[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niemalcały salon zajmował fortepian.Instrument wypełniał pomieszczenie, jakministatek butelkę.Hastrolla kusiło, by zapytać, jak udało się go tu wnieść.Bagdasarian stał do niego tyłem, mając przed sobą lustro oraz fotografiepoustawiane na półce nad kominkiem.Kiedy Hastroll klepnął go w ramię,mężczyzna odwrócił się i spojrzał na niego, jakby zdziwiony jego obecno-ścią.Potem wskazał zdjęcie kobiety młodszej od niego o jakieś trzydzieścilat.Była ubrana w zieloną sukienkę i czarny toczek.Miała czerwone włosy.Sądząc po samochodach i budynkach w tle, zdjęcie musiało liczyć sobiekilkadziesiąt lat.- To Judif - powiedział zbolałym głosem z silnym obcym akcentem,który zniekształcał sylaby.- Judith?Mężczyzna uśmiechnął się krzywo.- Moja żona - wyjaśnił, znów patrząc na fotografię.Ponownie wskazał jąpalcem, po czym ten sam palec przytknął do swoich warg.- To Judif? -zapytał.Hastroll wyszedł.Cicho zamykając za sobą drzwi, powtarzał w duchu,że bez względu na ogrom bólu, który mu dolega, musi uważać na swojepragnienia, bo mogą się spełnić.Hannah pozwalała się karmić Hastrolłowi.A więc nie podjęła strajkugłodowego.Kiedy przynosił jej na tacy obiad, robiła się rozmowna jakzawsze.- Co słychać w komisariacie? - dopytywała się.- Wygląda na to, żeatmosfera gorąca - dodawała.Albo: - Ostatnio jesteś ciągle zajęty pracą.Nie da się ukryć, że było to trochę irytujące, ponieważ w ciągu tychkilku chwil, zanim zatknęła sobie serwetkę pod brodę, zachowywała się niejak kobieta, która od pięciu miesięcy nie wstaje z łóżka, ale jak pacjentka,LRT której choroba, powiedzmy grypa, zaczyna ustępować i za dzień lub dwapoczuje się dość silna, żeby wrócić do pracy.Hastroll stał przy niej zdumiony i zdezorientowany.Nie skomentowałtego jednak w żaden sposób.Zapytał tylko, czy Hannah czegoś jeszczepotrzebuje ( Nie, dziękuję" - odparła) i wrócił do kuchni, ponieważ zawszego złościło, kiedy ktoś jadł w łóżku.Wziął się za zmywanie, bo me lubił tezbałaganu w kuchni, kiedy wchodził tam rano.Stojąc nad wypełnionymzlewem, doszedł do wniosku, że danie, które dziś jej przygotował - kurczakz kaszą kuskus, sosem cytrynowo-ma- ślanym i pietruszką - ostatnio wogóle najbardziej lubił robić.Zaraz potem pomyślał o latach, które z niąspędził i przyszło mu do głowy, że historię ich związku można opisać jakociągle zmieniające się menu, coś w rodzaju bistro a dewc, w którym on jestkucharzem, a Hannah jedyną klientką.Gdyby miał stworzyć menu degu-stacyjne zawierające potrawy, które od samego początku, posiłek po po-siłku, wyznaczały najważniejsze etapy ich związku, jego zwieńczeniembyłby właśnie ten kurczak.Przed nim pojawiłoby się kilka dań: toskańskaribollita z jarmużem, karotkami i fasolą cannellini - sycąca i cudownie tania;makaron sezamowy z grillowanym boczkiem na zimno (w okresie jegofascynacji chińszczyzną) - przepyszne rano, w południe i wieczorem,zwłaszcza po seksie; enchilada z krewetkami i czarną fasolą - ich piątkowatradycja od dnia, w któiym tradycje zaczęły go pasjonować; filet z łososia zwody, z cytryną, czarnym pieprzem i sosem tzatziki (zaczęli jeść więcej ryb,odkąd poprawiła się ich sytuacja finansowa); wreszcie fettuccine ze szpi-nakiem i śmietanowym sosem z mascarpone, szczyptą gałki muszkatołoweji garścią parmezanu dodanego na końcu - ponieważ łatwo się to robiło idobrze wypełniało pusty żołądek, a skoro było ich tylko dwoje, on i Han-nah, to czy musieli się przejmować tym, że któreś z nich przytyje?Wrócił do sypialni po pusty talerz.- Mamy coś słodkiego? - zapytała.Hastroll dwukrotnie zamrugał powiekami.- Chyba żartujesz - powiedział.- Jak to: żartuję?- Chodzi ci o placek jagodowy?- Na przykład.- Albo biszkopt z ananasem?- Brzmi smakowicie, ale wystarczą jakieś lody.LRT Hastroll dzgnął się w pierś palcem wskazującym.- Ja deserów nie robię - stwierdził, po czym wskazał na nią. To twojadziałka.Hannah wygładziła kołdrę w nogach i westchnęła.- A ty nadal nie rozumiesz, o co chodzi.- Wspólnie z Davidem prowadzimy tę firmę - zaczął Frank Cady.- Za-łożyliśmy ją jako partnerzy.Co chce pan wiedzieć?- Czy David i jego żona mieli jakieś problemy małżeńskie? - zapytałHastroll.- Nie znamy się aż tak dobrze, żeby mi się z tego zwierzał.Hastroll rozejrzał się po gabinecie.Zciany obwieszone były plakatamisuperbohaterów wydawnictwa Marvel Comics [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl