[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dlatego w ogóle opuściłaEdenton.Dla chłopaka.Michaela Cunninghama.Opowiadała ci o nim kiedyś?Zafascynowana Denise potrząsnęła głową.- Wcale się nie dziwię - stwierdziła Judy.- Michael to był kawał drania.Kogoś takiego niepamięta się dłużej, niż to konieczne.Nie miał najlepszej opinii, jeśli rozumiesz, co mam na myśli,ale wiele dziewcząt uważało, że jest atrakcyjny.Domyślam się, że podniecała je jegonieobliczalność.Stary wątek.podejrzewam, że dziś niewiele się pod tym względem zmieniło.Takczy inaczej, twoja matka pognała za nim do Atlanty zaraz po skończeniu szkoły średniej.- Powiedziała mi, że przeniosła się do Atlanty, żeby pójść na studia.- Och, może i taki miała zamiar, ale głównym powodem był Michael.Miał nad nią jakąśwładzę, to pewne.To z jego powodu ani razu już nie przyjechała do Edenton.- Jak to?- No cóż, mama i tato.twoi dziadkowie.nie mogli jej po prostu wybaczyć, że uciekła wten sposób.Poznali się dobrze na Michaelu i uprzedzili, że jeśli twoja matka nie wróci natychmiastdo domu, nie będzie tu mile widziana.Byli ludzmi starej szkoły, upartymi, jak tylko można sobiewyobrazić, a twoja mama wcale się od nich nie różniła.Przypominali dwa byki gapiące się nasiebie i czekające, aż ten drugi ustąpi.Niestety żadne z nich nigdy tego nie zrobiło, nawet po tym,jak miejsce Michaela zajął ktoś inny.- Mój ojciec?Judy potrząsnęła głową.- Nie, twój ojciec pojawił się, kiedy zupełnie straciłam z nią kontakt.- Więc w ogóle go nie znałaś?- Nie.Ale pamiętam, że kiedy twoi dziadkowie pojechali na wesele, trochę mnie uraziło, żetwoja matka nie wysłała mi zaproszenia.Oczywiście i tak nie mogłabym pojechać.Byłam jużwtedy po ślubie, oczekiwałam dziecka i, podobnie jak wiele innych młodych małżeństw, mój mąż ija ledwie wiązaliśmy koniec z końcem.po prostu nie stać by nas było na taki wyjazd.- Przykro mi z tego powodu - mruknęła Denise.Judy postawiła swoją szklankę na stole.- Nie powinno ci być wcale przykro.To nie byłaś ty i w jakimś sensie to nie była już twojamatka.przynajmniej ta, którą znałam.Twój ojciec należał do bardzo szanowanej rodziny wAtlancie i sądzę, że twoja mama wstydziła się trochę swojego pochodzenia.Nie dlatego, żeby twójojciec zwracał na to uwagę.w końcu ją poślubił.Ale pamiętam, że kiedy twoi dziadkowie wróciliz wesela, niewiele o nim opowiadali.Oni może też się trochę wstydzili, chociaż wcale nie powinni.Byli wspaniałymi ludzmi, lecz zdawali sobie chyba sprawę, że nie należą już do jej świata.nawetkiedy zmarł twój ojciec. - To straszne.- To smutne.Powiedziałam już, że przyczyniły się do tego obie strony.Oni byli uparci,twoja mama też.Krok po kroku powoli oddalali się od siebie.- Wiem, że mama nie była blisko związana ze swoimi rodzicami, ale nigdy mi o tym nieopowiadała.- Nie dziwię się, że tego nie zrobiła.Proszę jednak, nie myśl o niej zle.Ja na pewno tak oniej nie myślę.Była zawsze taka witalna i pełna pasji.życie z nią było takie ekscytujące.I miałaanielskie serce, naprawdę.Była najsłodszą osobą, jaką znałam.- Judy przyjrzała się uważnieDenise.- Widzę w tobie wiele jej cech - stwierdziła.Podczas gdy zaskoczona Denise próbowała przyswoić sobie nowe informacje o matce, Judypociągnęła kolejny łyk herbaty.- Ale ja tu trajkoczę i trajkoczę niczym jakaś staruszka.Na pewno musi ci się wydawać, żejestem o dwa kroki od domu starców.Porozmawiajmy trochę o tobie.- O mnie? Niewiele tu jest do opowiadania.- Więc dlaczego nie zacząć od sprawy podstawowej? Dlaczego przyjechałaś do Edenton?Denise zerknęła na bawiącego się ciężarówkami Kyle'a.Zastanawiała się, o czym myśli.- Było parę przyczyn - odparła.- Kłopoty z mężczyzną? - zapytała konspiracyjnym szeptem Judy, pochylając się do przodu.- Może prześladował cię jakiś psychopata podobny do tych, których pokazują w kronicekryminalnej w telewizji?Denise zachichotała.- Nie, nic aż tak dramatycznego - stwierdziła i zmarszczyła brwi.- Jeśli to coś osobistego, nie musisz mi mówić.W końcu to nie mój interes.Denise potrząsnęła głową.- Nie chodzi o to, że nie chcę o tym mówić.nie wiem po prostu, od czego zacząć.- Judymilczała i Denise westchnęła, próbując zebrać myśli.- Sądzę, że przede wszystkim miało tozwiązek z Kyle'em.Wspomniałam już chyba, że ma kłopoty z mową, prawda?Judy kiwnęła głową.- Mówiłam ci, skąd się biorą?- Nie.Denise spojrzała na Kyle'a.- Teraz twierdzą, że ma problemy z przetwarzaniem bodzców słuchowych, a dokładniej, żeto opóznienie ekspresywne i receptywne mowy.W skrócie oznacza to, że z jakiegoś powodu.niktnie wie dlaczego.rozumienie i uczenie się mowy przychodzi mu z trudem.Najlepszą analogią jestchyba dysleksja, tyle że w tym wypadku zamiast przetwarzania sygnałów wizualnych mamy do czynienia z przetwarzaniem dzwięków.Z jakiegoś powodu dzwięki mieszają się ze sobą.w jednejsekundzie brzmią jak chińszczyzna, w następnej jak niemiecki, a w jeszcze następnej jakniezrozumiały bełkot.Nikt nie wie, czy problem tkwi w połączeniu między uchem i mózgiem, czyteż w samym mózgu.Ale na początku zupełnie nie wiedzieli, jaką postawić diagnozę i.- Deniseprzeczesała dłonią włosy i ponownie spojrzała na Judy.- Na pewno chcesz o tym wszystkimsłuchać? To dłuższa historia.Judy pochyliła się i poklepała ją po kolanie.- Tylko jeśli masz ochotę mi opowiedzieć.Jej szczery wyraz twarzy przypomniał nagle Denise matkę.To dziwne, ale miała ochotę jejsię zwierzyć i wahała się tylko krótką chwilę.- Z początku lekarze myśleli, że jest głuchy.Tygodniami chodziłam do audiologów ilaryngologów, zanim odkryli, że słyszy.Potem uznali, że to autyzm.Ta diagnoza obowiązywałaprzez jakiś rok.prawdopodobnie najbardziej stresujący rok w moim życiu.Potem zmienilirozpoznanie na postępujące zaburzenia rozwoju, co jest też rodzajem autyzmu, tyle że włagodniejszej formie.Trwało to również kilka miesięcy, aż do czasu kiedy przeprowadzili kolejnebadania.Stwierdzili po nich, że jest opózniony, a na dokładkę dorzucili zaburzenia koncentracjiuwagi.Dopiero po dziewięciu miesiącach doszli do obecnej diagnozy.- To musi być dla ciebie diabelnie ciężkie.- Nawet sobie nie wyobrażasz.Mówią ci coś strasznego o twoim dziecku i przechodziszprzez wszystkie te stadia: niedowierzania, gniewu, rozpaczy i na koniec akceptacji.Dowiadujesz sięo tej chorobie wszystkiego, co można [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl