[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jeśli morderca wjakiś sposób dowiedział się, że te szczątki zostały odnalezione, tobardzo prawdopodobne, że zrobi wszystko, by uniemożliwić namich identyfikację.To chyba jasne?Poczuła ciarki na plecach.Znowu ogarnął ją ten podskórny lęk,który był w niej przyczajony, odkąd tu przyjechali.W ciemnościczuła na sobie wzrok policjantów.Wiedziała, że musi się terazzdeklarować, zapewnić, że nie da się zastraszyć.Przesunęła językiem po suchych wargach.- Nick ma rację - zaczęła.- Mam powody sądzić, że tenmężczyzna przed śmiercią został okropnie potraktowany.Jeślijego szczątki dostaną się w niepowołane ręce, dowody mogązostać bezpowrotnie zniszczone.Pod żadnym pozorem niemożemy do tego dopuścić.Zebrani z wrażenia wstrzymali oddech.Pierwszy odezwał sięRoy.Miał zmieniony głos. - Powiedziałaś  ten mężczyzna".Czy jesteś tego pewna?- Na dziewięćdziesiąt dziewięć procent.Oczy już przyzwyczaiły się do ciemności, widziała więc ichtwarze.Roy i Nick wymienili szybkie spojrzenia.- Masz pewność, że został zamordowany? - ostrym tonemodezwał się Avery.- Widziałaś ślad po kuli? Dziurę w czaszce?Po czym to poznałaś?- Niestety, nie ma aż tak oczywistych śladów Jeszcze nie wiem, wjaki sposób zadano mu śmierć - odparła.Nie pora zdradzać, że jużcoś zauważyła.- W takim razie na jakiej podstawie sądzisz, że to ofiaramorderstwa?Nie odpowiedziała od razu, wahała się.Nie była pewna, czy natym etapie powinna coś mówić.Lecz z drugiej strony ci ludzieuczestniczyli w ekshumacji wszystko widzieli na własne oczy imogli coś spostrzec' Popatrzyła na Nicka.- Nie ma ani jednego zęba.Oczywiście to może się zdarzyć,szczególnie gdy zwłoki długo pozostają w ziemi.W tymkonkretnym przypadku minęło co najmniej pięć lat.Alezastanawia, że nic nie znalezliśmy, choć ziemia z wykopu zostałaprzesiana.Co więcej, dolna szczęka została celowo tak bardzouszkodzona, że dokonanie identyfikacji na podstawiedokumentacji dentystycznej jest wykluczone.- A więc tak - powoli rzekł Roy.- Ktoś zadał sobie duży trud, bymieć pewność, że ofiara nigdy nie będzie rozpoznana.- Na to wygląda - potwierdziła Erin.- Rzecz jasna wieleuszkodzeń może być spowodowanych przez zwierzęta.Nie da się tego stwierdzić na podstawie pobieżnegooglądu.Potrzebny jest mikroskop i zdjęcia rentgenowskie,dopiero wtedy można coś stwierdzić z całkowitąodpowiedzialnością.- Z tym musimy poczekać.A na razie ty i Nick słyszeliściepodejrzane odgłosy.Jakby ktoś próbował się zakraść - rzekł Roy.- To nie wygląda na zbieg okoliczności.- A ja nadal twierdzę, że robicie z igły widły- mruknął Avery.- Zapomnieliście, że jesteśmy odcięci przezpowódz? Jak, do diabła, ktoś by się tutaj przedarł?- Może wziął łódkę? - ponuro podsunął Roy.- Albo był tu wcześniej, nim woda zaczęła się podnosić -zasugerował Nick.Po tych słowach zapadła cisza.Wszyscy przetrawiali je wmilczeniu.Zwiadomość, że ktoś mógł na nich czekać, a potemobserwować z ukrycia.Erin wzdrygnęła się i spojrzała na Nicka.Też na nią patrzył.Poczuła lęk i dziwne napięcie.- Chciałbym wiedzieć, gdzie się podział Jamie- odezwał się Roy.- On jest jeszcze całkiem zielony, a w dodatkuwziął sobie do serca wczorajszą przygodę.Może też coś usłyszał,ale nie chciał narażać się na docinki i poszedł sprawdzić, czy toprzypadkiem nie jeleń.Dlatego nas nie obudził.- Pójdę i rozejrzę się koło domu - powiedział Nick.Erinspodziewała się, że Avery znów skontruje, leczku jej zdumieniu również sięgnął po kurtkę.Tak samo postąpiłszeryf.- Niech no tylko dorwę tego.- wymamrotał Avery, nie kończączdania, ale i tak jego intencje dla wszystkich były jasne. Nick odwrócił się do Erin.- Zostań tu - przykazał.-1 dobrze zamknij za nami drzwi.Nie bardzo uśmiechał jej się samotny pobyt w domku, lecz zdrugiej strony było to najlepsze rozwiązanie.Oni bylipolicjantami, mieli broń.Jeśli rzeczywiście na zewnątrz ktoś sięczaił, lepiej nie narażać się na ryzyko.Skinęła głową i podeszłado drzwiMężczyzni mijali ją po kolei i znikali w ciemności Avery szedłostatni.Gdy przechodził obok Erin, jego kurtka musnęła jejramię.Była wilgotna, wręcz mokra.Zupełnie jakby przed chwiląpadał na nią deszcz A przecież zaraz po przyjściu powiesił ją przykominku, by wyschła.Czyżby wychodził na dwór, gdy reszta spała? Czy ta znikającawśród zarośli ciemna sylwetka, to był on?W pustym i ciemnym domku czuła się nieswojo Próbowała wziąćsię w garść, ale nie bardzo jej to wychodziło.Podeszła dokominka i przegarnęła zwęglone szczapy.Jeden z kawałkówzajął się jasnym płomieniem Na ścianach i suficie zatańczyłyzłowieszcze cienie.Przez chwilę wpatrywała się w migoczący ogień potem spojrzałana zamknięte drzwi drugiej sypialni' Były tam wykopane dzisiajszczątki.Jeszcze nie wiadomo, czy zdoła je zidentyfikować.Zamyśliła się Nie powiedziała im wszystkiego.Brak uzębienia izdeformowana szczęka to tylko początek.Intuicja podpowiadałajej, że ten człowiek został zamordowany, ale to jeszcze za mało,musiała mieć dowody.Jednak wiedziała, że się nie myliła.Przeczucia jeszcze nigdy jej nie zawiodły. Podeszła do sypialni, otworzyła drzwi i popatrzyła na tonące wmroku wnętrze, rozświetlane jedynie bladym odblaskiem ognia zkominka.Po chwili oczy przyzwyczaiły się do ciemności.Dałosię rozróżnić zarysy mebli, połyskliwą gładkość okiennej szyby.Zapakowane szczątki leżały na miejscu, gdzie kilka godzinwcześniej zostały pieczołowicie ułożone.Wydawały się przeznikogo nie tknięte.Jeśli ktoś chciał się do nich dostać, skądwiedział, gdzie ich szukać? Skąd miał pewność, że są właśnietutaj, w tym pokoju?Nieoczekiwanie coś sobie przypomniała.Gdy wyszła z lasu izaczęła iść w stronę domku, Clive Avery rozmawiał przezkomórkę.Na jej widok natychmiast się rozłączył i schowałaparat, jakby bardzo mu zależało, by nie usłyszała nawet strzępurozmowy.Deszcz wtedy jeszcze nie padał.Czyżby Avery zdawałkomuś relację z poszukiwań? Nakłaniał kogoś do przyjścia?Jeszcze raz popatrzyła na pakunek.Znowu poczuła tenpodskórny, czający się w niej lęk.- Kim jesteś? - wyszeptała w ciemności, patrząc na doczesneszczątki nieznanego mężczyzny.Nie żył od tak dawna, a nawet po śmierci jego los był zagrożony.Jaką tajemnicę kryły w sobie te kości? Od niej zależało, czy zdołają rozwikłać.Czy zdąży, nim morderca znów zaatakuje?Zlady odciśnięte w błotnistej ziemi wiodły w stronę lasu.Nickszedł za nimi aż do skraju polanki.Tu, gdzie zaczynały sięzarośla, nisko przy ziemi ścieliła się mgła, otulając wszystkomiękką zasłoną.Nick odwrócił się, popatrzył na rysujący się wmroku dom.Wydawał się zupełnie piisty.Ciemne okna, żadnegośladu życia. Ledwie się powstrzymał, by nie wrócić i upewnić się, czy Erinnic się nie stało.Chociaż z drugiej strony nic' jej nie zagrażało.Drzwi były zamknięte, a Roy, Avery i on przeszukiwali teren.Nikt nie przedostanie się do domku niezauważony.Oczywiścieprzy założeniu, że ktoś już wcześniej się tam nie wślizgnął.Opanuj się, przykazał sobie ostro, zaczynasz histeryzować.Mimoto nie mógł zdusić w sobie złych przeczuć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • igraszki.htw.pl