[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To musiało być coś, co nadszarpnęłoby opinię szkoły, bo to onaliczyła się dla niego najbardziej.Sebastian wiedział tylko, że Rogerstanowił jedyne ogniwo łączące Lenę z Grothem.To prowadziło donastępnego wniosku:kochanek homo ?Ale szybko go przekreślił.Właśnie ta teza najbardziej mu przeszkadzała w łańcuchu poszlak.Taki typ myślenia zaczynał zwykle dominować do tego stopnia, żezaczynał sterować śledztwem.Teraz chodziło o to, żeby poruszać się bezograniczeń, nie zamykać się na inne możliwości, tylko patrzeć nasytuację, nie rzutując na nią swoich domysłów.Rozwiązanie kryło sięprzeważnie w drobnych szczegółach.Sebastian wiedział o tym, więc zamiast wykreślonego hasła napisał:potajemny kochanek/kochankaNawet ten trop był za słaby.Wrażenie Lisy, na które Vanja zwróciłauwagę i które Sebastian podzielał.Równie dobrze mogło wpłynąć na toich subiektywne pojmowanie słowa „potajemny”.Sprawa, którą sięukrywało, powinna się łączyć z seksem.Czy coś oprócz ich przeczuciamówiło o tym, że mogą mieć rację? Tak, rzeczywiście, było coś takiego.Napisał następne hasło.„wszystko kręciło się wokół seksu”Tak Johan mówił Vanji i jemu, kiedy pojechali do niego na camping.Może to było ważniejsze, niż początkowo myślał.Właśnie to wedługJohana było powodem, że zaczęli się od siebie oddalać.Niezaprzeczalniewskazywało to na zainteresowanie Rogera seksem, tak duże, że dlaJohana stało się wręcz męczące.Ale z kim Roger uprawiał seks? Nie zLisą.Więc z kim?ostatni telefonTo też nie dawało Sebastianowi spokoju.Ostatnia rozmowatelefoniczna Rogera.W piątkowy wieczór zadzwonił do Johana dodomu, ale go nie zastał.Dlaczego nie próbował go potem łapać nakomórkę? Przez jakiś czas rozważali tezę, że nie zdążył, ale kiedy dziękinagraniom z monitoringu udało im się odtworzyć jego ostatniąprzechadzkę, nic tego nie potwierdzało.Wręcz przeciwnie.Po bezskutecznej próbie kontaktu z JohanemRoger przechadzał się dość długo po mieście, a potem wsiadł dosamochodu.A więc miał czas.Najbardziej prawdopodobne wydawałosię, że sprawa, jaką miał do Johana, nie była szczególnie ważna.Możewystarczyło tylko zostawić wiadomość.Może.Sebastian poszedł do lodówki po kolejną butelkę wody.Czyżbyjeszcze o czymś zapomniał? Na pewno o wielu rzeczach.Czuł sięzmęczony i sfrustrowany trudnościami, jakie sprawiało mu zrozumienieRogera.Wiedział, że coś mu ciągle umyka.Sebastian zaczął przeglądać dokumenty szkolne, dzienniki, opinie ochłopaku.Nie znalazł niczego szczególnego, może oprócz tego, żewyniki Rogera w nauce się poprawiały.Zwłaszcza z przedmiotówBeatrice.Sprawiała wrażenie świetnej nauczycielki.To było jedyne, cozwracało uwagę.Sebastian wstał i poczuł, że potrzebuje powietrza.Przewietrzyćgłowę i spojrzeć z nowej perspektywy.Wiedział, jak wygląda u niegotaki proces.Bywało, że potrzebował trochę czasu, żeby pojawiła sięmyśl, która kierowała wszystkie elementy układanki na właściwemiejsca.Czasami nie pojawiała się wcale.Jak ze wszystkimi procesami,nie miał tu żadnej gwarancji.Agent zjawił się około wpół do dziewiątej.Sfrustrowany Sebastianzdążył już spakować swoją torbę i zaliczyć jeszcze jeden spacer.Nadalnic.Proces myślowy ślizgał się w tych samych, wytyczonych koleinach.Tajemnica Rogera wydawała się nie do rozwikłania.W każdym razie ztymi materiałami, do których miał dostęp.Agent podjechał dużym, lśniącym mercedesem.Miał szeroki, zbytradosny uśmiech i doskonale skrojoną marynarkę.Sebastian od razu goznienawidził.Nawet nie przyjął wyciągniętej dłoni.– A więc chce pan sprzedać ten dom?– Chcę wyjechać stąd tak szybko jak to możliwe.Niech mi pan daumowę, chcę tylko podpisać.Chyba już to mówiłem przez telefon.– No tak, ale możemy jeszcze przejrzeć umowę, tak na wszelkiwypadek.– Nie trzeba.Przecież kasuje pan procent od kwoty sprzedaży,nieprawdaż?– Tak.– Więc im wyższa cena, tym więcej pan dostanie?– Właśnie.– Więcej nie muszę wiedzieć.To są okoliczności skłaniające panado uzyskania jak najlepszej ceny.To mi wystarczy.Sebastian skinął agentowi i wyjął długopis, żeby podpisać się wwykropkowanym miejscu.Agent spojrzał na niego sceptycznie.– Powinienem przedtem przynajmniej obejrzeć dom.– W takim razie zadzwonię do kogoś innego.Mam podpisać czynie?Agent wahał się jeszcze.– A co sprawiło, że zdecydował się pan na naszą firmę?– Pan był pierwszą osobą z książki telefonicznej, która miałaautomatyczną sekretarkę z możliwością nagrania wiadomości.Okej?Mogę już podpisać?Agent uśmiechnął się z satysfakcją.– To świetnie, że mi pan to mówi.Wie pan, coraz powszechniejszesą automaty, które tylko recytują godziny otwarcia i proszą o ponownytelefon.Ale ja wykombinowałem, że wtedy dzwoni się raczej do kogośinnego.Nieprawdaż? Sprytne, co?Sebastian uznał, że było to pytanie czysto retoryczne.W każdymrazie nie zamierzał w żaden sposób potwierdzać teorii agenta,przyznając, że dokładnie tak właśnie się stało w jego przypadku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl