[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mosler musiał zginąć pierwszy, ale tak, żeby Kwapisz nie zdążył się o tym dowiedziećprzed kolejnym spotkaniem z Jankiem.Najlepiej gdyby obu załatwić jednocześnie.Trudno byłojednak liczyć na to, że uda się ich zebrać w jednym miejscu.Chociaż zaraz to wcale niemusiało być jedno miejsce.Można było zlikwidować ich w dwóch miejscach, tyle że w tymsamym czasie.Oczywiście, sam Janek nie mógł tego dokonać.Potrzebował pomocnika najlepiej w getcie.Wieczorem zszedł do piwnicy przy Okopowej i bez większego trudu przedostał sięna drugą stronę.Tak samo jak poprzednim razem zaczekał, aż ulica zaludni się robotnikamipowracającymi z szopów i wmieszał się między nich.Nikt nie zwrócił na niego uwagi.Wszyscybyli zajęci tylko jednym pytaniem: kiedy.Wydało mu się, że twarze wokół są jeszcze bledsze niżostatnio.Nie miał zamiaru spotykać się z rodzicami Leny.Nie chciał nawet, żeby wiedzieli o jegowizycie.Zaczepił jakiegoś malca i obiecał mu cebulę w zamian za zaniesienie wiadomoścido mieszkania Sajkowskich.Malec był jednak nieufny.Byle kto mógł obiecać cebulę, podobniejak i kolumnę Zygmunta.Dopiero kiedy Janek udowodnił mu, że naprawdę ma w kieszenicebulę, chłopak wystrzelił jak z procy do mieszkania Sajkowskich.Chwilę pózniej w sieni pojawił się Romek.Ożywiony rozglądał się dokoła za gościem,który chciał z nim gadać , jak przedstawił to mały posłaniec. No i gdzie ten gość? zapytał zniecierpliwiony.Z cienia wyszedł Janek.Podał cebulę małemu posłańcowi. Zmiataj. Chłopcu nie trzeba było tego powtarzać.Wypadł biegiem z sieni, zatopiwszy zębyw soczystej cebuli. Janek? Dlaczego nie wejdziesz na górę? Coś się stało?Janek pokrótce przedstawił mu sytuację.Romek oparł się o ścianę, potrząsając głową. A tak się cieszyliśmy, że przynajmniej Lenka jest bezpieczna! Wszystko na nic. Wez się w garść.Nie przyszedłem tu, żeby się skarżyć.Wiem, co robić, tylkopotrzebuję pomocy.Powiedział mu o swoim planie jednoczesnej likwidacji obu łajdaków.W pierwszej chwiliRomek przytaknął gorliwie. Dobra, ale jak ja ci mogę pomóc? Ty zajmiesz się Moslerem.Dopiero teraz dotarło do niego, czego właściwie chciał od niego Janek. Mam go.zabić? A widzisz jakieś inne wyjście?Nie widział.Cywia i jej kompani mieli rację: czas bierności się skończył. Dobra.Zabiję sukinsyna postanowił. Postaram się zdobyć dla ciebie pistolet.Przyniosę ci następnym razem. Nie.Więcej tu nie przychodz.Jeśli wpadniesz, nikt nam już nie pomoże. To jak chcesz go załatwić? Dam sobie radę.Ustalmy tylko czas.Janek spojrzał na niego zbity z tropu.Do tej pory nie wierzył w powodzenie całej akcji.Plan był dobry, ale do pomocy nie miał żadnego ze swoich cichociemnych przyjaciół, tylkowątłego osiemnastolatka, który pewnie nigdy nie trzymał broni w ręku.Romek sprawiał jednakwrażenie, jakby w ogóle nie czuł strachu i nie była to żadna młodzieńcza poza.Ustalili, że będą się kontaktować telefonicznie.Janek dał mu numer apteki w pobliżuswojego mieszkania, gdzie Romek mógł zostawiać zakamuflowane wiadomości.Znalezienieczynnego telefonu w getcie nie nastręczało poważniejszych problemów.Najtrudniejsza byłakoordynacja działań po obu stronach muru.Mosler musiał zginąć w tym samym czasie, kiedy Janek będzie likwidował Kwapisza. Jesteś pewny, że dasz radę to zrobić? zapytał Janek na pożegnanie. Muszę odparł Romek. Idz już. Janek zniknął w ciemnej ulicy.Romek przez chwilę odprowadzał wzrokiem jegosylwetkę, po czym wrócił do mieszkania, zastanawiając się na schodach, jak skontaktować sięz Cywią.Zabawny był ten Halbe.Nagle obudził się w nim as wywiadu.Naprawdę sądził,że polskie podziemie wydało na niego wyrok.Typowe dla megalomanów zaburzenie zdolnoścido właściwej oceny własnej roli w relacjach ze światem.Psychologia znowu okazywała sięużyteczna.W ciągu ostatnich spotkań Rainer sporządził całkiem dokładny portret psychologicznyswojego nowego wspólnika.Miał wiele psychopatycznych cech, ale ogólna ocena wypadłazadowalająco.Nadawał się.Rainer zdawał sobie sprawę, że przyjmując Halbego na wspólnika,sam staje się podobny do Brigadefhrera Stocka, którym do tej pory gardził.SzefSonderkommando Tiger też z rozmysłem przyjmował w swoje szeregi mordercówi psychopatów.Rainer tłumaczył to sobie stanem wyższej konieczności , po części dlatego,żeby nie używać wyświechtanego banału, że cel uświęca środki.W Partii często mówiło siępodobne brednie, a Rainer nie odczuwał żadnego związku ani z Partią, ani z żadną innąideologią.Jego ojczyzną był Lyon kraina szczęśliwej pamięci, ze świętym drzewem za oknem.Oprócz tego Rainer nie wierzył w nic.Był gotów sprzymierzyć się z samym Stalinem, żeby tylkopowrócić do swojego prywatnego Edenu.Halbe wpadł do jego gabinetu chorobliwie ożywiony, z podkrążonymi oczami.Poprzedniej nocy nie zmrużył nawet oka.Myślał o wyroku, jaki wydali na niego Polacy.Choćnapawało go to grozą, w głębi duszy czuł coś w rodzaju satysfakcji.Uznali go za zagrożenie.Balisię go inaczej przecież nie postanowiliby go zlikwidować.Ani przez chwilę nie przyszło mudo głowy, że Rappke mógł ubarwić zeznania ulicznej fotografki. I co? zawołał od progu. Wywołali już te zdjęcia?Rainer podniósł na niego wzrok znad biurka. Właśnie je oglądam.Wygląda na to, że miałeś rację.Moim zdaniem chodziło jejo ciebie.Halbe rzucił się do biurka.Na kilku fotografiach zrobionych przez Hanię widać byłojakąś młodą parę i zbliżającego się za ich plecami Halbego. Wiedziałem! wykrzyknął Halbe. Jak tylko ją zobaczyłem, coś mnie tknęło! Nietylko ty masz nosa do tych spraw.Rainer z trudem powstrzymał uśmiech politowania.Zgarnął zdjęcia z powrotem do dużejkoperty. Gratuluję powiedział, wrzucając kopertę do szuflady biurka. I co masz zamiar z tym zrobić? zapytał Halbe zdziwiony. Z czym, z twoim nosem? Na pewno go wykorzystam, bądz spokojny. Pytam o te zdjęcia.Rainer wzruszył ramionami. Na razie nie mam żadnego pomysłu. Lars, ci ludzie chcą mnie zlikwidować! To nic pewnego.Mogli cię tylko śledzić. Ta dziewczyna zeznała przecież przed śmiercią. Mogła kłamać.Przy okazji chciałbym cię prosić, żebyś więcej nie wykorzystywałmoich ludzi do swoich prywatnych spraw. Prywatnych? Bandyci śledzą oficera wywiadu, a ty uważasz, że to są prywatne sprawy?Rainer zaczynał mieć dosyć histerycznych pytań. Chcesz wiedzieć, co uważam? Dobrze, powiem ci.Uważam, że w ogóle nie powinieneśreagować, kiedy zauważyłeś tę dziewczynę z aparatem, a już na pewno nie strzelać do niejna ulicy.Dokąd cię to zaprowadziło? Wiesz na pewno, że cię śledziła i że zrobiła ci zdjęcie. Mógł wysłać ją ich kontrwywiad.Trzeba sprawdzić
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Pokrewne
- Strona pocz±tkowa
- Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
- Lensman 02 Smith, E E 'Doc' First Lensman
- § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoć na wrzosowisku
- Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały(1)
- John Norman Gor 02 Outlaw of Gor
- Feehan Christine Drake Sisters 02 Twilight before Christmas
- Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
- Christina Dodd Wybrańcy Ciemnoci 02 Dotyk ciemnoci
- Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
- Cybernetyka kultury Jozef Kosecki
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- nasza-bajka.keep.pl