[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Musiała być najsilniejszym ogniwem.- Pokazałaś jej trzy ostatnie?- Zna Lilję i Lily.Ale Lilian pokazałam tylko jemu -Adamowi.Rozie chciałam tego oszczędzić.- Cieszę się, że jest szczęśliwa - westchnęła Lea.- Tobie też kupiła kilka lat.Jesteś tego świadoma? - spytałaNatalia.Lea wiedziała o tym.-Zaraz będzie herbata, babciu! - rozległ się głos z kuchni, wktórej dwóch mężczyzn uwijało się tak, jakby właśnieprzygotowywali obiad dla dwunastoosobowej rodziny.Leawstała z krzesła i wyjęła naj-157 ładniejszy serwis do herbaty z szafki w salonie.Postawiłasama się tym zająć w obawie, że duże, męskie dłonie zamieniąserwis w skorupy.A przecież filiżanki pochodziły aż z Chin.Tobyło niewyobrażalnie daleko - chociaż ich Roza mieszkała i byłaszczęśliwa w jeszcze odleglejszym zakątku kuli ziemskiej.Natalia tak bardzo lubiła męża Rozy, że dopuściła go do ważnychwidzeń dotyczących jednej z trzech ostatnich.Lea miała zaufanie do Natalii.Wiedziała, że może na niejpolegać.Ich Roza była szczęśliwa.Dobrze jej się żyło.-Już niosę filiżanki! - zawołała Lea i postawiła je na stole.- Apotem Hans jeszcze raz przeczyta nam list od Rozy.Rozdział 14Bossekop, Norwegia, sobota, 14 pazdziernika 1854 rokuPrzykro było patrzeć na tłum, który zgromadził się, by tozobaczyć.By stać się świadkiem rzeczy ostatecznych.Tomasnigdy wcześniej nie widział tylu ludzi na raz - może z wyjątkiemjednego czy drugiego targu cieszącego się dużą popularnością.Dzieci wisiały na gałęziach brzóz okalających mały pagórek,który zamieniono w szafot.Najodważniejsi ścigali się o zajęciemiejsc położonych jak najwyżej i jak najbliżej, żeby zobaczyć jaknajwięcej.158 Tomas zajął bardzo dobre miejsce, w pierwszym rzędzie.Namiejsce dotarł wcześnie wraz ze znajomymi z Rafsbotn iElvebakken.Z Samami z Rafs-botn mieszkał odkąd na początkuzeszłego roku wrócił od swojego brata z Jukkasjarvi.Nie chciałbyć zdany na łaskę Hendrika.A tu, w Norwegii, uniknął spotkania ze swoimi starymiznajomymi - tymi, którzy nie byli zbawieni.Nie dotarł do Kafjorden.Jeszcze nie odważył się próbować nawrócić takichgrzeszników, jak ci z Verket.Poza tym miał tam przyjaciół.Awładza miała na oku takich jak on.Nie chciał nasyłać lensmana iżołnierzy na niewinnych ludzi.Co prawda często myślał oodwiedzeniu Hansa, ale nic z tego nie wychodziło.Być możezobaczy go dzisiaj, bo zebrali się tutaj ludzie z całej Alta, nawet znajodleglejszych wiosek.Z Rafsbotn przybyło naprawdę wieluludzi.W tej małej wiosce na północ od Alta Tomas znalazł wieluwspółwyznawców.Prowadzili swoje dzieło zbawienia pogan,unikając rozgłosu, ponieważ nie chcieli interwencji władz.Do Alta przybyło wielu żołnierzy.Rządzący wciąż nie mogliotrząsnąć się po tym, co wydarzyło się w Kautokeino.Tomaswiedział, że Norwegowie ich obserwują.Dość zdecydowanieodprawiono ich z Raipas.Tomas znał środowisko skupionewokół kopalni, znał także wielu z tych, którzy tam pracowali isam do nich poszedł, by pokazać im właściwą drogę, tę, któraprowadzi do Jezusa Chrystusa, ale oni nie chcieli go słuchać.Naspotkanie z nim - samotnym człowiekiem bez broni, wytoczonodziała i ostre słowa, które padły z ust Stigera Berghmarka.Tomas zawrócił.On, który był zbyt chory, by udać się razem z po-159 zostałymi do Kautokeino, dostał lekcję.Ale często żałował, żenie miał w sobie odwagi Aslaka, odwagi Monsa - tych, którzy niezawrócili.Tych, którzy nigdy nie wątpili ani się nie poddawali,gdy chodziło o sprawy fundamentalne.Tych, którzy byli gotowipoświęcić własne życie.Tomas wiele razy wracał myślami dotego, że trzeba było sprowadzić działa z Kafjorden, by gopowstrzymać - Tomasa, małego człowieka niosącego wielkieprzesłanie.Potem udali się w głąb kraju, na płaskowyż, przekraczaligranice państw, by znalezć wsparcie i doprowadzić douwolnienia skazańców.Gdyby wnioski o ułaskawienie niezostały uwzględnione, liczyli się z akcją zbrojną.W sierpniu trzy wyroki śmierci zostały zamienione nadożywotnie przymusowe roboty.Dwudziestoletni Lars,dwudziestosiedmioletnia Ellen i trzydziestodwuletni Aslakuratowali swoje życie.Ale za jaką cenę? Podczas gdy przyjacielTomasa, trzydziestoletni Aslak i dwudziestodziewięcioletniMons mieli wkrótce pożegnać się z życiem.Nic nie wyszło z planów ich uwolnienia.Ludziom zabrakłoodwagi.Nikt nie chciał ryzykować własnym życiem, a niektórzykrewni skazanych na śmierć głośno mówili, że władze zpewnością nie odważą się pozbawić ich życia.Ich zdaniem karaśmierci była próbą skłonienia buntowników do nawrócenia ipokuty.Chcieli, by skazani się przyznali.Nic więcej nie kryło sięza wyrokami śmierci.Dwaj ostatni skazańcy mieli sięprzestraszyć i ukorzyć, i wyznać, że racja cały czas była postronie władzy i kościoła.Był przecież rok 1854 - już niepozbawiano ludzi życia w tak okrutny sposób! To się po prostunie mogło zdarzyć.160 Tomas nie był pewien.Oczekiwanie na ułaskawieniewydłużało się.Tomas wątpił w ułaskawienie.Czekał od świtu,zanim jeszcze zrobiło się jasno.W powietrzu unosił się chłód, alefutro z renifera ogrzewało go, a skórzane spodnie chroniły przedwyziębieniem.Nic mu nie groziło.Był odporny na zimno.Umiał czekać.Tonie o jego życie chodziło [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl