[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ukrył twarz w dłoniach.Patrząc na nich, lekko znudzona para z naprzeciwka mogłaodnieść wrażenie, że to jemu dokucza migrena.Linda sięgnęła ręką przez stół i dotknęła jego ramienia.Szybko chwycił jej dłoń. Co się z nami stanie?  zapytał.Potrząsnęła głową. Nie wiem  szepnęła.Chyba za mocno ścisnął jej rękę, sprawiając ból. Lepiej o tym nie myśleć.Puścił jej dłoń. Mogliśmy się odnalezć, gdybyśmy naprawdę spróbowali  rzucił prowokująco. To niebyło do końca niemożliwe.Dlaczego więc tego nie zrobiliśmy?Rozmasowała palcami skronie. Może nie chcieliśmy popsuć tego, co mieliśmy  odpowiedziała.Odsunął się, przyciskając butem niewypalonego papierosa.Tak, pomyślał.To pewnie to.Aleprzecież skąd mogli wiedzieć? Przypomniał sobie ich razem  przed domkiem, w barze, naspacerze pustymi ulicami Bostonu. O czym myślisz?  spytała na widok jego nieoczekiwanego uśmiechu. Przypomniałem sobie, jak cię zmuszałem, żebyś mi mówiła, co wy znałaś na spowiedzi. To było wstrętne  oświadczyła. To jest wstrętne  przytaknął.Spoglądał, jak piła wodę, obserwując ruch delikatnie zarysowanej szczęki i pulsowaniedługiej szyi.Za Lindą rozciągała się biała plaża i ocean tak jasny, że Thomas ledwo mógł naniego patrzeć.Wysoko nad nimi górowały palmy, a gazowe firanki wydymały się w otwartychoknach i ginęły, wciągnięte do środka, jak za sprawą przyczajonego w cieniu olbrzyma.Był toniezwykły hotel, jedyny w Sheli.I jedyny w Aamu, jak twierdził wydawca Thomasa,z przyzwoitą łazienką.Wyjął z paczki kolejnego papierosa i zapalił.Za dużo palił, jedząc jednocześnie tak niewiele. Bierzemy życie zbyt poważnie, ty i ja  oświadczył.Wyjęła spinki z fryzury, zwyczajnym, choć w tamtej chwili tak niezwykłym ruchemi strząsnęła włosy na plecy.Patrzył, jak rozsypane pasma nieruchomieją.Widok ich gęstwiny,wydobytej z węzła nie większego niż brzoskwinia, wywołał kolejną falę wspomnień. Właśnie to zawsze w tobie kochałam  powiedziała. Inni mogą się zwyczajnie pieprzyć i mieć to z głowy.Byle było fajnie. Nam też było fajnie. No tak  przyznał z uśmiechem.Przeniósł spojrzenie na plażę.Coś zwróciło jego uwagę, coś, czego wcześniej nie zauważył:po obu stronach kąpieliska rozłożyli się nudyści.Mężczyzna o obwisłych pośladkach siedziałodwrócony plecami, rozmawiając z kobietą leżącą na kocu.Thomas widział tylko jej włosy. Czy to kiedykolwiek było łatwe?  zapytał. Masz na myśli lekkie? Mam na myśli niepoważne. Nie.Potarł twarz.Oparzenie słoneczne ściągnęło mu skórę.Pochylił się, opierając łokcie na kolanach.Tracili dany im cenny czas.Chciał wrócić do hotelu, gdzie znów mogliby się kochać,ale wiedział, że pewnie będą musieli zaczekać, aż się trochę ochłodzi.Może wojskowaciężarówka będzie wracać do wioski. Jedyne, za czym tęsknię  powiedział  to muzyka. Nie masz żadnych kaset?  zapytała. Miałem, ale zostały skradzione.Magnetofon też.Ciekawe, co teraz jest na fali.Milczeli.Na horyzoncie pojawił się zarys łodzi.Wiekowy, niezmienny od stuleci krajobraz. Jak tam wizyta Richa? Ach, świetnie, poza tym, że zachorował na malarię.Mówiliśmy mu, żeby profilaktyczniełykał tabletki, ale w końcu ma dopiero szesnaście lat. Nic mu nie jest? Nie.Dochodzi do siebie w Nairobi. Jakieś postępy w sprawie Ndegwy?  spytała. W ambasadzie ma się odbyć przyjęcie.Przyjdziesz? Sama nie wiem. Przyszłabyś z Peterem?  zapytał.Linda uciekła spojrzeniem w bok.Sprawiała wrażenie wyczerpanej.Powrót autobusemz Malindi będzie nie do zniesienia.Pamiętał długą podróż autobusową z Reginą, kiedy kierowcaprzystanął, żeby wszyscy pasażerowie mogli się załatwić.Kobiety, łącznie z Reginą, kucnęły,zasłaniając się długimi spódnicami. Nie miałeś kłopotu z listami?  zapytała Linda. Nie  odrzekł. Uwielbiam je. Według mnie są przygnębiające  odrzekła. Nieadekwatne do te go, co czuję.Wyprostował się, przejęty nieoczekiwaną złością. Jak mogłaś?  powiedział, rzucając papierosa na cementową podłogę.Linda drgnęła, zaskoczona nagłą zmianą nastroju. Jak mogłam co? Spać z Peterem. Spać z Peterem?Thomas nie odpowiedział.Według niego zarzut miał sens: jak mogła, po tamtej niedzieliw Njia, być z innym mężczyzną?Przeczesał włosy palcami.Powinien się wykąpać.Jezu, ależ musiał śmierdzieć.Nagłaświadomość brzydoty, dla której nie było miejsca przy tym stole, smrodu bardziej mdlącego niżrynsztok w Aamu, sprawiła, że zabrakło mu tchu.Z wysiłkiem wciągnął w płuca morskiepowietrze. Uważasz, że jedno spotkanie po dziewięciu latach upoważnia mnie do przekreślenia małżeństwa z Peterem?  spytała z niedowierzaniem. Tak  odparł. Właśnie tak. Trudno mi uwierzyć, że mówisz coś takiego. Dlaczego nie?  zapytał. Możemy zwyczajnie z tym skończyć.Tylko powiedz, żemogłabyś wrócić do życia z Peterem, a więcej mnie nie zobaczysz.Milczała dłuższą chwilę. No więc?  ponaglił.Przyłożyła palce do czoła.Zobaczył, że pobladła jak ściana. Dobrze się czujesz?  zapytał. Muszę się położyć.Zawiniły albo woda, albo homar, nadmiar alkoholu, spacer w upale bądz też niedorzeczniebolesne pytania, które jej zadawał.Zbladła tak nagle, że pomyślał, że Linda zaraz zemdleje.Powiedziała:  Proszę  i nie wiedział, czy prosi o pomoc, czy o to, żeby zamilkł.Uczynił jednoi drugie.Oparta o niego całym ciężarem pozwoliła, by wprowadził ją do środka.Tam jednakwyrwała się, po czym zamieniwszy kilka słów z blondynką z recepcji, znikła za rogiemkorytarza.Thomas stał na środku małego holu, zachodząc w głowę, co się dzieje. Jest chora?  zapytała kobieta.Usłyszał brytyjski akcent.Miała na sobie sukienkęw kropki.Thomas pokręcił głową. W ciąży?Pytanie wstrząsnęło nim.Upłynęła chwila, zanim zdobył się na odpowiedz. Nie wiem  odrzekł.Zrozumiał, jak mało o niej wie. Co jadła? Tutaj? Grejpfruta i wodę. To chyba nie grejpfrut.Woda jest butelkowana.A wcześniej?Thomas pomyślał o lunchu u Petleya. Kurczaka  wyjaśnił. I homara  przypomniał sobie. Jadła koktajl z homara. Gdzie? U Petleya. Aha  odpowiedziała kobieta, jak gdyby to wyjaśniało sprawę.Czy jednak Lindarzeczywiście zjadła tego homara? Wytężył pamięć.Poza tym, jak w ogóle mogli go zamówić? Nigdy nie jedz skorupiaków, o których niemożesz na sto procent powiedzieć, że są świeże, mówili na szkoleniu. Zajrzę do niej  oświadczyła kobieta.Siedział na sofie, obserwując przechodzących plażowiczów w rozmaitych stadiach negliżu. Jedna z kobiet zawiązała pareo na wysokości piersi; pod spodem była naga i chusta ledwo jąosłaniała.Starszy pan w błękitnym staromodnym stroju kąpielowym usiadł obok Thomasa. Cudowny dzień  zagadnął uprzejmie. Owszem  zgodził się Thomas bez przekonania.Przychodziło mu do głowy wiele określeń doniosły, bolesny, tragiczny  lecz cudowny na pewno nie było jednym z nich.Oczy mężczyzny zwilgotniały.Miał rumianą twarz i białe włosy; stary dżentelmen, pomyślałThomas.Zalatywał specyficzną wonią starości, tuszowaną wodą kolońską lub tonikiem dowłosów.Jego twarz oplatała siateczka popękanych naczynek.Do holu weszła starsza kobietai mężczyzna wstał [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl