[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Claire poderwałasię na nogi.- Boże.Wykonując parę szybkich wyrzutów ramionami, Kirk dopłynął do córki.Pokrótkiej konsultacji pomachał w stronę brzegu.- Wszystko w porządku! Chce spróbować jeszcze raz.Andie spróbowała po raz drugi i trzeci.Potem odczekała kilka minut.W tymczasie Daisy przejechała się na nartach, a młodsze dziewczynki zrobiły rundę wpontonie.Przy czwartej próbie Andie zdołała się utrzymać na nogach przez dwadzieściasekund.Przy piątej też.Przy szóstej poleciała do wody na łeb, na szyję; wyłoniła siępo paru sekundach, krztusząc się i kaszląc.- Starczy tego dobrego - powiedziała Claire do Kirka, który czekał w wodzie.-Na pewno jest już skonana.Przypilnuj, żeby wyszła, a ja idę do domu szykować lunch.Myślę, że wszyscy porządnie zgłodnieli.Spojrzawszy na zegarek, zobaczyła ze zdumieniem, że zbliża się wpół dotrzeciej.Całe szczęście, że dziewczynki zjadły solidne śniadanie, pomyślała.Miałanadzieję, że reszta gości też się rano najadła.Usłyszała za plecami warkot motorówki i głos Grady'ego:- A ty, Tereso? Nie chcesz się przejechać?- Nie, dziękuję.Pomogę Claire.Claire zwolniła kroku; po chwili Teresa dogoniła ją.- Możesz śmiało popływać, Tereso.Dam sobie ze wszystkim radę.- Nie, chętnie pomogę.Claire rozpaliła ogień na grillu, po czym na moment zniknęła w kuchni.Teresazostała na tarasie, krojąc bułki i smarując je masłem.- Wszystko w porządku, Tereso? - spytała Claire, stawiając na stole sosy.Wydawało jej się, że przyjaciółka Grady'ego jest dziś jeszcze bardziejprzygnębiona niż wczoraj.- Właściwie tak.- Teresa wzięła głęboki oddech.- Chociaż sama nie wiem.Znów miałam telefon od Eda.mojego byłego męża.- 160 -SR - Czego chciał? Widzieć się z Lisą?- Nie.Pod tym względem mam szczęście.Nie muszę się martwić o wizytytatusia.Sąd przyznał mi wyłączną opiekę nad córką.Eda dziecko w ogóle nieinteresuje.- To smutne.Claire poklepała Teresę współczująco po ramieniu.Zawsze wierzyła w to, żedzieci cementują związek.Tak było w wypadku jej i Kirka.A przynajmniej taksądziła.- Masz rację - przyznała Teresa.- To bardzo smutne.Wolałabym jednak, żebycałkiem o nas zapomniał i zostawił nas w spokoju.A on chce, żebym do niegowróciła.Kiedy przypomniałam mu, że ma zakaz zbliżania się do mnie, wpadł w furię izaczął okropnie kląć.Wtedy się rozłączyłam.- Pokręciła głową.- Gdyby nie to, że dałmi Lisę, naprawdę bym żałowała, że go kiedykolwiek poznałam.- Zawiadomiłaś policję, że znów cię nęka?- Tak.Zadzwoniłam rano na komendę.Mają go ostrzec, żeby trzymał się odemnie z daleka.Otarła łzę, po czym z leżącej nieopodal paczki chusteczek wyjęła jedną iwydmuchała nos.- Przepraszam.Niepotrzebnie ci zawracam głowę swoimi kłopotami.- Ależ nie.Jeśli masz ochotę pogadać, to chętnie słucham.- Komuś takiemu jak ty moje życie musi wydawać się bardzo dziwne.Maszpiękny dom, wspaniałego męża, trzy urocze córeczki.Tak, pomyślała smętnie Claire.Miała piękny dom, wspaniałego męża i trzyurocze córeczki.Patrząc z zewnątrz, rzeczywiście wiodła szczęśliwe życie.- Nie gniewasz się, mam nadzieję, że zaprosiliśmy na lunch również Grady'ego?To był pomysł Kirka.Nie chciałabym, żebyś się czuła niezręcznie.Teresa umyła ręce i wróciła do krojenia bułek.- Nie, Grady zupełnie mi nie przeszkadza.Pewnie wiesz, że się do niedawna znim spotykałam, prawda? Potem nieoczekiwanie pojawił się Ed i doszło pomiędzynim a Gradym do strasznej awantury.Nie chcę, żeby Grady angażował się w mojesprawy.Tym bardziej że ma dwóch synów, którym wciąż jest potrzebny.Nie sądzę,- 161 -SR żeby Ed mógł wyrządzić im jakąś krzywdę, ale z drugiej strony, kiedyś nie sądziłam,że mógłby skrzywdzić mnie czy Lisę.- Rozumiem.Claire wstawiła do piekarnika przystawki z sera i zadumała się.Prawdęmówiąc, była zaskoczona, że w tej kwestii mają z Teresą tak zbliżone poglądy.Patrząc na tę kruchą, wrażliwą istotę, zrobiło się jejjednak wstyd.Teresa tak wiele już w życiu wycierpiała i wszystko wskazywałona to, że jej kłopoty się nie skończyły.Jak długo będzie musiała się jeszcze użerać zeks-mężem, znosić jego natręctwo?Była to jedna z tych sytuacji, gdzie nie ma prostych rozwiązań ani prostychodpowiedzi.Wzdychając głęboko, Claire otworzyła lodówkę i wyjęła ze środka tacę,na której leżały uformowane kotlety.- Ułożę je na ruszcie - powiedziała.Kiedy parę minut pózniej wróciła do kuchni, zobaczyła Teresę przy zlewiezmywającą naczynia.- Kapie ci z kranu.- Wiem.- Claire zakręciła wodę; strumień zamienił się w malutki strumyczek.-Muszę wezwać hydraulika.Zauważyłam, że twoja Lisa miała wielką ochotęspróbować jazdy na nartach.- To prawda - przyznała Teresa.- Ten dzieciak nie zna uczucia strachu.W uśmiechu, który zagościł na jej twarzy, była mieszanina dumy i smutku.- Odkąd tylko nauczyła się mówić, w sposób bardzo zdecydowany wyrażaswoje życzenia.Claire pomyślała o Andie, o jej skrytości, zwyczaju tłamszenia wszystkiego wsobie.- Czasem bywa to pożyteczne - stwierdziła.- Czasem.A czasem niezwykle krępujące.Na przykład w zeszłym tygodniupowiedziała Grady'emu, że chce, aby był jej tatusiem.- Nie przejmuj się.Dzieci mówią takie rzeczy.- Po prostu boję się, czy za bardzo się z nim nie zżyła.Skąd dzieciakom w ogóle przychodzą do głowy takie pomysły?- 162 -SR - To chyba naturalne.Lisa wychowuje się bez ojca, a Grady uwielbia dzieci, wdodatku ma do nich ogromną cierpliwość.- Wiem.- Teresa obiema rękami odgarnęła włosy z twarzy.Przez moment stałabez ruchu, nic nie mówiąc.- Kiedy Warren i Taylor mieli problemy w szkole, Gradybył naprawdę niesamowity.Szkoda, że wszyscy rodzice nie poświęcają swoimpociechom tyle uwagi.Claire pomyślała o Kirku, o tym, jak troskliwie pomagał dziś w wodzie Andie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl