o ścianę, a potem sprzątasz szkło i wyrzucasz dośmieci.To jest twój praktycyzm, Malcolm. Czasami potłuczona butelka to tylko potłuczona butelka.Słuchaj,muszę założyć koła do tego dżipa.Nie zobaczył złości na jej twarzy  chociaż to właśnie rozzłoszczenieParker było jego celem  lecz ból.Ten jeden, drżący oddech.Skinęła głową. Powodzenia.300RLT Przez sekundę, akurat gdy się odwróciła żeby odejść, Mal żałował, że niema już butelki w dłoni.Tylko po to, żeby móc jeszcze raz cisnąć nią o ścianę. Myślałem, że umarłem.Zatrzymała się i odwróciła.Czekała. Kiedy to się stało, kiedy wiedziałem, że coś jest nie tak, myślałem, żedam sobie radę.Ale wszystko było spieprzone.Usterki techniczne, błędy wobliczeniach, cięcia kosztów, o których nikt nas nie uprzedził.Kilkoro ludzi podrodze podjęło błędne decyzje, nieważne dlaczego.Ale dzięki temu ja nakoniec dostałem śliczny, tłusty czek. Przez to miałeś wypadek. Złóż to na karb cholernego pecha. On tak zrobił.Musiał, żeby pójśćdalej. W każdym razie, pierwsza myśl: numer spieprzony, druga: poradzęsobie.Potem.już wiedziałem, że nie, i myślałem, że nie żyję.Mówimy osekundach, ale wtedy wszystko zwalnia.I ten hałas  pruty metal, wybuchy  apoza tunelem, w którym jesteś, tylko mgła.Ale w środku wszystko zwalnia,tak że tych kilka sekund wydaje się nie mieć końca.I to jest cholernieprzerażające.To znaczy, zanim przyjdzie ból.Musiał zaczerpnąć tchu, trochę się uspokoić.Parker podeszła do ławki,wyjęła butelkę z wodą, którą wrzucił do lodówki razem z piwami.Odkręciła ją i nie spuszczając wzroku z Mala, podała mu.Jezu, pomyślał, ona naprawdę jest trudna.Trudna i cudowna. Okej. Odchrząknął. Kiedy przychodzi ból, wiesz, że nie umarłeś.Tylko chcesz umrzeć.Wrzeszczysz w środku, wydajesz nieludzkie odgłosy.Ten dzwięk nawet nie może wydostać się na zewnątrz, bo krztusisz się własnąkrwią.Bo nie możesz oddychać, kiedy płuca odmawiają ci posłuszeństwa.Towięcej, niż możesz znieść, te kilka sekund, kiedy jesteś uwięziony w klatce301RLT bólu i marzysz o śmierci.Pragniesz jej, żeby tylko wszystko się skończyło.Coci przyjdzie z takiej wiedzy?  zapytał. Jest częścią ciebie.Nikt z nas nie jest białą kartką, Malcolm.Nosimy wsobie to, co zrobiliśmy, co przeszliśmy.To, co stało się z tymi dziewczynkami,twoja reakcja. Nie wiem, dlaczego to mnie tak trzepnęło.Może dlatego, że miałemciężki dzień, może dlatego, że wydarzyło się tak blisko domu.Sceny z mojegowypadku nie stają mi przed oczami na widok każdego wraku.To nie tak. A jak? To przeszłość, inaczej nie byłbym tutaj.Stało się przeszłością, kiedytylko obudziłem się w szpitalu.%7ływy.Bycie żywym to całkiem fajna sprawa ichciałem pozostać w tym stanie.Odstawił butelką z wodą, wziął szczotkę i szufelkę i zaczął zamiataćpotłuczone szkło. Jeżeli musiało boleć jak wszyscy diabli  okej.Przeżyłem wypadek, to ito przeżyję.Muszą mnie poskładać za pomocą śrub? Bardzo proszę, o ile tylkobędę mógł stamtąd wyjść na własnych nogach.Zacząłem planować, co zrobić,te plany pozwalały mi przetrwać.Już nigdy więcej życia z dnia na dzień. Włączyłeś przycisk przewijania.Zerknął na nią przez ramię. Tak, w pewien sposób.Tylko chyba do przodu.Ale wiedziałem, kiedysię obudziłem i siedziała przy mnie moja matka, kiedy zobaczyłem jej twarz,wiedziałem, że nie chcę wracać do tamtego życia.Nie powiem, że byłemwszystkim, co miała, ale mogłem przestać żyć w sposób, który narażał naniebezpieczeństwo połowę jej rodziny.Dostałem szansę, żeby zrobić coś i dlaniej, i dla siebie.302RLT Mal westchnął, zabrzęczało szkło wrzucone do kosza. Nie chciała wrócić do domu.Nawet kiedy byłem już na tyle silny, żebyna nią wrzeszczeć, żeby ją wkurzyć, nie mogłem jej zmusić do powrotu. A tego właśnie chciałeś?  zapytała cicho. Chciałeś, żeby pojechała? Ja.Nie.Boże, nie.Ale też nie chciałem, żeby została w takiej sytuacji.Rzuciła dobrą pracę, harowała jako kelnerka niedaleko szpitala.Zostawiłem ją,kiedy miałem osiemnaście lat  tylko tak można to nazwać.Oczywiścieposyłałem jej pieniądze, ale mógłbym zliczyć na palcach jednej ręki, ile razy jąodwiedziłem.A ona nie chciała zostawić mnie samego.Dostałem szansę, żebycoś zmienić, i z niej skorzystałem.To wszystko. Jesteś szczęściarzem, że masz matkę. Wiem o tym. A ona ma szczęście, że ma ciebie. Jakoś się dogadujemy. Malcolm, jak byś zdefiniował ciebie i mnie? To, co się między namidzieje? A ty? Nie, nie, zbyt często robisz takie uniki.Zadałam ci pytanie.Odpowiedz. Jezu, Parker, czasami trudno za tobą nadążyć.Przeprosiłem cię już zawczorajszy wieczór i wyjaśniłem dlaczego.Powiedziałem więcej, niżbymchciał. Czy to oznacza, że nie potrafisz zdefiniować tego, co jest między nami? Nie próbowałem tego definiować. Znowu wziął butelkę z wodą, a pochwili odstawił. Gdybym musiał, powiedziałbym, że mamy tu pewnąsytuację.303RLT  Sytuację!  Parker się roześmiała. No dobrze.Myślisz, że chciałabymznajdować się z tobą w pewnej sytuacji i nie wiedzieć, jak poradziłeś sobie ztraumą, jaki miała na ciebie wpływ, jak ten wypadek  albo ty po nim  zmie-niłeś swoje życie? Najwidoczniej nie. Dla ciebie jest ważne, żeby wiedzieć, jak rzeczy działają.Cóż, ja się niedowiem, jak ty działasz, jak my dwoje moglibyśmy działać razem, jeżeli niebędę miała wszystkich elementów.To do niego przemówiło. Rozumiem, ale niektóre elementy mi się nie podobały, więc tak jakteraz w tym dżipie, zmodyfikowałem je.Nie funkcjonuję w ten sam sposób, coprzed wypadkiem.Nie sądzę, żebyśmy znalezli się w tej sytuacji, gdyby byłoinaczej. Nigdy się tego nie dowiemy, ale lubię cię takim, jaki jesteś, Malcolm, ito dotyczy także twojej przeszłości.Nie chcę czuć się jak intruz za każdymrazem, gdy zadaję ci pytanie o to, co było. Ja też nie chcę, żebyś się tak czuła.Po prostu nie lubię dłubać wprzeszłości.Było, minęło. Nie zgadzam się z tobą.Nie pamiętasz, jak pierwszy raz jechałeś nadwukołowym rowerze, pocałowałeś dziewczynę albo prowadziłeś samochód? Pamiętam, jak pierwszy raz pocałowałem ciebie, tylko że to ty zrobiłaśpierwszy krok.Czwartego lipca.No dobrze, uznała, na dziś wystarczy.Pora to zostawić. %7łeby utrzeć nosa Delowi. Wciąż czerpię z tego korzyści. Spojrzał na swoje dłonie. W tymstanie nie mogę cię dotknąć, żeby cię nie pobrudzić.A to ładny kostium [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl