[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Vane’a i narzekał, że całe jego życie zostało zmarnowane przez „to niemożliwe iniebezpiecznezlecenie”.Powoli Jim zaczął rozumieć, dlaczego obraz z Robertem H.Vane’em wisi właśnietutaj,w tym mieszkaniu, i dlaczego Benandanti nie mogą się go pozbyć.Ciemną stronęosobowościRoberta H.Vane’a Giovanni nazywał „cienistym ja”.W ostatnich latach życia Robert H.Vane uczynił wiele dobra, był jednak słabyfizyczniei często miewał długie okresy złego samopoczucia.Nie waham się przypisywać jegochorowitościutracie energii, spowodowanej przez uwięzienie jego cienistego ja na srebrnejpłyciefotograficznej, co nastąpiło, kiedy wykonywał swój autoportret.Człowiekpozbawiony zła możestać się świętym, ale jednocześnie staje się podatny na wszelkiego rodzaju ataki–czy to wirusa,czy innego człowieka o niegodziwych intencjach.Vane zmarł na zapalenie płuc wiosną 1861 roku.Jego ciało zostało najpierwpochowane narancho Nuestra Senora, należącym do jednego z jego przyjaciół, farmera onazwisku JohnWakeman, ale po trzech miesiącach ekshumowano ciało i przeniesiono w nieznanemiejsce.PanWakeman skarżył się, że Vane „nie spoczął”, bo po pogrzebie zarówno jego córki,jak i robotnicyzatrudnieni przy zrywaniu owoców widzieli go wiele razy w oddali, wędrującegoprzez sad.Tak więc dobre ja Vane’a, choć martwe, wciąż przebywało na naszym świecie, a zdużejliczby podpaleń i zabójstw dokonanych za pomocą ognia w okolicach Los Angeleswynikało, żejego cieniste ja nadał zachowuje dużą moc.W dalszym ciągu robił portrety izbierał naposrebrzanych płytach złe ja ludzi, którzy zgodzili mu się pozować – a było ichbardzo wielu.Ale dagerotypia to skomplikowany proces i do zrobienia choćby jednego zdjęciapotrzebasporo ciężkiego sprzętu.Pod koniec wieku aparaty na płyty fotograficzne wyszłyz użyciai stosowano je już tylko do fotografowania statycznych grup ludzkich, toteżVane’owi coraztrudniej było pracować bez zwracania na siebie uwagi.Aby zebrać jak najwięcejdusz, wkradałsię na wesela, wchodził na imprezy sportowe i robił masowe zdjęcia na ulicach,zdawał sobiejednak sprawę, że Benandanti mają go nieustannie na oku, musiał więc działaćcoraz ostrożniej.W 1909 roku, po latach szczegółowego śledztwa, agenci Benandantich odkryliwreszcie, żecieniste ja Vane’a ma kryjówkę i magazyn płyt w pewnym budynku gospodarczym naLongIsland.Agenci włamali się tam i zniszczyli wszystkie dagerotypy, jakie udało imsię znaleźć,włącznie z autoportretem Vane’a.Niestety przez następne dwa i pół roku liczba pożarów i morderstw nie spadla iagenciBenandantich doszli do wniosku, że cieniste ja Vane’a musi ukrywać się gdzieindziej.Po seriipodpaleń w Malibu odkryto kolejną partię dagerotypów i namalowany portretVane’a.Agencizniszczyli płyty fotograficzne, okazało się jednak, że nie da się zniszczyćobrazu.Nie można byłosię go pozbyć żadnymi stosowanymi powszechnie sposobami.Próbowano go spalić.Pocięto nakawałki i rozwieziono je po kraju.Zawieziono go do Meksyku i zakopano w ziemi.Za każdymrazem wracał – cały i nienaruszony – do miejsca, skąd go zabrano.Benandanti doszli w końcu do wniosku, że nie są w stanie zrobić nic więcej pozanieustannympilnowaniem obrazu i jednocześnie szukaniem sposobu na złamanie zaklęcia, któregozabezpieczało.Piszę „zaklęcie”, ponieważ nie przychodzi mi do głowy żadne innesłowo, jakimmożna by opisać nadnaturalną moc chroniącą portret.Agenci Benandantich zniszczyli cały sprzęt fotograficzny Vane’a, a dlazagwarantowania, żedagerotypista nie wyjdzie z obrazu i nie zbierze kolejnych dusz, od 1912 rokukolejni Benandantizgłaszali się na ochotnika do pilnowania obrazu.W 1935 roku, kiedy ukończono budowę Benandanti Building, wydzielono w nimspecjalnemieszkanie dla człowieka, który zgłosi się do pilnowania portretu Roberta H.Vane’a.Benandantiuważali, że choć do tej pory nie udało im się zniszczyć portretu, uratowalikilka pokoleńKalifornijczyków przed bezlitosnymi działaniami tego „sępa dusz”.Na początku 1965 roku do Benandantich zaczęły docierać ze Środkowego Zachoduniepokojące raporty o tajemniczych wypadkach, w których ludzie spalali się napopiół, a ichfarmy były zrównywane z ziemią.Agenci Benandantich podjęli dochodzenie w Iowiei Nebrascei wkrótce odkryli, że po obu stanach krąży osobnik, robiący „staromodne”zdjęcia.Okazało się,że człowiek ten robi to już od dłuższego czasu – od dwudziestu albo itrzydziestu lat – wędrującpomiędzy Maine a Miami* [*Wschodnie wybrzeże USA.].W końcu znaleziono zrobione tuż pod Cedar Rapids w stanie Iowa zdjęcie białejfurgonetkimarki Ford, na boku której znajdował się napis: ROBERT H.VANE, FOTOGRAFIERODZINNEW STARYM STYLU.Zdjęcie nosiło datę z października 1964 roku.Gdy Benandantisądzili, żecieniste ja Vane’a tkwi uwięzione w portrecie, dagerotypista krążył po kraju igromadził złe jaludzi.Przez nikogo nie zauważony bez trudności opuszczał portret.W końcu był martwy(choć nieprzeszedł w zaświaty) i właśnie dzięki temu mógł pojawiać się tam, gdzie chciał,i znikać, kiedychciał.Jim opadł plecami na oparcie.–A więc dlatego Benandanti chcieli, abym tu zamieszkał… – mruknął i podałEleanorpamiętnik.– Vane potrafi być niewidzialny, jeśli chce.Nikt nie może gozobaczyć, poza takimiludźmi jak ja.Jeżeli w ogóle istnieją inni „tacy jak ja”…–Tak mi przykro… – powiedziała Eleanor.–Niepotrzebnie.Nie przywróci to życia młodym ludziom, którzy zginęli.Eleanor wzięła kolejny tom dziennika i przerzuciła kartki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl